Drżenie, Maggie Stiefvater

Drżenie, Maggie Stiefvater

Oryginał: Shiver
Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2011
Stron: 464
Gatunek: dla młodzieży

W ostatnim czasie rzadko sięgałam po wszelkie opowieści o zmiennokształtnych, powstałe na fali popularności Zmierzchu. Dla trylogii Maggie Stiefvater postanowiłam jednak zrobić wyjątek, skuszona mnóstwem pochlebstw ze strony blogerów i innych czytelników. Cieszę się, że nareszcie i ja mogę dołączyć do grona miłośników świata wilkołaków. Cieszę się także dlatego, że na wielu polach Drżenie słynny Zmierzch przebija. A to wróży dobrze i pokazuje, że w tym paranormalnym literackim świecie jest jeszcze sporo miejsca na własne wizje.

Siedemnastoletnia Grace obsesyjnie kocha wilki z pobliskiego lasu – fascynuje się ich tematem, obserwuje je, nieustannie o nich opowiada. Wraz z jedną z tych tajemniczych istot łączy ją niezwykła więź, ciągnąca się już od dziecięcych lat. Czytelnik obserwuje, jak wilk okazuje się wilkołakiem, a wilkołak człowiekiem – tajemniczym młodzieńcem imieniem Sam, który zawładnie sercem Grace. Ale żeby nie było zbyt sielsko – wokół pojawią się strzelby myśliwych i wizja tego, że w każdej chwili Sam może na zawsze przemienić się w zwierzę, które nie powróci już do ludzkiej postaci.

Drżenie to jedna z najsprawniej napisanych młodzieżówek, jakie czytałam w ostatnich latach – fascynuje i wciąga od pierwszej do ostatniej strony, jest bardzo spójna i logiczna. Przyciąga przede wszystkim klimatem i kreacjami bohaterów. Uwielbiam Grace za to, że nie jest kolejną postacią bellopodobną – nie potyka się o własne nogi, nie mięknie na widok faceta, nie wzdycha do niego godzinami – słowem – ma charakter. Z kolei Sam może nie wyróżnia się niczym na tle innych sobie podobnych – kryje mroczną przeszłość, jest szarmancki, szalenie troskliwy i do bólu zakochany – ale przynajmniej nie wzdychają do niego wszystkie wokół i nie jest chodzącym ideałem.

Klimat na plus, postacie na plus, pomysł na kreację świata również na plus. Minusy? Afabularność, brak jakiejkolwiek akcji. Mimo że można emocjonować się tym, że bohater może w każdej chwili przemienić się i zniknąć, to tak naprawdę dramatyzmu w całej tej historii niewiele. Fakt, to bardzo kojące móc poznać miłą historyjkę, w której nie ma większych zawirowań i która nie wywołuje przyspieszonego bicia serca. Tyle tylko, że aż prosi się o to, by trochę ten piękny obrazek poplamić, zarysować, zniszczyć. Nie uwierzyłam temu, co łączy Grace i Sama. O ile pozytywny aspekt ich związku wydawał się prawdziwy, o tyle negatywy – tęsknota, lęk o drugą osobę, zazdrość – kompletnie nie są w tej historii przekonujące. A to bardzo przeszkadza w odbiorze, jeżeli chciałoby się przeżyć coś więcej niż tylko milutką noc z milutką młodzieżówką…

Mimo negatywnej strony powieści Stiefvater, polubiłam ten świat i tych bohaterów, dlatego z wielką ciekawością sięgnę po tomy kolejne – Niepokój oraz Ukojenie.

Moja ocena: 7,5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Z półki’, ’Grunt to okładka’, ’Czytam literaturę amerykańską’, ’Book Lovers’, ’Serie na starcie’ oraz ’Pod hasłem’.

0 komentarzy

  1. Mnie urzekła ich historia, ta ich miłość rzeczywiście była dziwna i za idealna jak na taki wiek, ale 1 i 2 część trylogii wspominam super. 3 część wydała mi się trochę… tania, ale może dlatego, że czytałam ją po dłuższej przerwie od pozostałej dwójki i wybiłam się z rytmu 🙂

  2. Ten tom jest dla mnie najlepszy, pozostałe już nie podobały mi się w porównaniu do tego aż tak bardzo.
    Tylko do tej części wracałam kilka razy 😉

  3. Ładna okładka 🙂 Wilkołaki nie są postaciami, które szczególnie mnie fascynują, więc pewnie nie poświęciłabym jej dużo uwagi. Chociaż po ciężkim dniu fajnie jest poczytać coś lekkiego, gdzie wszystko się układa i nie ma żadnych zawirowań 🙂

  4. Czytałam już ją, ale ani trochę nie przypadła mi do gustu. Sama nie wiem czemu, ale zdawało mi się, że czytam fabułę wyssaną z palca, niemającą możliwości realnego zaistnienia,a ja potrzebuję choć odrobiny realizmu.

  5. Bardzo mi się podobała pierwsza część. Druga była już nieco gorsza, ale na trzecią muszę nieco poczekać (mam jeszcze niedokończony stosik -.-), ale książeczka stoi w bibliotece na półeczce i na mnie czeka! Jestem ciekawa zakończenia.

  6. Nie … Nie kupuję tego i chyba nawet Ty nie przekonasz mnie do kolejnej istoty nadprzyrodzonej i zakochanej nastolatki. Chyba się kurna starzeję. Za to szalenie podoba mi się okładka 🙂

  7. Wielokrotnie natykałam się na tę ksiązkę w księgarni i okładka zawsze mnie kusiła. W końcu odpuściłam, nie moja bajka, ale wierzę, że trzyma poziom 🙂
    Z młodzieżowych, amerykańskich, postzmierzchowych (krzywdząca opinia!) gorąco polecam cykl "Akademia Wampirów" (na początku kwietnia wchodzi do polskich kin ekranizacji pierwszej części… do amerykańskich wchodzi jutro). To historia o wiele lepiej niż "Zmierzch" przemyslana, acz trzeba mieć do niej cierpliwość, bo pierwsze dwa tomy nie są najwyższych lotów. Natomiast na przestrzeni całej sześciotomowej sagi doskonale widać, jak bohaterowie się rozwijają, jak dorastają i zmieniają punkt widzenia. Poza tym główna bohaterka, Rose, jest absolutnym zaprzeczeniem Belli :))

  8. To prawda pomysł był ale wydaje mi się, ze nie do końca wykorzystany w pełni, szczególnie bohaterowie są raczej zbyt banalni, mało energiczni, nie porywają czytelnika. Podobał mi się klimat, tło powieści – nadchodzące zimno, burzące sielankę i przynoszące zastrzyk akcji 🙂
    Pozdrawiam 🙂

  9. Już jakiś czas temu widziałam tą ksiażkę na blogach i czytałam pozytywne recenzje. Mam chęć ją przeczytać, choć boję się, że mimo dobrych ocen, to tylko kolejna historia podobna do "Zmierzchu", czy "Szeptem'.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *