||

Dlaczego Agent – Gwiazdy okazał się niewypałem?

agent gwiazdy tvn

Kiedy rozeszła się wieść, że TVN planuje reaktywować kultowego Agenta, w Internecie aż huczało. Sama byłam naprawdę uradowana tym pomysłem i czekałam na pierwsze wieści dotyczące programu. Kiedy wyszło na jaw, że wezmą w nim udział celebryci, a nie zwyczajni ludzie, rozczarowanie było gigantyczne. Gwiazdy tańczą, śpiewają, wyginają się na lodzie i przebierają, ich twarze atakują nas ze wszystkich stron. I nawet Agenta nam, śmiertelnikom, odebrały. A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że podczas gdy „normalni” uczestnicy wylewali z siebie siódme poty i walczyli o kasę, naszym rodzimym celebrytom telewizja zafundowała luksusowe wakacje, w których najważniejsza jest autopromocja.

Dlaczego Agent – Gwiazdy jest taką lipą?

Na ten wniosek składa się wiele powodów. Jedne wiążą się z tym, że mamy solidne porównanie do poprzednich edycji, w których występowali przypadkowi Polacy, inne po prostu odnoszą się do spraw technicznych i konkretnych osób i pomysłów. Po kolei:
  • Uczestnikom nie zależy na pieniądzach
    Ktoś powie, że to szlachetne, że najważniejsza jest dobra zabawa, ale to, jak olewczy stosunek do poszczególnych konkurencji mieli uczestnicy, jest nie tylko żenujące, ale też odbierało show jakąkolwiek atrakcyjność. Zwyczajnym uczestnikom mniej zależało na autopromocji, a bardziej na wygraniu jak najwyższej kwoty. W porównaniu z dorobkiem uczestników poprzednich edycji, „gwiazdy” mogą się wstydzić, jak niewiele wywalczyły. Tym bardziej, że w pewnym momencie zamiast na zadaniach, wszyscy skupili się na zdobywaniu „jokerów” (kolejny głupi pomysł) i knuciu.
  • Program polega na promowaniu twarzy, a montażyści dają ciała
    Zbyt kreatywni ci montażyści Agenta to niestety nie byli. Dość szybko można było odkryć schemat, która z kolei osoba odpadnie. A gdyby przeanalizować, ile czasu antenowego zabierały same wydarzenia z RPA, a ile zwierzenia uczestników do kamery – rachunek byłby bardzo smutny. Często nawet nie można było zobaczyć całego zadania, bo ważniejsze było, by „gwiazdki” opowiadały o tym, co i tak widzieliśmy na ekranie.
  • Atmosfera została zamordowana
    Dawne edycje Agenta miały klimat. Widz z bijącym sercem obserwował uczestników zjawiających się na uroczystej kolacji. Marcin Meller stukał w kieliszek, kto chciał, ten rozcinał swoją kopertę, a widz z jeszcze mocniej bijącym sercem wyczekiwał widoku zielonego lub czerwonego piórka. 2016 rok w Agencie stał pod znakiem pseudopoważnej miny prowadzącej (znanej z tego, że w DDTVN chichota w najbardziej nieodpowiednich momentach) i wyczekiwania, aż na ustawionym w samym centrum laptopie pojawi się jakiś kolor. Sama nie wiem, czy widok ten był bardziej żałosny czy komiczny.

agent gwiazdy tvn
  • Wszyscy się „znają”
    Sensem Agenta powinno być to, że uczestnicy nic o sobie nie wiedzą i dopiero próbują nawzajem poznać. Trzeba być bardzo czujnym, aby dostrzec, kto blefuje, a kto odkrywa przed towarzystwem wszystkie karty. Trzeba umieć grać i myśleć taktycznie Trochę trudno o to w świecie celebrytów. Pomijam już fakt, że większość z uczestników nawet tytuł „gwiazdy” ma nadawany na wyrost (żona swojego męża, trenerka fitness itd.) – do tego powinniśmy już przywyknąć po czterdziestu czy siedemdziesięciu edycjach Tańca z gwiazdami, w którym nikt już „gwiazdy” od tancerza nie rozróżnia. Problemem jest to, że oni wszyscy się kojarzyli – a to ze ścianek, a to imprez branżowych, a to z sieci. Od razu było wiadomo, kto w towarzystwie jest aktorem, kto czym się zajmuje i jak żyje. Kolejna przyczyna mordowania atmosfery i zabijania sensu całego formatu.
  • Łatwo wyśledzić uczestników
    Nie było trudno zgadnąć, kto kiedy opuści program, skoro większość celebrytów uwiązana jest do mediów społecznościowych. Podczas gdy powinni, teoretycznie, być w Afryce, widziani byli w kraju i na Instagramach czy Snapchatach. Żałosne i słabe, drogi tefałenie.
  • Brak wymagających zadań
    Uczestnicy poprzednich edycji Agenta mieli wiele naprawdę morderczych i wyczerpujących zadań. W celebryckiej edycji postawiono na pseudoshow i ciągłe straszenie wysokością, co już chyba na nikim nie robiło wrażenia. Chyba w żadne z zadań nasze „gwiazdki” nie musiały wkładać wysiłku – tu kicanie po polu, tam spacerowanie po mieście, gdzieś indziej spokojna jazda na rumaku. No i obowiązkowy busik wożący z miejsca na miejsce. Nie to co zwyczajni śmiertelnicy przemierzający kilometry do utraty sił, testujący swoją wytrzymałość i padający na twarze ze zmęczenia. Jak się chce promować celebrytów, to trzeba im zapewnić warunki – paniom nie wolno było złamać tipsa, panom pokazać plam pod pachami. Dlatego właśnie TVN urządził im piękne, rozrywkowe wakacje.

agent gwiazdy tvn
Zdjęcia: TVN

To nie był dobry pomysł, aby reaktywować Agenta w taki sposób. Przeciętny Polak spośród tzw. „gwiazd” rozpoznałby co najwyżej Huberta Urbańskiego, a w przypadku jeszcze paru osób kojarzyłby może nazwisko, może rolę, ale nic poza tym. To jednak najmniejszy problem tego programu. Tu przede wszystkim fatalny był sam pomysł wciśnięcia w tę formułę celebrytów i jeszcze dorzucenia do nich nijakiej i denerwującej Kingi Rusin. Odebrało to sens całemu programowi, zupełnie zabiło atmosferę i tylko pogłębiło wrażenie, że „gwiazdy” mają parcie na szkło i zależy im wyłącznie na autopromocji. Przykre. Przeczytaj również:
]]>

34 komentarze

  1. Cóż, bardzo surowo oceniłaś tę edycję Agenta i niewątpliwie coś jest w każdej z Twoich uwag. Ja mimo wszystko lepiej bawię się oglądając ten akurat program, niż dziesiątki innych, zalewających nas, bezsensownych show. A że nie siedzę na Snapchatach, Instagramach i Facebookach, to i nie orientuję się kto jest w Polsce, a kogo powinno w niej nie być 😉

    1. Widzisz, ja też nie siedzę, a jeśli już, to nie śledzę danych osób, a i tak docierały do mnie wieści, kto jest w Polsce. Nie wszystkiego da się uniknąć.

      Po poprzednich edycjach ten program miał wysoko postawioną poprzeczkę i nawet w małym stopniu nie sprostał oczekiwaniom.

    2. Zgadzam się. Ja poprzednich serii nie oglądałam i chociaż nie podoba mi się to, że są w nim "gwiazdy" to chętnie oglądam 🙂 Mam nadzieje, ze następny sezon będzie już ze zwykłymi ludźmi 🙂

    3. Oby. Jeśli zaplanują kolejną edycję, to nie wyobrażam sobie znów takiego cyrku z gwiazdami. Zwłaszcza, że ich gaże na pewno były niemałe, więc zaangażowanie zwykłych ludzi na pewno będzie opłacalne.

  2. nie oglądałam. nie miałam ochoty po raz kolejny patrzeć na twarze i tak wszędzie już obecne. o wiele bardziej zainteresowałby mnie program, gdyby występowali w nim zwykli, szarzy śmiertelnicy. a tak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że to jest całkowicie wyreżyserowane show. że nie będzie tam autentyczności tylko gra celebrytów. dlatego nie kusiło mnie, żeby oglądać.

  3. Za dużo tych gwiazd w dzisiejszej telewizji, jest nimi przesycona do porzygu. Nie oglądam większości takich programów, w tym Agenta. Wolałabym obejrzeć relację z jakiegoś koncertu, spektakl na ekranie telewizora. Jest ich zdecydowanie za mało i z tego właśnie powodu moje serce bardzo ubolewa.
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

  4. Jakoś nie interesują mnie tego typu programy, już wiele razy się zawiodłam i zdecydowanie wolę obejrzeć dobry film czy serial, zamiast czegoś takiego 🙂 Wiele osób mimo wszystko się zachwyca, czego nie rozumiem, no ale to już kwestia gustu 🙂

  5. Zupełnie się z Tobą nie zgadzam, świetnie się oglądało tego Agenta, a ci pseudo-celebryci dali się poznać z innej niż zwykle strony. Początkowo zareagowałam na uczestników podobnie jak Ty – nawet nie miałam zamiaru oglądać, a później po jakimś przypadkowo obejrzanym odcinku po prostu nie miałam wyboru. Był to najlepszy program TVN od lat. Jedynie niedociągnięcia pod względem technicznym i realizacyjnym trochę go osłabiały jego poziom. I jak zwykle Agent okazał się słaby i wolał się nie wychylać, taki opieszały Antek przebił go o głowę.

    1. Wiesz, nie przeczę – dało się to oglądać i nie uważam tego czasu za stracony, ale jednocześnie trudno jest mi znaleźć tutaj jakieś pozytywy, poza tym, że ciekawie obserwowało się niektóre relacje. Zepsuto bardzo fajną formułę, a mnie trudno pozbyć się wrażenia, że kolejny raz wciśnięto nam promowanie celebrytów…

  6. Dawnego "Agenta" pamiętam jak przez mgłę, bo byłam wtedy dzieckiem. Tę edycję obejrzałam i wspominam całkiem dobrze, chociaż równocześnie mogę podpisać się pod Twoimi słowami. Uważam, że te pieniądze powinny zostać oddane (przynajmniej w jakiejś części) na cele charytatywne, chociaż kto wie – może wtedy tym bardziej gwiazdom nie chciałoby się ich zdobywać… Denerwowało mnie to, iż w niemal każdym odcinku trzecia osoba, jaką wyczytywała Rusin, odpadała, a do tego od początku podejrzewałam, kto jest Agentem. I nie myliłam się. 😉

    1. No właśnie. Dla mnie te wszystkie programy z celebrytami mają sens, jeśli nagroda idzie na cel charytatywny. Ale tutaj nie miałoby to sensu, bo w końcu jedna osoba robiła wszystko, żeby kasa była jak najmniejsza, a to przeczy już samej idei.

  7. Uwielbiałam oglądać "starego" Agenta. Nie widziałam nawet 1 odcinka nowego, bo oglądanie luksusowych wakacji celebrytów w ogóle mnie nie interesuje. Bardzo, bardzo słaby pomysł na reaktywację bardzo fajnego programu.

    1. Niestety, to wielkie rozczarowanie, że z tak fajnego programu zrobiono taką sieczkę. Cóż, może pójdą po rozum do głowy i następna edycja nie będzie już promocją pseudogwiazdek 😉

  8. Klaudyna, zauważ jeden pozytywny aspekt. Nie ma obawy, że jeden z uczestników zostanie ministrem zdrowia i zacznie rozwalać resort od środka 😉

  9. Doskonale to podsumowałaś, mam takie same odczucia, dodatkowo dodałabym jeszcze, że Agentem musiał być ktoś związany albo z TVN albo z żadną inną stacją…

  10. Nie oglądałam poprzednich edycji, więc nie mam porównania. Kilka odcinków zdarzyło mi się zobaczyć, ale żadna rewelacja. Najbardziej irytowała mnie Tamara, miała bardzo wysokie mniemanie o sobie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *