Dallas ’63, Stephen King

Kochani, oto przed Wami gościnna recenzja mojej drogiej S.! Udanej lektury!

Pierwsze zetknięcie z tą książką mającą około dziewięciuset stron wywołało u mnie szok. Bynajmniej nie dlatego, że była ciężka czy miała kującą w oczy czerwoną okładkę, a dlatego, że narracja prowadzona przez Stephena Kinga płynie w niej jak muzyka w symfonii. Informacja na okładce głosi:

Jake Epping to nauczyciel angielskiego w Lisbon Falls. Al, właściciel lokalnego baru, zdradza mu tajemnicę: jego spiżarnia jest portalem do roku 1958. Powierza Jake’owi szaloną – i, co jeszcze bardziej szalone, wykonalną – misję ocalenia prezydenta Kennedye’go. Tak oto Jake zaczyna swoje nowe życie jako George Amberson, życie w świecie Elvisa i JFK, amerykańskich krążowników szos i rock and rolla, gniewnego samotnika nazwiskiem Lee Harvey Odwald i Sadie Dunhill, pięknej szkolnej bibliotekarki, która zostaje miłością życia Jake’a – życia wbrew wszelkim normalnym regułom czasu.

Patrząc na te kilka zdań, na pierwszy plan wysuwa się myśl, że to powieść polityczno-historyczna z elementami science fiction. Powieść jakich wiele, bo alternatywne losy świata, chociaż tematycznie wyeksploatowane, to wciąż fascynują jak wszystkie białe plamy na mapie. Wyraża bowiem pewną ponadczasową ideę czy pragnienie, które jest udziałem każdego z nas. Co by było gdyby…? Stephen King zestawia ze sobą dobro jednostki i ogółu, pokazuje czym tak naprawdę może być „mniejsze zło” czy „większe dobro”.

Równocześnie ta książka to wartko prowadzona historia o losie zwykłego człowieka, którego udziałem stało się wykonanie niemożliwego. Widoczne jest doskonałe przygotowanie merytoryczne autora do stworzenia tej pozycji, wszystko, co napisał jest bardzo realne. Tak więc dowiadujemy się jaki program około 1960 r. mogły oglądać dzieci, co tańczyli dorośli i że młodzież od tego czasu nic a nic się nie zmieniła.

Można pomyśleć, że pisząc Dallas ’63 autor odszedł od „poetyki” horroru. Chyba nic bardziej mylnego. Chociaż nie można nazwać tej książki horrorem, to posiada pewne cechy symptomatyczne, które King wykorzystuje w swoich pozostałych pozycjach. Widzimy morderstwo, cierpienie, alkoholizm, ale także bliżej niesprecyzowaną grozę charakterystyczną dla pewnych miast (Derry, Dallas).

Dallas ’63 to pozycja, którą z czystym sercem mogę polecić miłośnikom historii, powieści obyczajowej, thrillerów, literatury akcji a nawet romansu. Jego wielowątkowość pozwala mu na obracanie się we wszystkich powyższych sferach. Kingowi należą się wielkie brawa za powieść tak rozległą, miejscami wzruszającą, barwną i ciekawą

Sitriel

Moja ocena: 9/10 Czemu nie oczekiwać jeszcze więcej?)

0 komentarzy

  1. No to mam zagryzke. Bo natknęłam się na tyle samo opinii za, co przeciw tej pozycji. I co teraz zrobić? Chyba tylko pozostaje się przekonać na własnej skórze 🙂

  2. Ja przyznam, że oczekiwałam czegoś innego po tej książce, ale w ostateczności nie zawiodłam się i weszłam w tę historię bez dwóch zdań.

  3. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie czytałam nic tego autora. Mam w domu "Lśnienie" i mam nadzieję wkrótce się za nie zabrać 😉 Bardzo podoba mi się nowy szablon!

  4. Ja sobie chyba Dallas odpuszczę. Im dłuższe dzieło Kinga, tym bardziej nużące. No i nie chcę do końca się do Stephena zniechęcić (co mu się prawie udało w Stukostrachach…).

  5. Jak Kinga lubię, tak go nie lubię. To autor, który tyle razy mnie zachwycał, co skutecznie zniechęcał. Nie wiedziałem do której kategorii zaliczyć Dallas. Kingowi niestety nie wszystko wychodzi, ale chyba jednak tym razem zaryzykuję. Książki z chociażby delokatną nutką historii to mój konik:)

  6. Chociaż do przeczytania książki Kinga nie potrzebuje zachęty (nawet te słabsze pozycje mnie do niego nie zniechęciły), to czytając tak pozytywną recenzję, mam ochotę na lekturę już teraz 🙂

  7. "Dallas '63" IMO ma wiele elementów charakterystycznych dla wcześniejszych książek autora – typowo 'kingowski' główny bohater-pisarzyna ("Lśnienie", "Miasteczko Salem"), motyw podróży w czasie (saga "Mroczna wieża") i specyficzny sposób budowania napięcia i atmosfery niepokoju. Zgadzam się z oceną, naprawdę warto!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *