||

Językowe plany, marzenia i motywacje

Dzisiejszą notkę poświęcę marzeniom i planom dalekosiężnym. Chciałabym Wam bowiem opowiedzieć o językach, jakie pragnę znać. Czy zdążę/zdołam je poznać – nie wiem. Ale marzyć zawsze można, prawda?

Póki co – angielski jest moim priorytetem. Mam z nim kontakt właściwie od zawsze, uczyłam się przez trzynaście (jeśli nie więcej…) lat i wciąż znam w takim samym stopniu, w jakim znają go początkujący. Przedstawię się i jako-tako dogadam, ale robiąc z siebie przy tym sporego durnia, bo nawet po tylu latach robię ogromne błędy, mam braki w gramatyce i bardziej polegam na wyczuciu, niż rozsądku.

Cieszę się, że znalazłam w sobie wreszcie motywację do nauki – inaczej wciąż polegałabym na tym, co zaserwowano mi w podstawówce, potem w gimnazjum i liceum oraz na studiach (mam na myśli dokładnie ten sam materiał, który ponad poziom A1 raczej nie wychodził).

Któregoś dnia zwiedzę całą Wielką Brytanię – kocham te strony naprawdę wyjątkowo mocno. Tam jest mój Manchester, stamtąd pochodzili Beatlesi, to tamtejsza architektura tak ogromnie mnie fascynuje. Bez bardzo dobrej znajomości angielskiego nie spełnię marzeń i nie wyjadę tam. Oto moja motywacja.

Dwa tygodnie spędzone w Lloret de Mar i kilka naprawdę pięknych wspomnień z Barcelony sprawiły, że zakochałam się w hiszpańskiej kulturze, hiszpańskiej kuchni, muzyce i mentalności. Hiszpanie ujęli mnie luzem, optymizmem i życzliwością – cechami, których nie znalazłam np. u Włochów, przebywając wcześniej w Lignano Sabbiadoro, Wenecji i San Marino.

Podstaw hiszpańskiego uczyłam się już wtedy, w Lloret, ale do regularnej nauki przekonałam się dopiero po latach. Motywacji nie starczyło nawet na rok i dopiero teraz wracam do hiszpańskiego. Dopiero teraz rozkochuję się w nim na nowo. Dopiero teraz mam siły i chęci do walki nauki…

Zaczynamy sferę marzeń i planów raczej odległych. Na początek – japoński.

Powodów jest wiele, ale do głównych należą:
– Haruki Murakami – moja największa literacka miłość – za 10 lat chcę móc czytać jego książki w oryginale;
– Tokio – cel jednej z moich wymarzonych podróży – miejsce tak zachwycające, że stale nawiedza mnie we śnie;
– fascynacja kulturą japońską – zarówno dawną, jak i współczesną;
– narzeczony, który podziela pragnienie nauczenie się tego języka – nic tak nie mobilizuje i nie cieszy, jak wspólna nauka.

Lubię Czechy i wymarzyłam sobie regularne odwiedzanie i odkrywanie Pragi. Lubię czeski język – nie bawi mnie on tak, jak większości Polaków, raczej ciekawi i kusi. Poznałam też w życiu paru Czechów i podoba mi się ich filozofia życiowa oraz mentalność tak odmienna od naszej.

Moja miłość do Bałkanów sięga jeszcze czasów gimnazjalnych – to wtedy zaczęłam powoli zgłębiać historię tych rejonów, zachwycać się filmami Kusturicy i wzdychać do pięknych widoków. Gdybym miała wybrać najpiękniejszy rejon świata, wybrałabym właśnie Bałkany.

A dlaczego język serbski, a nie np. chorwacki (który ponoć jest łatwiejszy)? Nie umiem znaleźć innego uzasadnienia ponad to, że sama Serbia przyciąga mnie bardziej, a i cyrylicę chciałabym wreszcie poznać…

Pierwsze lekcje esperanta mam już za sobą i wspominam je bardzo miło. Język ten jest dla mnie jak ciekawostka, pewna egzotyka i fascynacja. Oficjalnie w żadnym kraju nie porozumiem się w tym języku, ale ciekawi mnie sama społeczność użytkowników esperanta, historia powstania tego języka i sama idea, jaka mu przyświecała. W językowych planach na najbliższe lata esperanto znajdzie się na pewno.

Tyle, jeżeli chodzi o „pewniaki” i plany główne. Mam też cele nieco mniejsze, bardziej mgliste i mniej prawdopodobne, a wśród nich:


niemiecki i rosyjski – nie chcę się ich uczyć, ale chciałabym je koniecznie znać. Drugi jest furtką do wschodniej części Europy, pierwszy dobrze by było znać, mając takie marzenia, jak odwiedzenie wszystkich niemieckich zamków. Poza tym, uczyłam się niemieckiego sześć lat, zdawałam nawet próbną maturę i nie mam jakichś specjalnych uprzedzeń – po prostu zarówno do jego nauki, jak i do nauki rosyjskiego, nie umiałabym znaleźć w sobie motywacji.

Motywacja znalazłaby się za to na pewno w przypadku innych języków:


szwedzkiego, niderlandzkiego i francuskiego. Obawiam się jednak, że mój mózg nie byłby już w stanie wygospodarować dla nich miejsca. Poza tym – uważam, że lepiej znać mniej, a dobrze, niż więcej, a kiepsko…

A Wy? Jakie języki znacie? Jakie pragniecie znać?
Co Was w nich przyciąga?

62 komentarze

  1. Ja znam angielski – może powiedzieć, że zaawansowany, chociaż sporo mi brakuje. W każdym razie na spokojnie dogadam się w każdym temacie i rozumiem wiele akcentów 😉 Zdaję maturę rozszerzoną.

    Niemiecki – uczę się 3 lata w liceum, ale nie wiem czy kwalifikuję się chociażby na A1 😛 Nie mam jakieś szczególnej motywacji, ale chciałabym język znać ;]

    Hiszpański – dopiero zaczynam i musiałam naukę odłożyć z powodu matury i wszystkich przygotowań, ale jak tylko będę mogła to do niego wracam 😉

    A chciałabym dużo 😛 Również esperanto, do tego włoski, francuski, portugalski i arabski. Myślę, że z tym zastawem [może poza esperanto] i tym co się uczę/umiem mogłabym spokojnie podbijać świat 😛

    1. Arabski również bardzo mnie ciekawi. Jeśli by kiedyś mój mózg jednak pochłonął wszystkie wyżej wymienione, z pewnością skusiłabym się na arabski i np. chiński.

    2. Mi się marzy mówić płynnie w 5 językach. Jak to uda mi się osiągnąć, to będę szczęśliwa, a jak jeszcze więcej to tym lepiej 😉

  2. Ja znam angielski i niemiecki. Niemieckiego nienawidzę i najchętniej zamieniłabym go na inny język w szkole. A angielki uwielbiam i mam w planach wyemigrowanie kiedyś do jakże cudownej Wielkiej Brytanii. Do Niemiec na pewno nie wyjadę. Owszem. Mogę pojechać tam na wycieczkę czy coś, ale na pewno nie na stałe. Ten język mnie irytuje i jakoś mam takie uprzedzenie do Niemców.

    Bardzo chciałabym nauczyć się hiszpańskiego i zwiedzić ten kraj. Nie wiem czemu, ale jakoś mnie do niego ciągnie. Może za sprawą mojej ulubionej Reprezentacji Hiszpanii w piłce nożnej? 😉 Ale mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane zwiedzić ten kraj.

    1. Ha, też lubię reprezentację Hiszpanii 🙂 Co prawda plasuje się w moim sercu za Anglią, Holandią i Czechami, ale i tak znajduje się w czołówce.

  3. Przede wszystkim niemiecki, którego się uczę 12 lat, wciąż mam wrażenie, że jak na tyle lat nauki znam go za słabo. Dla większej motywacji wybrałam rozszerzenie z tego języka na maturze, nie jest mi to potrzebne na studia, ale dla siebie. Chcę umieć przynajmniej jednym językiem władać bardzo dobrze (jeśli nie biegle). Uczyłam się cztery lata francuskiego, w podstawówce marzyłam o nauce tego języka, marzenie ziszczyło się w gimnazjum. Jest to jednak bardzo trudny język i w moim przypadku wymaga jeszcze dużego podszkolenia. Czwarty rok uczę się znienawidzonego języka jakim jest angielski, ominęło mnie w podstawówce (wcześniej miałam go w zerówce, nie wspominam go źle) i w gimnazjum , niestety w liceum takiego szczęścia nie miałam. Nie jest zbyt trudny, gdybym była bardziej na niego otwarta umiałabym więcej niż tyle, ile potrzeba mi na dobre zaliczenie tego przedmiotu.
    Największą miłością pałam do włoskiego, którego zaczęłam uczyć się sama parę tygodni przez wyjazdem do Włoch. Jest na tyle prosty, że po paru tygodniach jego nauki potrafiłam się dobrze dogadać we Włoszech. Jest to jedyny język przed którym nie mam oporu i mam wrażenie, że jest dla mnie bardziej zrozumiały niż niemiecki.

    To są cztery języki, których uczę się lub uczyłam się. Niech te ostatnie trzy to będą te, które będę znała na poziomie średnio-zaawansowanym. Potem pomyślę ewentualnie o innych.

    Zresztą mówi się, że jak się nauczy jednego języka bardzo dobrze, to następnych opanowanie przychodzi łatwiej.

    A blog o nauce języków jest bardzo dobrym pomysłem mobilizującym do nauki! Gratuluję.

    1. Dziękuję za miłe słowa 🙂

      Chciałabym wierzyć właśnie w tę teorię, że jak się jeden język dobrze opanuje, kolejne wejdą łatwiej do głowy. Od razu aż chce się uczyć i to sprawdzić.

  4. Ucze sie tylko angielskiego i niemieckiego. Angielski znam lepiej i jest mi blizszy, ale to chyba tylko przez ciagle wystawienie na amerykansko-angielska kulture, ksiazki, filmy etc. Czytam w zasadzie tylko po angielsku, nie liczac lektur do matury.

    Niemiecki mialem od podstawowki, ale przez nauczycieli i system edukacji nic z tego nie wynioslem. Niedawno jednak zaczalem go sobie przypominac i idzie mi coraz lepiej. Choc, co oczywiste, do angielskiego sporo brakuje.

    A co bym chcial znac? Nie wiem dokladnie. Podoba mi sie francuski, hiszpanski, norweski i japonski (jesli chodzi o brzmienie, na inne poziomy nie zaglebialem sie).
    Na dniach zabiore sie za samouczek do japonskiego i zobaczymy, czy go polubie, czy nie.

    Futbolowa – nie martw sie, miejsce w mozgu sie znajdzie na te i inne jezyki 😉

    1. Również staram się czytać głównie po angielsku. Poza tym stale się tym językiem otaczam – poprzez muzykę, filmy i seriale oglądane bez napisów, artykuły na zagranicznych stronach i Postcrossing. Mam nadzieję, że to zaprocentuje.

      Kiedy przetestujesz samouczek do japońskiego, koniecznie pochwal się wrażeniami! Bardzo jestem ciekawa materiałów do nauki tego języka.

      I dziękuję za pocieszenie w ostatnim zdaniu – obyś miał rację!

    2. Artykuly, filmy muzyka zaprocentuje na pewno – sam jestem tego przykladem 😛

      Samouczek juz dzis dostalem, ale wiecej czasu i tak musze poswiecic niemieckiemu 🙂

      Jednak w weekend postaram sie jakas notke wrzucic na swoj blog 🙂

  5. Ojej jakie plany! Wow! Będę mocno trzymała kciuki:)
    Ja znam angielski raczej dobrze, ale nie rewelacyjnie. Studiuje w tym języku, zdaje egzaminy, a nawet piszę i bronię pracę mgr. Dobrym sposobem jest czytanie książek w tym języku. W Empiku na półkach można znaleźć beletrystykę właśnie po angielsku.

    Niemiecki rozumiem, a mówić nie bardzo. Uczyłam się 9 lat tzn miałam w szkole. Nie pałam jakąś wielką miłością do niego. Jest dla mnie za twardy:)

    Hiszpańskiego uczę się od 3 lat i moja miłość rośnie z słówka na słówko.

    Francuski od gimnazjum jest moim marzeniem. Razem z przyjaciółką ubłagałyśmy dyrektorkę szkoły, żeby wprowadziła nam ten język. Wyobraż sobie, że kobieta sprowadziła nam nauczycielkę, która dla nas dwóch prowadziła po lekcjach zajęcia 🙂 I to za darmo:)

    Japoński – 2,5 roku. Nie jestem jednak systematyczna, a ten język jest taki, że jak nie powtarzasz regularnie to za chwilę musisz powtarzać całą hiraganę i katakanę od początku. Język jest na prawdę rewelacyjny.

    Rosyjski – mój mąż filolog! Mam kontak z językiem na co dzień – muzyka, filmy, rozmowy, książki. Muszę go bardziej przycisnąć, żeby kiedyś ze mną usiadł. Raz próbował i niestety, więcej było śmiechu i gadania niż nauki 😉

    W planach: Włoski, Czeski, Arabski,Fiński (staram się o Erasmumsa do Finlandii).

    1. Ty mi tu zaczynasz od "wow", a sama przygniatasz planami, kochana :))

      W Empiku dział z literaturą obcojęzyczną odwiedzam regularnie i ciągle wynajduję coś dla siebie, tylko ceny trochę mnie blokują. Taniej można znaleźć fajne tytuły na Allegro. Teraz napaliłam się na całego Pottera w oryginale, ale machnąć za jednym razem 250zł. trochę mi żal. Kiedyś może skompletuję po kawałku 🙂

      A za Erasmusa trzymam kciuki, świetna sprawa!

    2. Polecam Second Handy jeżeli chodzi o literaturę obcojęzyczną 😀 Ja w zeszłym tygodniu kupiłam pierwsze trzy części Harry'ego po angielsku za 18zł i to w bardzo dobrym stanie 😉

  6. Dla mnie priorytetem jest oczywiście angielski, cóż, ten język po prostu znać trzeba.

    W podstawówce, gdy trzeba było wybrać, jakiego języka chce się uczyć w gimnazjum, zdecydowałam, że będzie to francuski. Wydawał mi się taki elegancki i kobiecy… Niestety, co z tego, skoro gramatykę ma strasznie trudną, a nauczycielka nie uczy nic po kolei, ni stąd ni zowąd pojawia się kolejny czas, potem następny, i tak w kółko – a nic nie zostaje w głowie. Uważam więc, że wybranie francuskiego to był błąd i nie będę kontynuować tego języka w liceum.

    Wybiorę włoski – zachwyca mnie włoska kultura, architektura i marzę o podróży do Rzymu czy Wenecji.

    Natomiast jako samouk uczę się norweskiego (wbrew pozorom jest to bardzo łatwy język, przynajmniej dla mnie XD) i języka suahili (zauroczona Afryką poznaną po przeczytaniu książek podróżniczych po prostu musiałam zacząć się go uczyć, i tak już zostało :)), a mam w planach hiszpański.

    1. Suahili i norweski – świetna sprawa, trzymam kciuki za wytrwałość. A hiszpański polecam z całego serca – pięknie brzmi, uczy się go z wielką przyjemnością.

  7. Widzę, że plany i marzenia obejmują pochłonięcie wielu języków 😀 U mnie w tej chwili angielski jest na pierwszym miejscu, jako że studiuję filologię angielską, więc mam z tym językiem kontakt praktycznie codziennie. Później włoski, którego uczę się również na uczelni i chciałabym bardziej to rozwinąć, żeby nie marnować nabywanych umiejętności. Później jest hiszpański, który jest moim marzeniem – jestem zafascynowana kulturą Hiszpanii, językiem również, więc próbuję sama się uczyć (z Profesorem Pedro, którego polecałaś), ale motywacja ciężka sprawa – a do tego wszystkiego pojawia się problem podobieństwa i różnic z włoskim, które bywają mylące. W liceum uczyłam się też niemieckiego przez 3 lata i trzeba przyznać, że jest to czas stracony, bo ledwo potrafię się przedstawić, a szkoda, bo przecież warto znać języki 😉

    Tobie życzę sukcesów w realizowaniu planów i marzeń. Bloga śledzę z zainteresowaniem i ciekawością 😉

    1. Z tym niemieckim po liceum mam tak samo – nie sądzę, abym potrafiła sklecić krótką notkę na swój temat. Lepiej u mnie z rozumieniem, ale też nie wybitnie. Podobnie mam zresztą z angielskim – książki czytam już na luzie, gorzej z odwrotnym kierunkiem – sama zbyt wiele nie powiem.

      Dziękuję za życzenia – wierzę, że się uda! 🙂

  8. hmyy ledwo znam angielski i liznełam trochce hiszpańskiego:) ale tak jak ty uczę się angielskiego dalej 🙂

  9. Mam kilka podobnych planów :p Też za dobrze angielskiego nie znam, tylko w przeciwieństwie do ciebie, nie fascynuję się ani Wielką Brytanią ( ani nawet Stanami Zjednoczonymi ). Hiszpańskiego nie lubię – nie widzę, ani nie słyszę tego całego piękna w tym języku, ale to moje zdanie. Tylko raz chciałam się go nauczyć – w podstawówce, ale to tylko dlatego, że moja siostra ( która już w tedy studiowała ) bardzo chciała się go nauczyć, a ja byłam pod jej wpływem 😛
    Za to marzy mi się chiński – ja chyba chodzę po tej planecie tylko po to, aby nauczyć się tego języka :p
    Pozdrawiam ^^

  10. Co do niemieckiego, mam podobne doswiadczenia z nauka w szkole – nedza.
    Szkoda, ze nauczyciele nie umieja odpowiednio zmotywowac i zainteresowac uczniow do nauki jezyka, ktory przeciez nie jest taki trudny. A np. stron internetowych po niemiecku jest multum – sporo informacji czlowieka wtedy omija 😛

  11. Czytam od jakiegoś czasu twój nowy blog, ale dopiero teraz zdecydowałam się wystukać kilka słów. Po pierwsze gartuluje świetnego pomysłu. Zapewne będziesz motywowała i mnie;)

    Co do bieżącej dyskusji: angielskiego uczę się od 8 lat. Przez podstawówke i gimanzjum strasznie nie chciałam się go uczyć … "no bo po co?" – wiem głupie pytanie. Moje podejście zmieniło się w liceum. Pózno i bardzo żałuję bo moje zajęcia nie wyglądały za dobrze w grupie 10 osób, w dodatku potrafiących omotać nauczyciela tak by przez pół godziny lekcji zbijać przysłowiowe bąki. Często dziwnie się czułam pracując razem z kolegą nad materiałem w czasie gdy reszta grała w karty. W każdym razie 3 lata spięcia w liceum bardzo mi pomogło. Teraz na studiach mam powtórkę z liceum, ale śmiało mogę powiedzieć, że porozmawiam z obcokrajowcem na wiele tematów. Ze swojej strony jeśli chodzi o angielski polecam portal http://www.interpals.net. Nie dość, że można poznać ludzi z całego świata to jeszcze podszkolić język. Nie wspomnę już o Twitterze. O jeszcze dwumiesięcznik English Matters, ale go pewnie znasz. Bardzo ciekawe artykuły, w dodatku jeszcze te słówka i zwroty.

    Od poniedziałku startuję z hiszpańskim. Czekam tylko jak dowiozą mi podręczniki. Moja motywacja polega głównie na dwóch rzeczach: "bo chcę" i mam za dużo wolnego czasu i muszę go jakoś pożytecznie wykorzystać. Mam nadzieję, że będę wytrwała w planach.

    Niemiecki teoretycznie powinnam znać bardzo dobrze po 9 latach nauki 😛 W praktyce zaś zbyt dobrze nie jest. Tak naprawdę nie znam go wogóle. Ostatnio na ulicy zaczepiła mnie Niemka i jedyne co udało mi się wydukać (nie znała angielskiego) to: "Ich verstehe nicht". Dobrze, że chociaz tyle bo tak głupio stać i wybałuszać oczy.

    W sferze marzeń i dalekich planów jest portugalski i hindi(!!!). Włoski mnie bawi, i nie mam potrzeby się go uczyć. Niemiecki poodbnie jak ty chciałabym znać, ale nie chcę mi się go uczyć;)
    Myślę, że te cztery języki wystarczyłyby mi do szczęścia.

    Pozdrawiam serdecznie!

    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa – mam nadzieję, że stale będziesz czuła się pozytywnie zmotywowana 🙂

      Podejście "no bo po co?", o którym wspominasz towarzyszyło mi aż do niedawna – że warto uczyć się angielskiego uświadomiłam sobie wiele lat później niż Ty, więc możesz się tym pocieszyć – wiele bym dała, aby obudzić się z tego marazmu już w liceum. Oczywiście zawsze lepiej późno, niż wcale, więc cieszę się tą mobilizacją, która dotyka mnie teraz 🙂 Ale żałować będę zawsze, że wszystkie ciekawe rzeczy, jakie można robić w życiu, odkryłam dopiero po dwudziestce…

      Trzymam kciuki za Twój hiszpański – mnie nauka tego języka daje wiele radości, mam nadzieję, że i Ty ją odkryjesz 🙂

  12. U mnie z językami zawsze były zawirowania. Na początku był angielski i niemiecki, angielski znałam bardzo dobrze, niemiecki średniozaawansowany. Potem poszłam na bałkanistykę… bułgarski i serbski, dzisiaj już tych języków nie pamiętam, bo zaraz po studiach wyjechałam do Hiszpanii. Po 3 latach mieszkania tutaj mam tak dobry poziom, że już teraz tylko szlifuję.
    Angielski spadł do poziomu FCE. Moim priorytetem jest teraz niemiecki, bo zawsze mi się podobał, bo żal mi że już zapomniałam no i w Hiszpanii można bardzo dobrą pracę dostać z tym językiem.

    1. Oj, wtedy kiedy ja byłam, Polaków w ogóle nie spotykałam. Chociaż w okolicy była dyskoteka, w której puszczano Ich Troje, Łzy i Stachurskiego 🙂

  13. Ja uczę się od podstawówki angielskiego. Rozpływam się jak słyszę brytyjski akcent.

    Z miłością podchodzę do niemieckiego, co jest raczej nierozumiane przez otoczenie. Uwielbiam brzmienie tego języka.

    W podstawówce uczyłam się przez chwilę rosyjskiego i teraz spoglądając do zeszytu zastanawiam się, jak ja napisałam te wszystkie zdania 😛
    W gimnazjum uczyłam się francuskiego, który nie szczególnie przypadł mi do gustu, a nauczycielka też jakoś specjalnie nie motywowała do nauki. Skończyło się na tym, że miałam same piątki, a w głowie pustka.

    W wakacje kupiłam kurs norweskiego, silnej woli wystarczyło mi na jedną lekcję, w drugiej lektor już za szybko mówił 😛 Mam nadzieję, że po maturze wrócę do tego kursu.

    Wiele osób jest zafascynowanych hiszpańskim, a ja za nic nie mogę się do niego przekonać. Nie podoba mi się brzmienie, za bardzo mi się kojarzy z telenowelami. Poza tym nie jestem fanką hiszpańskiej urody, mam wiele negatywnych odczuć względem piłkarskiej reprezentacji, a jeszcze więcej względem FC Barcelony, więc niestety nie widzę większych szans nawet na przelotną znajomość z tym językiem.

  14. Angielskiego uczę się, odkąd sięgam pamięcią – uwielbiam ten język i cały czas go trenuję poprzez proste czynności – oglądanie serialów z angielskimi napisami (bądź bez napisów), rozmowy sama ze sobą (lepiej nie komentuj:)), tłumaczenie tekstów. Dodatkowo będąc w Anglii wzmocniłam się:)
    Francuski zaś to moja pasja od jakichś trzech lat, wtedy zaczęłam chodzić na zajęcia. Gramatyka jest całkiem prosta, a i wymowa to moja mocna strona. Piękny język, polecam naukę:)
    Niemieckiego nie znoszę! Jest według mnie brzydki i ciężki. Bo wiesz, ja muszę się z językiem polubić, poczuć do niego jakieś uczucie, żeby się nim posługiwać.
    Chciałabym za to poznać włoski, hiszpański i koniecznie łacinę:)

  15. "Chciałabym wierzyć właśnie w tę teorię, że jak się jeden język dobrze opanuje, kolejne wejdą łatwiej do głowy. Od razu aż chce się uczyć i to sprawdzić."

    To nie jest teoria, szczególnie w przypadku hiszpańskiego i angielskiego 🙂 Na troche wzszym stopniu zaawansowania na pewno to zobaczysz (nie mówię tu tylko o słownictwie, ale także o gramatyce, ktora może poza subjuntivo jest bardzo do siebie podobna, o ile nie identyczna 🙂 )
    Pozdrawiam i zyczę powodzenia, ja do czasu ukończenia studiów (teraz jestem w II liceum) chcialabym poza angielskim i hiszpańskim umieć niemiecki i francuski (francuski mam w szkole, cudowny język, ale teraz mam inne priorytety); następnie rosyjski i chiński 🙂

    Pozdrawiam

  16. Futbolowa, bardzo mi się podoba ten Twój blog i mam nadzieję, że nie zniknie. Plany masz ambitne, podziwiam.
    Chciałabym znać angielski, a nie chcę się go uczyć (jak to zrobić?? raczej niemożliwe). Angielski wybitnie mi się nie podoba, ale zdaję sobie sprawę, że obecnie bez znajomości tego języka człowiek jest jak półkaleka. Uczyłam się go bardzo krótko i niewiele mi z tego zostało. Nie wiem, jak mam się przekonać do tego języka.
    Z niemieckim mam kontakt od lat i bardzo go lubię, co u większości budzi zdziwienie. Z Niemcami dogaduję się bez problemu, oglądam filmy i wiadomości po niemiecku, mam nawet menu w komórce po niemiecku 🙂 Wciąż staram się go doszlifowywać. Obcowanie z tym językiem sprawia mi przyjemność.
    Rosyjski… uczyłam się go wiele lat, ale już wszystko zapomniałam. Natomiast zakochana jestem we francuskim i jego brzmieniu, próbuję się go uczyć sama, jednak wciąż brakuje mi na to czasu, a do tego to nie jest łatwy język. Włoski też jest interesujący i chyba nie taki trudny, może kiedyś spróbuję.

  17. No więc po kolei 🙂

    Angielskiego uczę się od podstawówki, ale trochę go w ostatnim czasie zaniedbałam. Planuję, aby się w tym semestrze przyłożyć do nauki tego języka, bo szkoda by mi było gdyby moja znajomość angielskiego się nie polepszała.

    Rosyjskiego uczyłam się w liceum. Uznałam, że będzie to łatwiejsza nauka niż w przypadku francuskiego, a do niemieckiego mam ogromne uprzedzenie. Później, w sumie przez przypadek, trafiłam na filologię rosyjską. Nigdy nie było to moim marzeniem, ale los sam za mnie zadecydował i z perspektywy czasu bardzo się z tego cieszę :)Moją największą motywacją do nauki są genialne filmy rosyjskie, które staram się oglądać bez lektorów czy napisów.

    Ogromnie pragnę nauczyć się hiszpańskiego. Byłam w Hiszpanii dwa razy. We wrześniu odwiedziłam Lloret de Mar (nazywany hiszpańską Ibizą :P). Język jest niezwykle piękny, melodyjny i podobno nietrudny.

    Zastanawiam się jeszcze nad filologią francuską (od podstaw), ale o tym poważniej pomyślę już na trzecim roku, kiedy będzie trochę lżej na moim obecnym kierunku .

    Pozdrawiam!

    1. Bardzo bym chciała znać rosyjski, ale – tak jak pisałam wyżej – nie znalazłabym w sobie motywacji do tego języka. Podobnie mam z niemieckim, do którego sama masz uprzedzenie 🙂 Cóż, nie można mieć wszystkiego…

  18. Bardzo ciekawy temat! 🙂
    Angielski i francuski znam bardzo dobrze, ale pomimo tego w dalszym ciągu staram się je poprawiać – w przypadku francuskiego jest to bardziej wyuczenie się na pamięć akcentów xD, niestety nie wszystkie słyszy się mówiąc.
    Niemieckiego uczyłam się przez trzy lata, ale moja wiedza nie jest zbyt obszerna dlatego też od września/października zapisałam się na kurs niemieckiego, tzw. L4 wraz ze znajomymi dla początkujących. Motywacji mi nie zabraknie dzięki znajomym, z pewnością.
    Co do dalszych planów to bardzo interesuje mnie hiszpański, gdyż znam naprawdę wielu Hiszpanów i każdy z nich – jak zauważyłaś – jest bardzo życzliwy i zabawny. A w dodatku jest to język podobny do francuskiego!
    Interesuje mnie też rosyjski, gdyż zachęcił mnie do tego języka mój wykładowca łaciny, ale tego języka nie jestem stuprocentowo pewna. Podobnie jak litwińskiego (Boże, jak to się mówi? litewski czy litwiński???).

    Aha! I zapomniałabym o najważniejszym. Łacina, z którą męczę się już od dawna i straszliwie mi się nie podoba, ale cóż… medycyna to medycyna! 🙂
    Pozdrawiam
    Juliette
    PS. Będę starała się zaglądać częściej, dosyć ciekawa strona.

    1. Litewski, jak sądzę 🙂

      Łaciny i ja bardzo nie lubię. Cieszę się, że na polonistyce wcisnęli mi tylko kilka jej semestrów – strasznie nacierpiałam się przy nauce tego języka.

  19. Nareszcie mam tyle wolnego czasu, ze mogę spokojnie poczytać zaprzyjaźnione blogi :D. Plany bardzo ciekawe i ambitne! Ważne, że wiesz, czego chcesz i konsekwentnie nad tym pracujesz :).
    Bardzo cieszy mnie fakt, że coraz więcej Polaków zaczyna zauważać mój ukochany czeski :D. Kiedy zastanawiałam się nad założeniem bloga, nie mogłam znaleźć żadnych informacji o ludziach, którzy by byli zainteresowani nauką dla samych siebie, zwykle go potrzebowali do pracy. Teraz widzę, że zaczyna się już pojawiać w planach wielu blogerów.

    Czekam na kolejne wpisy i przepraszam, że dopiero teraz się odzywam 😀
    Pozdrawiam

    1. Fakt, ostatnio też zauważyłam zwiększone zainteresowanie czeskim. Mimo wszystko jednak wciąż kładziony jest nacisk na motywowanie się pracą, co nie zawsze jest dobre.

  20. To ja też napiszę coś o moich językach 🙂
    Przede wszystkim francuski – mam nadzieję, że w przyszłości to będzie mój chleb 😉 Wpadłam na niego przez przypadek, chcąc uciec przed profilem z rozszerzonym wosem w LO (przy okazji rozstając się z ukochanym wtedy niemieckim ;))
    Na drugim miejscu angielski – uczę się go kupę czasu, chociaż tak naprawdę dopiero od 2 klasy LO. W tej chwili jest dla mnie prawie tak naturalny jak powietrze, chociaż do perfekcji dużo mi brakuje.
    Na samym końcu rumuński (i tak go niestety na razie traktuję – po macoszemu). Zaczęłam się go uczyć trochę z ciekawości, trochę z przekory – uwielbiam oglądać miny ludzi, którym mówię, że się go uczę. Jest piękny i fascynujący, ale irytuje mnie, że ciągle jestem z nim na bardzo niskim poziomie.
    To tyle o tych, których aktualnie się uczę 🙂 Natomiast językowa lista jest dużo dłuższa, myślę, że w tej chwili zamykam się w dziesiątce, chociaż za każdym razem kiedy mam jakiś nawet minimalny kontakt z czymś, co dotyczy innej kultury, od razu myślę sobie, że chciałabym nauczyć się tego języka. Moim zdaniem w języku zawiera się cała tożsamość danego narodu, sposób myślenia i postrzegania świata i to jest właśnie to, co mnie tak bardzo przyciąga. Na szczęście moje zapędy kończą się na językach europejskich, więc pole manewru jest ograniczone 😉

    1. Francuski? A co chcialabys robic? Tlumacz, nauczyciel? 🙂

      Rumunski 😮 Oryginalnie, nie ma co 😛

      A jezykow w samej Europie jest dosc sporo, wiec bedziesz sie miala czego uczyc 😛

    2. Jeszcze nie wiem tak do końca, prawdopodobnie obie opcje 😉 Najpierw skończę licencjat z tej (nie)szczęsnej filologii, potem będę się martwić, że chcę robić zbyt wiele rzeczy na raz 🙂

    3. Czemu (nie)szczesna? Zla uczelnia, grupa, wykladowcy? 😛
      Ja sam po cichu mysle, czy by na francuski (albo inny romanski) nie isc 🙂
      W jakim miescie studiujesz?

    4. To (nie) to tak trochę z przekory, bo czasami przeklinam własny wybór (zwłaszcza w momentach krytycznych), ale patrząc całościowo, jest ok 🙂 Studiuję w Krakowie.

  21. Ja znam angielski i podstawy francuskiego i hiszpańskiego. Czy jeśli stworzę podobną notkę będzie to wyglądało jak " odgapianie" ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *