Czytelniku, czy zabiłbyś grubasa dla większego dobra?


Jak tam u Was z moralnością? Lubicie stawać przed dylematami różnego rodzaju i dumać nad tym, co lepsze, bardziej etyczne czy użyteczne dla dobra ogółu? Myślenie raczej Was boli czy napędza do działania? Stawiacie się czasem w sytuacji drugiego człowieka? A może mielibyście ochotę na zabawę w Boga?

Zapraszam do przyjrzenia się kilku scenariuszom…


Pani A. przypadkiem stoi przy zwrotnicy. Kiedy widzi tramwaj pędzący prosto na pięciu ludzi na prawym torze, błyskawicznie podejmuje decyzję o przestawieniu zwrotnicy i skierowaniu tramwaju na tor lewy, na którym znajduje się tylko jeden człowiek. Pięć osób zostaje uratowanych kosztem jednego nieznajomego.

Jesteś panią A., co robisz?


Pan B. przygląda się z kładki zbliżającemu się w szaleńczym tempie tramwajowi. Jeżeli za chwilę na tory nie spadnie coś ciężkiego, pojazd zabije pięć osób znajdujących się na torach. Pan B. bierze sprawy w swoje ręce i spycha z kładki stojącego nieopodal grubasa. Ginie jeden człowiek, za to pięciu wciąż może cieszyć się życiem.

Jesteś panem B., co robisz?


Do szpitala trafia sześć ofiar straszliwego karambolu. Jedna nie ma żadnych obrażeń, za to pięć pozostałych potrzebuje nowych narządów (to nerki, to serca, to płuc). Doktor C. decyduje się na poświęcenie jednego zdrowego pacjenta i przeszczepienie jego narządów pięciu ofiarom wypadku. Pięć osób zostaje uratowanych, tylko jedna ofiara zostaje poniesiona.

Jesteś doktorem C., co robisz?

* * *
Sytuacje tego typu podciąga się pod słynną już na całym świecie wagonikologię, która podzieliła filozofów, etyków, naukowców, myślicieli i zwyczajnych ludzi. Dylemat wagonika wymaga od nas postawienia się w sytuacji pani A. czy pana B., którzy wcielili się w rolę Boga i postanowili postawić na szali życie przypadkowych ludzi. Jak pokazują badania, większość z nas postąpiłaby podobnie jak pani A. i skierowała tramwaj na tor z jednym człowiekiem, zaś mało komu wydaje się moralnie uzasadnione spychać przypadkowego człowieka z kładki, by uratować piątkę znajdujących się na torze. Z kolei doktor C. to w oczach niemal wszystkich morderca.

Sytuacje analogiczne, a jednak odmienne. Różna odpowiedzialność spada w nich na człowieka, choć efekty są identyczne – szczęście pięciu osób jest ważniejsze od szczęścia jednego człowieka.

Jak zachowalibyście się na miejscu bohaterów scenariuszy?
Jak oceniacie ich postępowanie?

A tak w ogóle… Po co o to pytam?

Dylemat wagonika, Thomas Cathcart

Oryginał: The Trolley Problem, or Would You Throw the Fat Guy Off the Bridge?: A Philosophical Conundrum
Wydawnictwo: PWN
Rok wydania: 2014
Stron: 178

Dylemat wagonika to jedna z wakacyjnych propozycji wydawniczych PWN-u, która jak tylko pojawiła się w zapowiedziach, zwróciła moją uwagę. Uwielbiam książki wymagające myślenia i skłaniające do głębszej refleksji. Autor w ciekawy sposób przedstawia zjawisko wagonikologii, rysując przed czytelnikami wizję procesu kobiety, która zmieniła kierunek jazdy tramwaju, za co jedni okrzyknęli ją bohaterką narodu, zaś inni potępili. Czytelnik zapoznaje się z argumentami wszystkich stron – obrońcy, oskarżyciela, przysięgłych, a także osób zainteresowanych sprawą – naukowców, filozofów, duchownych czy… internautów. Jego sprawą pozostaje to, czy stanie po stronie oskarżonej czy znajdzie się w gronie potępiających ją oskarżycieli. Thomas Cathcart nie sugeruje dobrych odpowiedzi, a jedynie nakłania do rozważań natury moralno-etycznej.

Dlatego uważam, że Dylemat wagonika, choć napisany w ciekawy i przystępny dla odbiorcy sposób, przede wszystkim przeznaczony jest dla czytelników inteligentnych, którzy doskonale odnajdują się w stawianiu sobie trudnych pytań i odnajdywaniu na nie odpowiedzi. Książka obfituje w ciekawostki filozoficzne, jest niezwykle inspirująca i nietrudna w odbiorze. Spodoba się tym z Was, którzy są ciekawi świata i nie boją się trudnych poszukiwań.

No to jak, zabijecie grubasa dla większego dobra?

* * *
Książka przeczytana w ramach wyzwania ’Czytam literaturę amerykańską’.

0 komentarzy

  1. Rzadko to piszę, ale bym przeczytała, może być dobre, zwłaszcza że od kiedy oglądam postapokaliptyczne produkcje zastanawia mnie, ile byłabym w stanie poświęcić dla dobra większości. Takie tam filozoficzne rozmyślania nad talerzem arbuza 😛

  2. Spotkałam się z tymi dylematami w filmie "Philosophers" i potem zaczęłam się sama zastanawiać co bym zrobiła na czyimś miejscu 🙂 jak tylko zobaczę gdzieś tą pozycję to po nią sięgnę 😀

  3. W pierwszym przypadku, jakkolwiek jest absurdalny (a pozostałe tez są), nie zrobiłabym nic. Nie mnie decydować, kto ma zginąć, a kto żyć. To, że pociąg zmierza akurat w tym kierunku, a nie innym, jest kwestią przypadku, zrządzeniem losu, decyzją Boga lub boga, gwiazd, karmy, nazywajcie to jak chcecie. Ale to nie jest moja decyzja. Poza tym, mamy tu odwieczny problem konfliktu ilość kontra jakość. bo dajmy na to, te pięć osób, to kolejno: urzędnik państwowy, dentystka, kasjerka, wykładowca i kierowca tira. A ten jeden człowiek na drugim torze, to naukowiec, który właśnie odkrył lekarstwo na raka.
    Jakakolwiek decyzja zapadnie, bez względu na to, kim są ci ludzie, pani A będzie miała całe życie wyrzuty sumienia. Jedynym wyjściem jest nie robienie nic.

  4. Proponuję Ci lekturę "Maga" Johna Fowlesa. Będziesz sobie mogła odpowiedzieć na pytanie, czy lepiej zabić jednego człowieka, żeby uratować osiemdziesięciu innych, czy na odwrót.
    Obym nigdy nie była zmuszona do rozstrzygania dylematu wagonika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *