Kroniki Jakuba Wędrowycza, Andrzej Pilipiuk

Kroniki Jakuba Wędrowycza, Andrzej Pilipiuk

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2009
Stron: 296
Gatunek: fantastyka

W ramach poszerzania horyzontów literackich postanowiłam sięgnąć po zbiór opowiadań, który już kilka lat temu zwrócił moją uwagę (za sprawą arcyciekawej pracy magisterskiej kolegi) i po który od dawna obiecywałam sobie sięgnąć. Ze słynnym bimbrownikiem spędziłam naprawdę udaną dobę, choć zdaję sobie sprawę, że tym, co urzekło mnie w Kronikach… najbardziej, jest nikła zawartość pierwiastka fantastycznego i położenie nacisku na humor i satyrę.

Ale od początku…

Jakub Wędrowycz to szablonowy przykład antybohatera – uznawany za społecznego pasożyta i degenerata, trudniący się kłusownictwem, pędzeniem bimbru i egzorcyzmami, odpychający aparycją, ubiorem i zachowaniem. Jego wiek jest bliżej nieokreślony – na pewno przekroczył osiemdziesiątkę, ale możliwe, że ma koło setki. Albo i więcej… Sprawia ciągłe problemy, wszędzie go pełno – a już na pewno tam, gdzie pojawiają się duchy, mafiozi, pijacy i inne szemrane typki. Normy społeczne i konwenanse są mu obce. Całym swoim jestestwem – postawą wobec świata, językiem jakim się posługuje i wyglądem – manifestuje swoją niechęć wobec ogólnie przyjętych zasad. I choć powszechnie uznawany jest za typowego wiejskiego głupca i błazna, odznacza się on niemałą inteligencją i bystrością umysłu. A do tego poczuciem humoru naprawdę potrafi powalić na łopatki. Choć pewnie sam nie zdaje sobie nawet z tego sprawy.

Kroniki Jakuba Wędrowycza można albo pokochać, albo znienawidzić – tak to już jest z groteską, kpiną i absurdem – wzbudzają skrajne emocje, dla jednych bywają przekonujące, innych odpychają. Pilipiuk to zdolny obserwator rzeczywistości, z kpiącym uśmieszkiem zapraszający czytelnika do wspólnej zabawy. Od nas zależy, ile Polski i Polaków dostrzeżemy w świecie starego egzorcysty-bimbrownika i w jego jakże dokładnie nakreślonym portrecie. Od nas zależy, czy podejdziemy do tekstu z odpowiednim dystansem, czy też zbulwersujemy się na widok niektórych treści. Ot, na przykład na widok przepisu na prawdziwego hot-doga… z psa (bohater polował na wszystko, co się dało), na widok wulgaryzmów czy rubasznych żartów.

Na Kroniki… składa się kilkanaście opowiadań + kilka ciekawych dodatków (jak wspomniany wyżej przepis czy też horoskop na rok bieżący) – całość wypada dość chaotycznie, bowiem autor nie dba o zachowanie chronologii zdarzeń. Co więcej! W niektórych opowieściach sam Jakub Wędrowycz jest jedynie postacią epizodyczną, która pojawia się na moment, wywołuje zamieszanie i ulatnia się do swojego świata – najczęściej tam, gdzie akurat pojawia się najwięcej alkoholu…

W zbiorze zamieszczone są opowiadania lepsze i gorsze, ale całość wypada całkiem przyjemnie i ciekawie. Jakub Wędrowycz to postać złożona i niezwykle barwna, a opowieści o jego życiu potrafią bądź to przerazić, bądź rozbawić. Na pewno nie da się obok nich przejść z obojętną miną…

Moja ocena: 8/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Z półki’, ’Polacy nie gęsi’, ’Serie na starcie’’Książkowe podróże’.

0 komentarzy

  1. W przypadku Jakuba zaskakuje mnie jak łatwo i szybko zapominam jego przygody, już przy trzeciej części nie pamiętałem co Wędrowycz wyprawiał w pierwszych opowiadaniach.
    Ot taki hardkorowy Ferdek Kiepski w wiejskim wydaniu 😀

  2. Ja nie wiem, coś mnie od tych polskich autorów odciąga, ale… Może kiedyś, taka książka byłaby nie tylko przełamaniem do rodzimej literatury, ale również do opowiadań, bo nie czytałam jeszcze żadnego takiego zbioru 🙂

  3. Uwielbiam Jakuba, choć to kontrowersyjna postać 🙂 Przyjaciółka namówiła mnie kiedyś do sięgnięcia po Pilipiuka, nawet pożyczyła swój egzemplarz i tak się zaczęło. Zaintrygowałaś mnie pracą magisterską kolegi. Zdradzisz choć tytuł? 🙂

    Pozdrawiam

  4. od jakiegoś czasu próbuję wypożyczyć Wędrowycza w bibliotece, ale nigdy nie jest dostępny. muszę go w końcu dorwać 🙂

  5. Mi znów kolega polecał przygody Jakuba, jak byłam na pierwszym roku studiów. Stwierdził, że jak tylko złapie mnie chandra, powinnam obowiązkowo po niego sięgnąć. I choć minęło tyle lat, jeszcze jakoś się nie załapałam na jego przygody – a w sumie jest to typ (anty)bohatera, który lubię 😉

  6. Nie jestem fanką, ale Narzeczony jest amatorem Wędrowycza, więc i ja książki kojarzę, i na półkach nawet mam. O! 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *