Świat według Bertiego, Alexander McCall Smith

Nie mogę uwierzyć, że aż pół roku trwała moja rozłąka z mieszkańcami Scotland Street. Mam wrażenie, że poprzednią część ich przygód poznałam raptem kilka tygodni temu, a i samych znam całe życie – stale przecież o nich rozmyślałam, przypominając sobie różne zdarzenia, będące ich udziałem. Bohaterowie powieści McCall Smitha są mi tak bliscy, że aż czas się zaciera, niesamowite…

We wstępie do tego tomu, autor uzasadnia dlaczego poświęcony on będzie w dużej mierze Bertiemu – chłopcu, który stał się ulubieńcem czytelników (w tym również i moim!). Malca pokochał świat – fani serii dopytują autora o jakiego dalsze losy i kibicują dzieciakowi, aby udało mu się kiedyś zaznać upragnionej wolności, którą tak surowo ogranicza mu despotyczna, skrzywiona psychicznie matka…

Bertie jednak jakoś specjalnie nie skupia uwagi na sobie w tym tomie. Fakt, prawie 1/4 książki dotyczy jego osoby (co przy takiej liczbie bohaterów stanowi „pakiet większościowy”), ale można odnieść wrażenie, że jego przygody nieco rozmywają się w zalewie przygód innych (byłych i obecnych) mieszkańców Scotland Street. Dzieje się w tej części bowiem dużo – związek Pat i Matthew przechodzi zawirowania, do historii wraca Bruce, przed którym jawi się interesująca wizja przyszłości a Domenica odkrywa prawdziwą twarz Antonii, która wpada w romans z polskim budowlańcem. Jest jeszcze Angus Lordie i jego aresztowany pies – Cyril, Duża Lou z nową miłością i Stuart, przechodzący koszmar z okrutną Irene. Pojawiają się też nowi (i nowi-starzy) bohaterowie, którzy solidnie namieszają w czyichś losach… Dzieje się zatem wiele – jest i smutno, i wesoło, i poważnie, i sentymentalnie. Nigdy nudno!

Alexander McCall Smith „starym zwyczajem” pięknie oddaje cześć swoim rodakom i ojczyźnie. Poznamy tu więc wiele szkockich obyczajów, wiele historycznych faktów i wiele interesujących postaci z życia politycznego i kulturalnego tego kraju. Nie brak tu również akcentu polskiego, który przedstawię dwoma cytatami:

Starszy Polak skłonił się i ruszył wraz z kolegą w stronę kuchni. Szkoccy robotnicy budowlani nie mają zwyczaju kłaniać się jak ci tutaj, pomyślała Antonia, no ale też nie dźwigają na barkach takiego ciężaru historii składającej się z porażek, najazdów i pogrzebanych nadziei. Powiodła wzrokiem za Polakami. Jak musi się człowiek czuć tak daleko od domu, w kraju, którego język jest mu obcy, bez rodziny? Przypuszczała, że ci dwaj znali świetnie odpowiedź na to pytanie, lecz nie potrafiliby jej tego powiedzieć.

Zamknięcie drzwi mogło być całkiem naturalnym odruchem osoby zatrudnionej do prac remontowych, w końcu z reguły nie pracuje się przy otwartych drzwiach. Poza tym Polak prawdopodobnie wolny jest od paranoidalnej nieufności przebywania kobiety i mężczyzny razem przy zamkniętych drzwiach, jaka istnieje w niektórych krajach. Ta nieufność, z gruntu dla wszystkich obraźliwa, nie dotarła jeszcze do Polski, kraju o niezbyt na szczęście rozwiniętej poprawności politycznej. Oby nigdy Polacy nie popadli w ten idiotyzm, myślała w duchu Domenica.

Jak widać, nie tylko na swoich rodaków zwraca uwagę McCall Smith. Co prawda Polacy w jego historii znają tylko jedno słowo po angielsku i rozumieją jeden tylko gest, ale obok tak ważnego „elementu”, jakim są imigranci, nie przechodzi on obojętnie. Dla kogoś ten fakt będzie mało istotny, ale dla mnie staje się on niemal kluczowy… Bardzo lubię autora za ten obiektywizm i uczciwe podejście do rzeczywistości.

Lubię go też za krajobraz Szkocji w jego powieściach, za interesujących bohaterów i ciekawe zdarzenia. Za ciepło, jakie zalewa mnie podczas lektury i za to, że tomów tej historii może być, właściwie, nieskończenie wiele. Póki co – ten uznaję za mój ulubiony i niecierpliwie wyczekuję kolejnych…

Moja ocena: 8/10

0 komentarzy

  1. Kurczę, lepiej by było zajrzeć do poprzednich. Ta historia była tworzona w odcinkach w jednej ze szkockich gazet i żeby zrozumieć pewne wydarzenia, warto znać ich początek…

  2. a ja mam pytanie, czy lekturę serii trzeba zacząć od pierwszego tomu? Czy nic się nie stanie jeśli zacznę od czwartego? Zorietnuję się w wydarzeniach? 🙂
    Pozdrawiam! 🙂

  3. Tak, jak pisałam wcześniej do Zaczytanej – lektura, owszem, będzie przyjemna, ale lepiej czytać serię od początku – bez tego ciężko będzie się połapać, dlaczego relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami są takie, a nie inne.

  4. Gdybym tylko gdzieś natknęła się na pierwszą część tej serii…

    Mam pytanie co do "Top 10" 🙂 Jeśli chciałabym dołączyć do akcji, mam po prostu umieścić notkę z "opracowaniem" obecnego tematu? Nic więcej nie muszę robić, nigdzie się wpisywać? 🙂

  5. Możesz wybrać temat, który chcesz – włącznie ze wszystkimi z przeszłości 🙂 Umieszczasz notkę u siebie, a jak chcesz, by znalazła się i u mnie – podsyłasz linka, a ja dorzucam do bazy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *