|

Szybcy i wściekli 5/Fast Five (2011)

Szybcy i wściekli 5 (Fast Five)
reż. J. Lin • USA, 2011

Jeżeli istnieją jakieś filmy, do których podchodzę zupełnie bezkrytycznie i jestem totalnie podekscytowana samym kontaktem z nimi, to z pewnością jedynymi pozycjami w tej kategorii będą kolejne części cyklu Szybcy i wściekli (no, może poza trójeczką). Nigdy nie biorę ich w pełni na poważnie, bo nie o logikę i inteligentną fabułę tu chodzi. Tu chodzi o dobrą zabawę, megaemocje i przyspieszone bicie serca na widok genialnych samochodów (albo na widok duetu: Vin Diesel/Paul Walker, jeśli ktoś woli).

Tym razem przenosimy się z akcją do Brazylii, gdzie Dom, Brian, Mia i Vince skrywają się po ucieczce z kraju. Zmęczeni życiem wiecznych uciekinierów, decydują się na ostatnią akcję i znalezienie gdzieś w odległej części świata spokojnego zakątka dla swojej powiększającej się rodziny. Atak na trzęsącego cały miastem Hermana Reyesa okazuje się jednak sprawą na tyle ciężką, że do pomocy ekipie wezwana zostaje bardzo specyficzna grupa – Rico Santos (Don Omar), Tego Leo (Tego Calderón), Gisele Harabo (piękna Gal Gadot), Han Lue (Sung Kang), Tej Parker (Ludacris) i Roman Pearce (Tyrese Gibson) – czyli banda wywrotowców i wariatów, których znamy z poprzednich części cyklu. Żeby nie było im zbyt łatwo, w mieście pojawiają się jeszcze policyjni przeciwnicy – przypakowany Luke Hobbs (w tej roli Dwayne Johnson) oraz ambitna świeżynka – Elena Neves (Elsa Pataky).

Źródło: motorauthority.com

Szybcy i wściekli 5 prezentują standardowy poziom całej serii – jest ostro, niebezpiecznie, szybko i wesoło. Krew się leje, samochody rozbijają się po ulicach, gdzieś w tle pojawia się gruba kasa i coś, co na chwilę spowalnia akcję – duża dawka rodzinnego ciepła i nostalgicznych wspomnień. To pozwala uwierzyć, że w filmie nie chodzi tylko o strzelanie, rąbanie i wciskanie gazu do dechy…

Twórcy Fast Five kolejny raz udowadniają, że kładąc nacisk na efekciarstwo i rozpędzoną do granic możliwości akcję, można osiągnąć sukces. Seria wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością widzów, którzy są jej niemal bezkrytycznie oddani. Właśnie dlatego w maju tego roku pojawiła się w kinach już szósta część cyklu (o tyle istotna, że spaja nieco całość z częścią trzecią, wciśniętą w serię poza chronologią), a w lipcu przyszłego roku pojawi się już siódma. Jakie są dalsze plany odnośnie do Szybkich i wściekłych – nie mam pojęcia, ale wiem jedno – ja to okraszone świetną muzyką efekciarstwo i napięcie uwielbiam i z radością pochłonę każdą kolejną część historii, choćby twórcy odświeżali tę opowieść w nieskończoność.

Źródło: filmweb.pl

Moja ocena: 8/10

0 komentarzy

  1. Uwielbiam Szybkich i wściekłych. Całkiem niedawno obejrzałam 6 część i jest dla mnie troszkę "za bajkowa", w sensie, że wiele tam wątków niemożliwych wręcz do wykonania 🙂
    Ale i tak jestem na TAK 🙂

    1. Oj tam, oj tam. 😉
      Też oglądałam niedawno – w zeszłym tygodniu. Jeśli chodzi o tę serię, to jestem w stanie przymknąć oko na wszystko. 😀

  2. Uwielbiam tę serię, a część piąta to chyba moja ulubiona! Pomyśleć, że kiedyś wyśmiewałam moją drugą połówkę, że ogląda takie badziewie, a teraz sama się zakochałam w przygodach ekipy Vin Diesla i czekam na siódmą część 🙂

  3. To, co się dzieje w tych filmach jest taaaak totalnie odrealnione, że głowa mała. Nie chodzi mi nawet o fabułę, ale o to, co robią z samochodami. Ale jak napisałaś na wstępie – nie po to się ogląda serię "Fast and Furious" 🙂 Zgadzam się w zupełności. Ja oglądam tylko dla facetów i ich pięknych dziewczyn 😉 I jestem totalnie bezkrytyczna. Uwielbiam Diesla. Kochałam Walkera. Wystarczy 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *