Slash. Rockowy dom wariatów, Paul Stenning

Slash. Rockowy dom wariatów, Paul Stenning

Oryginał: Slash: Surviving „Guns N’ Roses”, „Velvet Revolver” and Rock’s Snake Pit
Wydawnictwo: Anakonda
Rok wydania: 2013
Stron: 230
Gatunek: biografia

Slash (właśc. Saul Hudson) to postać, której fanom muzyki przedstawiać nie trzeba. Uważany za jednego z najlepszych gitarzystów heavymetalowych wszech czasów, najbardziej charakterystyczne ogniwo formacji Guns N’ Roses, postać o niebywałej biografii i pełnym skrajności charakterze. Cylinder, długie loki i nieodłączny Jack Daniel’s w dłoni. Oto cały on.

Wydawnictwo Anakonda w serii „Gwiazdy sceny” w zdumiewającej oprawie przedstawia ultraciekawe biogramy największych muzycznych osobowości – Martin Gore, Whitney Houston, Dave Gahan, Metallica, Robert Smith, a wkrótce również Dave Grohl czy Peter Gabriel. Na tle dotychczas wydanych biografii Rockowy dom wariatów nie wypada jednak tak okazale, jak można by się spodziewać…

Nie, biografia Slasha nie okazała się dla mnie rozczarowaniem. Czytałam ją z wielką przyjemnością, raz po raz chłonąc co ciekawsze fakty z życia muzyka. Należę zresztą do tych rozumnych i tolerancyjnych, którzy doskonale wiedzą, że w jednej książce złożonej osobowości człowieka i całej jego barwnej biografii zmieścić się nie da. Zachwycić jednak się nie dałam, a składają się na to dwa powody – drobne błędy, utkane tu i ówdzie oraz – co najbardziej znaczące – nieprzyjemne pióro Paula Stenninga.

Autor wielu interesujących biografii tym razem dał ciała. Za wszelką cenę stara się pozować na luzaka – z tego powodu w Rockowym domu wariatów natkniecie się na sporo przekleństw i kolokwializmów, a całość odczytacie raczej jako pijackie zwierzenia zaślepionego fana, aniżeli solidną pozycję biograficzną.

Nie można jednak Stenningowi odmówić rzetelności – nakreślony przez niego portret Slasha jest wielobarwny, bogaty i niejednoznaczny. Autor nie stara się wybielać swojego bohatera, ale też każdą jego słabość traktuje wyjątkowo pobłażliwie, a więc narkotyczne czy alkoholowe ekscesy gitarzysty przedstawia raczej jako mniej lub bardziej zabawne anegdoty, aniżeli problem, któremu warto poświęcić dłuższą chwilę.

Podoba mi się za to przytoczenie przez Paula Stenninga wielu dotąd niepublikowanych faktów z życia Slasha, a także przedstawienie nawet tych mniej znaczących projektów, jakie były jego udziałem. Dzięki temu uznać można Rockowy dom wariatów za dość bogatą propozycję, choć i tu pojawia się pewne „ale” – wiele historii ma charakter zaledwie krótkich wspominek, maleńkich zajawek. Ale taka pobieżność to w tym gatunku raczej norma – tego typu książki mogłyby być spisane na tysiącach stron, a i tak czytelnikom zawsze byłoby „mało”.

Slash. Rockowy dom wariatów to pozycja niedoskonała, pozostawiająca spory niedosyt, ale jednocześnie zachwycająca w swej oprawie i interesująca na poziomie treści. Obowiązkowa na półkach wszystkich miłośników dobrych brzmień i kolekcjonerów publikacji biograficznych.

Moja ocena: brak
Za książkę dziękuję wydawnictwu Anakonda.

literatura angielska | recenzja | Paul Stenning | literatura | recenzje książek

Książka przeczytana w ramach wyzwania ’Pod hasłem’.

0 komentarzy

  1. Slash czeka na mojej półce, biorę się za niego jak skończę Smitha. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, bo ze wszystkich pozycji z "Gwiazd sceny", chyba właśnie ta będzie dla mnie najbliższą i tą najbardziej wyczekiwaną, no cóż czas pokaże jak mi się spodoba 😉

  2. Tak szczerze to nigdy fanką Slasha nie byłam, w zasadzie średnio interesuję się jego osobą, ale mam tę książkę na półce i zamierzam ją wkrótce przeczytać… głównie dla Guns N' Roses i Velvet Revolver, bo oba zespoły bardzo lubię. 🙂

    Poza tym to Anakonda wykonuje cudowną robotę pod względem kolekcji "Gwiazdy sceny". Oczywiście nie wszystkimi biografiami jestem zainteresowana, ale wkrótce właśnie pojawi się taki Dave Grohl czy też Bruce Dickinson – nie mogę się doczekać! 🙂

    1. To prawda, trzeba przyznać, że własnie takiej oferty brakowało nam na rynku. Dawno nikt nie wydawał na takim poziomie tak wielu interesujących pozycji biograficznych.

  3. Jeśli chodzi o biografię Slasha, to raczej średnio trafia w mój gust, ale jestem coraz bardziej ciekawa kolejnych propozycji wydawnictwa – a nuż wyda kiedyś biografię mojego ulubionego muzyka? 🙂 Oby tylko były lepiej napisane, niż ta pióra Stenninga:)
    Pozdrawiam serdecznie!

  4. Każdego członka The Beatles, kolejną Freda M. i Briana Maya 😀
    Poza tym byłabym wniebowzięta, gdyby ktoś pokusił się o biografię mojej ukochanej Loreeny McKennitt, Simona i Garfunkla, Leonarda Cohena, Bryana Adamsa… to tak na pierwszy ogień:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *