1 kobieta, 4 dzieci, 0 kasy (prawie), Petra van Laak

1 kobieta, 4 dzieci, 0 kasy (prawie), Petra van Laak

Oryginał: 1 Frau 4 Kinder 0 Euro (fast) – Wie ich es trotzdem geschafft habe
Wydawnictwo: PWN
Rok wydania: 2013
Stron: 264
Gatunek: wspomnienia

Podobno w Niemczech nie ma biedy i bezrobocia, dobrobyt wylewa się wszystkim uszami, pensje są kosmiczne, a tamtejszych emerytów stać na wielotygodniowe wakacje w ciepłych krajach. Ciekawe, biorąc pod uwagę fakt, że taka Petra van Laak w jednej chwili znalazła się na ulicy z czwórką dzieci i mimo solidnego doświadczenia i sporych umiejętności, nie ma możliwości znaleźć sensownej pracy, gwarantującej bezpieczny byt jej pięcioosobowej rodzinie. Mit Niemiec, jako krainy mlekiem i miodem płynącej błyskawicznie więc upada. Okazuje się, że i tam potrzebne są dyskonty, pomoc społeczna, obiady dla biednych i zapomogi dla bezrobotnych (których wcale nie jest mało). Co więcej – bogata kobieta, która zmuszona jest upaść bardzo nisko, ledwo potrafi sobie poradzić w realiach, które dla naszej ojczyzny są – no cóż – normą.

Dlatego ta książka jest dla mnie odrobinę nierzeczywista. Nie o to chodzi, że odmawiam tej historii prawdziwości – bardziej rzecz dotyczy tego, że nie potrafię wczuć się w sytuację osoby, której honor nie pozwala poprosić o wsparcie ze strony pomocy społecznej i która niby szuka pracy, a jednak jest na tyle grymaśna, że żadnej oferty nie potrafi dłużej utrzymać. Myślę, że gdyby Petrę ban Laak zesłano do Polski, nie wytrwałaby tu jednego tygodnia.

Ale przyjmijmy, że nie będę poddawać tego ocenie. Patrzenie na coś przez pryzmat smutnych polskich realiów jest zwyczajnie nieuczciwe i mogłoby niepotrzebnie zniekształcić obraz rzeczywistości. Wyłączając więc całą tę otoczkę, która nie pozwala mi traktować w pełni poważnie Petry i jej problemów, muszę przyznać, że 1 kobieta, 4 dzieci, 0 kasy (prawie) to bardzo inspirująca i poruszająca lektura. Opowiada o tym, jak podnieść się z kolan, schować dumę do kieszeni i przetrwać w świecie zdominowanym przez problemy. Petra – na tyle, na ile pozwala jej własne podejście do świata – stara się zrobić wszystko, aby zapewnić swojej gromadce godną, spokojną egzystencję. Nieocenioną pomocą okazują się dla niej przypadkowi ludzie, udzielający drobnego wsparcia, najbliższa rodzina oraz – przede wszystkim – dzieciaki. Ich pomysły bywają naprawdę rozczulające! A najmilsze fragmenty tej książki dotyczą zanotowanych przez Petrę wypowiedzi córek i synów, które choć uroczo naiwne – zdumiewają dojrzałością.

Historia Petry van Laak może imponować, dziwić, wzbudzać powątpiewanie albo też zachwycać. Warto ją poznać, szczególnie jeśli borykamy się z podobnymi problemami lub po prostu chcemy zaznajomić się bliżej z pewną silną, dojrzałą kobietą, która udowadnia, że świat naszych zachodnich sąsiadów wcale nie musi być tak kolorowy, jak się wydaje.

Ciekawa, dobrze napisana opowieść na jedno popołudnie. Zachęcam do przeczytania!

Moja ocena: brak

Egzemplarz recenzencki pochodzi od wydawnictwa PWN.

0 komentarzy

  1. Tym razem pozycja chyba nie w moim guście 🙂 Nie mówię jej "NIE", ale nie sądzę, żebym się skusiła – troszkę nie moja tematyka, chociaż nie wątpię, że może być ciekawa 🙂

  2. A ja się zastanawiam, jak to właściwie jest – znam ludzi, którzy wyjechali do Niemiec z dziećmi i żyją z samego na nie zasiłku – a żyją lepiej, niż rodziny w Polsce, w których mąż i żona pracują. Nie znam dokładnej sytuacji autorki książki, ale kurczę, z czwórką dzieci, zasiłkiem na nie – i taka bieda?

  3. Chciałabym przeczytać tą książkę, bo widziałam pochlebne opinie o niej. Jest ciekawa i lubię historie z życia wzięte. Wydaje mi się jednak, że ta okładka jest zbyt… radosna i zbyt marketingowa, porównując ją do tej poniekąd smutnej historii.
    Pozdrawiam!

  4. książka wydaje się ciekawa, chociaż jestem pewna, że oceniałabym ją własnie przez pryzmat życia w Polsce i przez to mogłabym nie do końca zrozumieć w jak ciężkiej sytuacji znalazła się gówna bohaterka 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *