|

Dlaczego tak Was wkurza cudze szczęście?

Jestem dziwnym człowiekiem. Ktoś wygrywa w teleturnieju – popłakuję. Ktoś odniósł spektakularny sukces – popłakuję. Ktoś odnalazł swojego zaginionego psa – to samo. Cudze szczęście od zawsze wywołuje u mnie łzy przejęcia i wzruszenia. Kocham podziwiać radość, raduję się szczęściem innych – i bliskich, i dalekich. Tymczasem sama nie mogę mówić głośno, że jestem szczęśliwa. Bo nie wypada. Bo to przykre dla innych. Bo wywołuje złe reakcje. Ludzie wolą, gdy innym jest równie źle jak im. Albo jeszcze gorzej. W innym przypadku takiego szczęśliwego człowieka wpędzają w wyrzuty sumienia, odwracają się od niego plecami, po cichu obdarzają gromami niechęci i życzą wszystkiego najgorszego.

Naiwnie pytam: dlaczego?

Zawiść jest rzeczą ludzką?

Znam rodziców, którzy życzą jak najgorzej (no, albo chociaż niezbyt dobrze) swoim dzieciom. Bo jeśli nie ułoży im się w związkach, przyjdą wypłakiwać się na rodzinne łono. Znam kobiety, które mają nadzieję na niepowodzenie swoich przyjaciółek. Bo jak ma być źle, to solidarnie. Znam osoby, które chętnie wpędziłyby znajomych na minę. Bo nie jest dobrze, jak innym jest za dobrze. Przykłady można by mnożyć, bo takie historie zna się z życia. Jak już się człowiek chce dzielić swym szczęściem, nie ma z kim. Zaraz pojawia się zazdrość w parze z zawiścią i zniechęceniem. Ludzie wolą ściągać innych w dół, zamiast mierzyć wyżej i starać się żyć lepiej.

Szczęście jest w zasięgu ręki

Jestem przeciętnym człowiekiem i wiodę przeciętne życie. Moje szczęście nie kryje się w wypchanym portfelu czy wysokiej pozycji społecznej. By być tak szczęśliwą jak jestem ja, nie potrzeba majątku, powodzenia, urody czy wysoko postawionych rodziców. Jeżeli ktoś zapragnie osiągnąć ten sam poziom szczęścia, nie potrzebuje niczego ponad zmianę myślenia. Bo wszystko siedzi w głowie…

Ktoś ma pretensje o to, że zbudowaliśmy z mężem naprawdę udany związek. Z tego powodu wytwarza wokół aurę nienawiści. No bo jak to tak? On/ona dusi się w nieszczęśliwym związku, więc jakim prawem ktoś inny może być szczęśliwy?

Ktoś ma pretensje o to, że brat odniósł sukces zawodowy, siostra założyła rodzinę, sąsiad sprawił sobie większy telewizor, a kuzyn wyjechał w podróż dookoła świata. No bo jak to tak? On/ona tkwi na tyłku w czterech ścianach i jakoś jej/jemu szczęście z nieba nie spada.

No bo sorry bejbe, ale masz problem z cudzym szczęściem? Masz problem ze swoim życiem? To je zmień. Nie biadol, nie płacz, nie obgaduj, nie wyzywaj, nie rób min. Ruszaj tyłek, bo za chwilę dobiegniesz dwudziestki/trzydziestki/czterdziestki i obudzisz się z ręką w bagnie. Wszyscy wokół nauczą się żyć po swojemu, będą spełniać marzenia, podróżować, rozwijać się, zakładać rodziny, cieszyć się z każdego dnia, a Ty dalej będziesz stał w miejscu obrażony na cały świat. Szczególnie na tych, którzy ruszyli naprzód, kiedy Ty zamiast cieszyć się życiem użalałeś się na lewo i prawo, ciskałeś gromy we wszystkich dookoła i marnowałeś każdą z danych chwil. Łatwo jest przegrać życie, nie widzisz tego?

Zmień się, człowieku!

Tyle jest nieszczęścia dookoła. Tyle chorób, katastrof, niebezpieczeństw. Tymczasem zdrowi, dorośli ludzie wolą tkwić w nieszczęśliwych związkach, przyklejać się do telewizora i komputera, marnować czas na gorzkie żale do Boga, ojca i matki, sąsiada i sąsiadki. Są rzeczy, na które nie mamy wpływu, ale są i takie, które zależą wyłącznie od nas samych. Oszczędzaj pieniądze, zdrowo się odżywiaj, szukaj swoich pasji, rozwijaj się, eliminuj z życia ludzi, na których nie możesz polegać i – przede wszystkim – ciesz się z rzeczy małych. To właśnie szukanie szczęścia w drobnostkach poprawia nastrój i jakość życia, a przy tym napędza do działania.

Powiesz, że to banał. Że Tobie jest wyjątkowo ciężko. A ja na to odpowiem: gówno prawda. Ci, którym jest naprawdę źle, nie mają czasu o tym opowiadać na fejsbukach, spotkaniach z przyjaciółmi czy rodzinnych spędach. Biadolenie jest luksusem tych, którzy mają czas na to, by zamiast żyć, zajmować się taplaniem w wytworzonym przez siebie szambie.

Któregoś dnia tym szambem się udławią. Bo taką drogę wybrali, że zamiast szukać szczęścia dla siebie, wolą szukać nieszczęścia dla innych. Tyle tylko, że nie każdego da się pociągnąć na dno. Za to samemu się przy tym utopić – prościuteńko…

Nikt za nas życia nie przeżyje. Więc żyjmy jak najlepiej i szukajmy swojego szczęścia.
Bo warto być szczęśliwym człowiekiem. Nawet jeśli innych to wkurza.

49 komentarzy

  1. Zgadzam się z tym, co napisałaś. A to przykre, bo chciałabym móc powiedzieć "Wcale tak nie jest". Niestety- jest. Póki co nie spotykam się z tym osobiście (a może tylko tego nie słyszę, nie wiem), ale widzę to, obserwując otoczenie. Wiele osób nie potrafi się cieszyć sukcesem i radością drugiego człowieka. Za "Gratuluję." kryje się mnóstwo niedobrych myśli, jadu, zawiści. Zamiast radować się razem z kimś szczęśliwym (albo nawet być obojętnym, to lepsze niż zawiść! ) muszą wtrącić swoje kąśliwe uwagi, dopisać wielką fałszywą ideologię do jakiegoś wydarzenia, powiedzieć "No, na pewno ma to dzięki [… ]/ ale się chwali/wygląda w tym jak/nie zasługuje na to". Okropne, że ludzie przywiązują uwagę do pierdół, budują za kimś mury zbudowane z fałszu i zazdrości. Nie potrafię tego ogarnąć moim małym rozumem. Masz swoje życie – zajmij się nim, naprawdę masz tyle zachomikowanego czasu, że wystarczy go dla ciebie i zmieszania z błotem wszystkich otaczających cię ludzi? Na szczęście nie wszyscy tacy są i warto trzymać się tych dobrych duszyczek. 🙂 Pozdrawiam Cię serdecznie.

    1. O tak, najbardziej lubię tekst "na pewno ma to dzięki…". Kiedyś usłyszałam, że jak ktoś mieszka bez rodziców [nawet wynajmując z kimś na spółę], na pewno zawdzięcza to złodziejstwu albo kredytom 😉

      Zgadzam się, że warto trzymać się tych pozytywnych, który wiedzą, jak cieszyć się nie tylko swoim, ale także cudzym szczęściem.

    2. Tak? Powiedz zatem jak mogę być szczęśliwa? Miesiąc przed ślubem zostawił mnie narzeczony. Mam 37 lat i to była moja ostatnia szansa na dziecko. Teraz już go mieć nie będę. W momencie rozstania, utraciłam wszystkich znajomych i przyjaciół. Jestem sama, nie mam się do kogo odezwać, z kim wyjść na spacer, na piwo. Nie mogę tego zmienić ponieważ przez doświadczenia życiowego utraciłam zaufanie do ludzi. Chętnie wróciłabym do biegania, niestety nie mogę ponieważ jestem po operacji kolana. Tak, jestem nieszczęśliwa i śmieszą mnie tego typu teksty – jesteś nieszczęśliwa zmień swoje życie. Jak ktoś kto w życiu nie miał takich doświadczeń może dawać tak trywialne rady innym?

      1. Zgadzam się w pełni z Tobą. Takie teksty piszą jedynie ci, którzy czują się wyżej od innych, boją się, żeby ich ktoś nie posądził o to, że np. osiągnęli sukces nieuczciwą drogą i ci, ktorzy zupełnie nie znają życia. Tego typu teksty to chyba jakiś mechanizm obronny autorów. Oni chyba sami nie są szczęśliwi, bo taki tekst jak ten zamiast pomóc, tak naprawdę DOBIJA i WPĘDZA W POCZUCIE WINY NIESZCZĘŚLIWEGO CZŁOWIEKA 🙂

        1. Dodam jeszcze, że dziwne mi się wydaje, że ktoś pisze taki tekst. Bo dlaczego pisze taki tekst? Dlaczego chce pokazać, że nie jest zazdrosny o sukcesy innych, i że cieszy się cudzym szczęściem? Przepraszam, „Ideał Chodzący”…?

  2. Zgadzam się w 100 %. Ja też się cieszę z rzeczy małych i to bardzo pomaga. I też się wzruszam tym co napisałaś 🙂
    Jesteś cudowna i wspaniała i motywująca.

  3. Oczywiście,zgadzam się z Tobą!

    Ja wyeliminowałam ze swojego otoczenia wszystkich dotychczasowych znajomych. Aktualnie nie mam z kim się spotkać, wyjść na miasto, czy pogadać, ale… doszłam do wniosku, że nie warto otaczać się takimi ludźmi, którzy nic nie wnoszą do mojego życia. Żaden z nich nigdy nie powiedział mi 'gratuluję' bez nuty zazdrości, czy zgryźliwości. Na każde moje zaproszenie na kawę/frytki/spacer zawsze znajdowała się wymówka i to w ostatniej chwili, a wiedziałam, że z innymi spotkania dochodzą do skutku.
    Zawsze dawałam kredyt zaufania ludziom, ale teraz po prostu miałam dość tej obłudy, miłych uśmiechów i udawania, że jesteśmy dobrymi koleżankami.

    Uważam, że jestem teraz czystą kartką w kwestii zawierania znajomości i cały czas wierzę, że po prostu nie spotkałam 'swojego człowieka', który faktycznie byłby moim przyjacielem.

    Jedno mogę stwierdzić, że teraz czuję się o wiele lepiej. Nie łudzę się, że uda mi się z kimś wyjść do kawiarni, nie łudzę się, że ktoś tak po prostu zapyta mnie 'co słychać?' nie z przyzwoitości, a faktycznie z zainteresowania moją osobą. Nie muszę słuchać tego fałszywego 'gratuluję' 'cieszę się' itp.

    My z moim narzeczonym świetnie się dogadujemy i jesteśmy dla siebie przyjaciółmi.
    Fakt, że w tym związku to on jest bardzo narzekającym człowiekiem i bardzo demotywują go nawet malutkie porażki, ale ja jestem po to, aby go podnosić na duchu.
    Nie mamy kasy, przeszliśmy wzloty i upadki (zwłaszcza finansowe), nie mamy mieszkania, pracy, ale przez te lata kiedy nauczyliśmy się cieszyć z małych rzeczy.
    Zdarzało nam się zazdrościć innym, ale gdy to, co innym przyszło łatwo nam w ogóle nie przychodziło zrozumieliśmy, że po prostu my musimy do wszystkiego dojść sami, małymi kroczkami do celu.
    Nauczyliśmy się też wierzyć, że nam się to uda. I to ta wiara nas napędza do działania.

    Ja cieszę się szczęściem innych.
    Uwielbiam widzieć radość innych ludzi, ale tylko wtedy, kiedy nie zaczyna przysłaniać mnie, mojego życia i moich uczuć.
    Wielu ludzi bowiem ma tendencję do ogłaszania całemu światu, jak bardzo im się powiodło, jak bardzo są szczęśliwi (często właśnie na pozór) a tym samym oczekują, by wszyscy słuchali o tym w kółko, bez wnikania w to, co słychać u słuchacza tej opowieści. Starają się za wszelką cenę, aby ich szczęście i to, co dzieje się w ich życiu stało się sensem czyjegoś życia.

    O własnym szczęściu nie trzeba mówić, je widać gołym okiem.

    Bardzo cieszę się Twoim szczęściem 🙂
    Motywujesz tym, że jesteś, że Ci się udało.
    Bo cieszysz się z małych rzeczy.
    Że tworzycie z mężem i Zosią wspaniałą rodzinę, że przeczytałaś fajną książkę, a nawet z tego, że samodzielnie zrobiłaś kostki rosołowe i dzięki temu zadbałaś o zdrowie swojej rodziny 🙂

    1. Wiesz, to naturalne, że zazdrościmy. Ale zazdrość może być motywująca – o ile nie idzie w parze z zawiścią i o ile napędza nas do zmian. Tymczasem niektórzy karmią się taką podłą zazdrością, życzą innym źle i – jak mówi piosenka – "zamiast starać się mieć więcej, tylko myślisz żeby inni mieli mniej"…

      Cieszę się, że wyeliminowałaś takie osoby ze swojego życia. Kiedyś zrobiłam to samo i cieszę się towarzystwem tych, z którymi naprawdę da się normalnie funkcjonować. Mam nadzieję, że i Ty kiedyś spotkasz takie osoby, bo choć bardzo lubię swoją samotność albo towarzystwo ukochanego, wiem, że bardziej zdrowo jest mieć także inne towarzystwo.

      Dzięki za dobre słowo :*

    2. Hej, myślałam, że wpadnę na chwilę a tu przepadłam i czytam coraz to starsze wątki 😀 Chciałam tylko napisać Lilianne, że też zerwałam kontakty z ludźmi, którzy nie życzyli mi dobrze, z takimi "przyjaciółkami" co przed sylwestrem powiedziały mi, że rodzice jednej z nich nie zgodzili się na imprezę po czym w sylwestra o północy zadzwoniły po pijaku z życzeniami a w tle słyszałam jak świetnie się bawią. Było mi strasznie smutno. Trzymałam się ich bo nie chciałam być samotna aż w końcu stwierdziłam, że wolę być samotna niż otaczać się ludźmi, którzy mnie nie szanują. Poznałam Męża, który jest moim przyjacielem i bratnią duszą 🙂 Sami jesteśmy raczej samotnikami a o dziwo mamy aż dwie pary znajomych 😀
      Chciałam Ci też powiedzieć, że w końcu musi być lepiej. U nas było! Zmagaliśmy się ze złośliwymi komentarzami jak się mąż (wtedy jeszcze chłopak) do mnie przeprowadził, że jak to tak nie pracuje (a szukał!), że ja sama utrzymuje nas. Ja zarabiałam grosze, mąż szukał pracy a musieliśmy wyżyć i opłacić czynsz. Było ciężko ale my byliśmy szczęśliwi. Mieliśmy siebie tak jak pragnęliśmy. Złośliwym zaczęłam mówić, żeby zajęli się swoim życiem a to co my robimy to nie jest ich sprawa.

      W każdym razie życzę ci mnóstwo szczęścia i powodzenia z pracą 🙂 Ja się umiem cieszyć z sukcesów innych. Mój brat ma świetną pracą, bardzo dobrze zarabia a ja… jestem tak strasznie dumna z niego 🙂 Pozdrowienia ze Śląska!

    3. Nie rozumiem, co kieruje ludźmi, którzy tak bardzo interesują się życiem innych i czują się w obowiązku, aby to komentować albo wyśmiewać. Najważniejsze to robić swoje, żyć po swojemu i cieszyć tym, co się ma, nawet jeśli komuś to przeszkadza. No i najlepiej od takich idiotów się odciąć. Szkoda tylko, że nie zawsze się da.

    4. Nie widzisz problemu w pozbyciu się znajomych, bo masz narzeczonego. Co ma powiedzieć osoba która w jednym czasie straciła narzeczonego, znajomych i większą część rodziny?

  4. Uważam, że każdy jest kowalem swojego losu, a zawistni ludzie to często ludzie sfrustrowani, którzy zamiast sami ruszyć tyłek i zrobić coś ze swoim życiem to tylko siedzą, narzekają i zazdroszczą innym. Unikam takich typów.

    1. Widać, że bardzo boisz się krytyki i nie przyjmujesz niczego, co nie karmi Twojego szanownego „Ego”. Ja przyjmuję wszystko „na klatę” i nie obawiam się konfrontacji. Zamiast nienawidzić ludzi, którzy mnie krytykują, po prostu z nimi rozmawiam i tłumaczę (nie są przecież jasnowidzami). Staram się ich zrozumieć. Nie jest to strata czasu, wręcz przeciwnie. Efekt…? Ku mojemu zaskoczeniu zbierało mi się całkiem sporo przyjaciół… 🙂

  5. Cudny wpis ! Zgadzam się z tym,co napisałaś. Życie jest krótkie na bycie zawistnym .Trzeba je przeżyć w szczęściu i samorealizacji 😉

  6. Cudze szczęście wkurza ludzi, bo jest cudze a nie ich! [uuu, poleciałam z głębokością, nie ma co 🙂 ].
    Z jednej strony istnieje mnóstwo ludzi, którzy zamiast uprawiać ten własny przysłowiowy ogródek, wolą stać przy ogrodzeniu i patrzeć, jak ładnie u sąsiada rośnie. Tracą czas na zazdrość, który mogliby przeznaczyć na pracę nad sobą. Są też osoby, które nie potrafią dostrzec, jak wiele posiadają, bo mają jakiś wyimaginowany (idący w parze z "wydumany") obraz szczęścia. Mają rodzinę, są zdrowi, finanse zapewniają godne życie, ale nie mogą znieść świadomości, że gdzieś tam ktoś kupuje pierścionki z diamentami, złote zegarki za ciężkie tysiące i egzotyczne wycieczki. Wywracają swoje myślenie tak, że narzekają na wszystko, czego nie mają, a ignorują to, co już posiadają. Nie mam nic ambitnym planom i marzeniom, przecież każdy chce od życia więcej, ja też chcę więcej, ale niech to idzie w parze z pracą nad sobą, docenianiem tego, co już się ma, a nie zazdrością, zawiścią i negowaniem. Jest tyle biednych, chorych i samotnych osób, pokrzywdzonych przez los, ale to wcale nie ich ubolewanie jest najgłośniejsze…
    Gdy zbiera mi się na zazdrość, wybitnie delikatnie mówię sobie "to rusz dupę i zrób coś".

    1. To prawda, ogromnym problemem jest niezdolność do doceniania tego, co się ma. Jasne, trzeba mierzyć wysoko, ale bez przesady. Dla własnego komfortu psychicznego i jakości życia warto cieszyć się tym, co się ma, a przy okazji starać się zyskiwać więcej.

  7. Zgadzam się z twoim postem, bo sukcesem jest już wstanie i próbowanie – nawet jak nie wyjdzie, to będzie się wiedzieć, że c o ś się zrobiło, a nie bezczynnie siedziało.
    Może jest to trudne, trzeba wiele przecierpieć, ale ja uważam, że warto. Sama staram się zmienić, staram się nie myśleć źle o innych – choć nie zawsze to wychodzi. Jednak kiedyś na pewno mnie to wyjdzie.
    Lubię takie twoje posty, bo one bardzo wiele uzmysłowiają. 🙂

    1. Cieszę się, że je lubisz, mają być teraz ważną częścią bloga 🙂

      Bezczynność jest najgorsza. Szkoda tylko, że wielu woli stagnację zamiast działania…

  8. Dużo zostało już powiedziane, ale jest jeszcze jedna rzecz, którą często obserwuje, tzw. licytowanie się na to kto ma aktualnie gorzej. Słyszę jak rozmawiają dwie osoby i mam wrażenie, że za wszelką cenę jedna drugiej próbuje udowodnić, że jest w trudniejszej sytuacji. To dopiero smutne.

    1. Do Kasi: a może to nie jest „licytowanie się”, kto ma gorzej, tylko próba podniesienia rozmówcy na duchu? Jeśli spotykam kogoś, kogo spotkało jakieś nieszczęście, to mam go dobijać wyliczając moje sukcesy…? 🙂

  9. Super post. Też nigdy nie potrafiłam zrozumieć ludzi, którym przeszkadza szczęście innych. Zazwyczaj szukają dziury w całym i doszukują się w tym szczęściu nie wiadomo czego. Jakby człowiek sobie na to nie zasłużył. Trochę bez sensu. A przecież tak fajnie jest patrzeć się na uśmiech drugiego człowieka, czy na sukcesy innych. To powinno motywować innych do działania. A nie gadanie o tym jak wszystkim jest źle i robieniem jeszcze z tego głównego tematu do rozmowy przy jakichkolwiek spotkaniach. Zauważyłam, że taką skłonność bardzo często mają ludzie starsi. Staram się oduczyć tego moją babcię 🙂

    1. To u mnie na odwrót – starsi oczywiście też lubią ponarzekać, ale to młodzi wiodą w tym prym. Wieczne biadolenie, przy każdym dialogu. Wiecznie niezadowolenie ze wszystkiego. Koszmar :/

  10. Przykre, ale wiele osób tak ma. Moje życie też jest przeciętne, ale jestem szczęśliwa i spełniona życiowo 🙂 i nic nie jest w stanie mi tego zepsuć – oczywiście są gorsze dni, gdy humor psuje coś w pracy np. czy jakaś zgryzota, ale na ogół cieszę się każdym dniem i staram się wyciągnąć życia tyle radości ile się da. Raz się żyje, więc trzeba zrobić to dobrze. Wydaje mi się, że to trochę taka polska mentalność – narzekanie i zazdrość. Wiele osób nie potrafi się cieszyć sukcesami osób znanych i szuka ich porażek zamiast widzieć dokonania, tutaj trzeba zmiany wielu ludzi. Całego świata nie zmienimy, więc trzeba zacząć od siebie – na początek ten kto jest szczęśliwy, niech nie przejmuje się zdaniem innych, ten który nie potrafi docenić uroku życia – niech się tego uczy – bo jak dobrze wiemy – warto 🙂 pozdrawiam

    1. Otóż to. Życie jest jakie jest – przeżywamy swoje wzloty i upadki, smutki i rozczarowania, ale złe nastroje nie mogą przesłaniać nam całego świata. Szkoda czasu, szkoda życia, szkoda zdrowia… 😉

  11. I jeszcze jedno – wiele kobiet psioczy na swoich mężów – jakby nie mieli plusów, nikt nie jest idealny, ale ja kocham swojego męża i się tego nie wstydzę, a denerwują mnie narzekania kobiet na mężczyzn – wiadomo każdy ma wady i my kobiety i oni mężczyźnie, ale nie przesadzajmy

    1. Ciekawe, co byś zrobiła, gdybyś miała np. męża-narcyza i gdybyś to odkryła dopiero po ślubie (jak niektóre moje kolezanki). Poczytaj jakiś artykuł o narcystycznym typie osobowości… 🙂

    2. „Wiele kobiet psioczy na swoich mężów…”. Ciekawe, co byś zrobiła, gdybyś po ślubie odkryła, że masz np. męża-narcyza (jak niektóre moje znajome). Poczytaj co to narcystyczny typ osobowości 🙂

  12. I już Cię uwielbiam.
    Ileż to razy słyszałam, że jestem chora, że mi nie wypada się śmiać, tańczyć, bawić.
    Mam być nieszczęśliwa, bo "co ludzie powiedzą?".
    Uh. A ja dalej śpiewam i tańczę <3

    Buziakuję mocno i promyki przesyłam 🙂

  13. ,,Bo taką drogę wybrali, że zamiast szukać szczęścia dla siebie, wolą szukać nieszczęścia dla innych" ,,Nikt za nas życia nie przeżyje. Więc żyjmy jak najlepiej i szukajmy swojego szczęścia.
    Bo warto być szczęśliwym człowiekiem. Nawet jeśli innych to wkurza." wytapetuje to sobie na ścianie mega modre:)

      1. Piękna refleksja…Tez jestem takim czlowiekiem jak Ty i zgadzam sie z Toba w 100%…Cięzko znależc kogoś zyczliwego,szczerego i otwartego na drugą osobę,ale zwsze mozna pracowac nad sobą żeby co dzien zmieniać siebie w lepszego czlowieka….Pozdrawiam serdecznie i zycze Ci wszystkiego co piekne i dobre ,bo masz piękną duszę i tego sie trzymaj….

  14. Mnie od niedawna zaczęło wkurzać ludzkie szczęście i to do takich rozmiarów, że aż odczuwam ból fizyczny. Nigdy nie miałem szczęścia i ciągle mi je odbierano, zwłaszcza prze szczęśliwe osoby, nawet urodziłem się niepełnosprawny i ta walka o przetrwanie, jest dla mnie już na tyle uporczywa, że aż odechciewa się żyć, a ja jedyne o czym marze, to mieć dach nad głową i co jeść, a że jestem niepełnosprawny, to nie stać mnie już prawie na nic i przez to mam już tyle długów, że zostaje tylko się powiesić. Nie odczuwam w zasadzie przyjemności, nawet przepadły moje zainteresowania, kompletnie nic mnie już nie interesuje, najlepiej chciałbym zamknąć oczy i umrzeć w spokoju.

    1. Bardzo dobrze Cię rozumiem. Mam to samo. Tylko nie jestem niepełnosprawna, ale mocno skrzydzili mnie ludzie, z którymi pracowałam. Odebrali mi sens życia. Nie chodzi o pracę, będzie inna. Jednak udało im się doprowadzić mnie do depresji. Nic, zero,nic mnie nie cieszy, ale mam dzieci musze żyć, choć zaczynam myśleć, że one są już duże i mnie coraz mniej potrzebują. Próbowałam szukać porady, psychiatra, psycholog. Nie ma szans-prywatnie mnie nie stać, państwowo nie ma terinów. Szkoda gadać, ja gniję od środka z zawiści (nie, ludzi szanuję, nie mam żalu że komuś się układa), mam żal do świata i losu. Weź się w garść piszą wyżej babeczki, obyście nigdy nie słyszały takich słów, jak popadniecie w depresję.

  15. Pewnie wątek już dawno zapomniany… Przeczytałam wszystko, niestety nie zgadzam się. Te wszystkie zdania powyżej to jakieś banały, dyrdymały rodem, jak z amerykańskich książek motywacyjnych. Powiedzcie mi, jak można nie zazdrościć osobie, która kłamstwem, podstępem dostaje awans? Jak można nie zazdrościć koleżance z pracy, która dostała od babci mieszkanie w centrum Krakowa i kasuje 3tys za wynajem miesięcznie lub po prostu nie musi brać kredytu na całe życie i jej 4 500 pensji bez problemów wystarcza na życie a my spłacamy kredtyt 2 tys? Jak mam się wziąć w garść i działać, jak dziec koleżank zdrowe,zdolne a moje uległo wypadkowi i musze przestać pracować aby się zająć nim nie wspominając o kosztach leczenia np.5tys miesięcznie?
    Serio wystarczy wziąć się w garść i nie narzekać? Kto pisał te dyrdymały wyżej? 15 latki?? Naprawdę, jeśli ktoś przejmuje sie zazdrością o nową bransoletkę za 200 zł albo zazdrości komuś długich rzęs to musi być albo nastolatkiem, albo skończonym idiotom.
    Po prostu-życie jest beznadziejne dla niektórych, pomimo że się starają jak inni, pracują, wypruwają sobie flaki, ale los pisze dla nich straszne scenariusze. Inny nic nie będzie robić, nie będzie się starać i ma. Ma kasę od rodziców na start, nie musi brać kredytu na 30 lat, więc może z uśmiechem iśc do pracy za 3500 i mówić koleżance, że jest zawistna, a weź się postaw jeden z drugim w czyjejś sytuacji! Ludzie, trochę empatii. Czasami los jest łaskawy a czasem jest naprawdę źle i nie chce się żyć. Czytanie-weź się w garść i działaj, to rada dla ucznia 5 klasy SP, bo starszy już wie, że los nie jest sprawiedliwy i jeden się nauczy 90 pytań na 100 i zapytają go o te 10 kórych nie umie a drugi nauczy się 5 na 100 i dostanie te 5 na sprawdzianie. Przestańcie dołować ludzi: uszy do górym weź się w garść zamiast narzekać, pracuj a będziesz mieć- BZDURY, które krzywdzą ludzi doświadczonych przez LOS….

    1. Zgadzam się z Tobą w 100%. Jestem nieuleczalnie chora, pracuję ciężko, mam odpowiedzialną pracę co oznacza problem z urlopem, L4. Po sąsiedzku mieszka rodzina gość pracujący na czarno, żona nie pracująca w ogóle i dwójka dzieci, na ich potrzeby mieszkanie, dom w budowie zapycha 3 braci kawalerów i dwoje dziadków i MOPS. Zazdroszczę tej leniwej kobiecie tego, że jej dzieci po lekcjach wracają do domu i nie muszą siedzieć jak moje na świetlicy, czy jest we mnie zawiść, czy realna ocena sytuacji niech każdy oceni sam, ale nie umiem się uśmiechać gdy rano nie mam siły wstać ale hipoteka nie spłaci się sama, a obok mieszka zdrowa kobieta która nie pracuje zawodowo a korzysta z MOPS i rodzinnego sponsoringu. Jedyne co mnie cieszy to wspaniała córka dla której walczę.

    2. Marta, nawet nie wiesz, jak dobrze Cię rozumiem. Wspaniale by było, gdyby autorzy takich tekstów (i niektórzy komentujący) NAUCZYLI SIE ODRÓŻNIAĆ ZAZDROŚĆ I ZAWIŚĆ OD POCZUCIA KRZYWDY I NIESPRAWIEDLIWOŚCI.

  16. Życzę dużo światła i miłości wszystkim komentującym, dobrze jest poznać inne punkty widzenia. Jestem zdania, że możemy mieć wpływ na swoje reakcje na rzeczywistość i starać się wybierać uczucie serdeczności zamiast złości. Życzę Wam dużo wewnętrznego spokoju i wspaniałego życia!

  17. Kolejny tekst o tym Jak to kazdy jest autorem wlasnefo szczescia. Niestety nie zawsze jest to prawda. Tak pisza ludzie, ktorzy nie doswiadczyli trudnosci w postaci traumy, przemocy domowej czy jakiej choroby, albo innej przeszkody umozliwiajacej Normalne funkcjonowanie lub spelnianie marzen. Sorry, ale wkurza mnie tekst, ze biadolenie, ze rusz sie I zrob cos z zyciem, itp. It’d.. To dobre moze dla tych, ktorzy weszli w dorosle zycie z psychika w miare Normalnie funkcjonujaca. Sorry, ale to nie fair pokazywac jeszcze komus, kto Musial zmierzyc sie z trudnosciami o jakich byc moze Ty Ani cala masa zadowolych z siebie szczesciarzy nie ma pojecia, ze z nim cos nie tak, z jego postawa lyb motywacja. Zycie nie jest az Tak proste

    1. Właśnie dlatego, że zaczęłam leczyć traumy fundowane mi przez dorosłych od wczesnego dzieciństwa, dzisiaj mogę pracować nad tym, żeby uzależniać poczucie szczęścia od tego, co robię, a nie od innych. I żadnego z cierpień, z którymi zmagałam się przez długi czas od najmłodszych lat nie traktuję jako wymówki do tego, by dalej taplać się w bólu, zamiast żyć. I również dlatego doceniam wszystko, co mam, bo wiem, z jak bardzo złego pułapu startowałam.

  18. Do Kasi: a może to nie jest „licytowanie się”, kto ma gorzej, tylko próba podniesienia rozmówcy na duchu? Jeśli spotykam kogoś, kogo spotkało jakieś nieszczęście, to mam go dobijać wyliczając moje sukcesy…? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *