Hakus pokus, Katarzyna Leżeńska, Darek Milewski

Hakus pokus, Katarzyna Leżeńska, Darek Milewski
Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2011

Drodzy Czytelnicy, oto przed Wami Hakus pokus – efekt pracy dwóch niezwykle interesujących postaci – pisarki i scenarzystki – Katarzyny Leżeńskiej oraz pracownika jednej z największych firm software’owych na świecie – Darka Milewskiego. Wspólnie stworzyli oni pasjonującą historię o splątanych losach dwojga Polaków, którzy na własnej skórze przekonują się, że świat – jak to głosi słynne powiedzenie – rzeczywiście jest bardzo mały.

Oto bowiem ona – wzięta pani psycholog, borykająca się z rodzinnymi problemami i on – komputerowy geniusz, spotykają się w odległym Seattle i powoli odkrywają, jak bardzo siebie potrzebują. I jak niebezpiecznie dużo ich łączy…

Beata właśnie porzuciła narzeczonego, a matkę umieściła w zakładzie dla umysłowo chorych. Robert rozstał się z małżonką, nie potrafiącą zdefiniować swej biologiczno-płciowej tożsamości. Oboje są przytłoczeni i samotni. I choć początek tej znajomości nie jest wcale obiecujący – z czasem między dwójką Polaków rodzi się więź. Więź, którą złośliwy los wystawi na niejedną ciężką próbę…

Wielu ludzi spodziewa (bądź obawia) się, iż Hakus pokus będzie uroczym romansidłem, skoro opowiadać ma o relacji damsko-męskiej. Nic bardziej mylnego! To daleko posunięte uproszczenie i niepotrzebne wkładanie w bezsensowne ramy okazuje się dla tej interesującej powieści niezwykle krzywdzące. Bo uczucia między bohaterami nie są tu ani dominujące, ani nachalne. Stanowią raczej tło dla pełnej napięcia opowieści, sięgającej wgłąb ludzkiej psychiki i zahaczającej o cały wachlarz problemów, trapiących społeczeństwo ponowoczesne.

Mamy tu zróżnicowane problemy tożsamościowe i emancypację pewnych mniejszości. Mamy globalizację i konsumpcjonizm, niezwykły postęp technologiczny i gwałtowny rozwój kultury popularnej. Oprócz tego szereg schorzeń psychicznych i uchybień. Upadek wiary w drugiego człowieka… Tę powieść miejscami przeszywa taki mrok, że aż ciężko to sobie wyobrazić, kiedy zaczyna się lekturę.

Dlaczego?

Dlatego, że od pierwszej do ostatniej strony pochłania się ją pędem. Napisana jest tak lekko i sprawnie, że można odnieść wrażenie, iż z narracją się płynie, jak w wartkiej rzece, albo sunie, jak po gładkim stoku. Brak jest tu chwili na wytchnienie, kiedy wciąż się chłonie i chłonie. Z nieustającym zapałem. Z przyspieszonym biciem serca. Z wypiekami na twarzy…

Historia opowiedziana w Hakus pokus przebiega dwutorowo – narrator raz zagląda do świata Beaty, raz do świata Roberta. Ta wymienność okazuje się zabiegiem niezwykle trafnym – w odpowiednich momentach narrator skupia uwagę na psychice bohaterki, innym razem dokładnie przedstawia rzeczywistość bohatera. Dwie płcie, dwa różnie skonstruowane mózgi, dwa sposoby postrzegania świata. Dwie rzeczywistości, dwa odcinki na osi czasu, dwie osobowości w jednym organizmie, dwie przestrzeni. Ta dychotomia nie jest tu bezcelowa – obecność każdego z elementów znajduje uzasadnienie. Wszystkie szczegóły i wszystkie granice nakreślone są z niezwykłą precyzją – sens i logika wysuwają się tu na plan pierwszy. Ale czy mogło być inaczej, skoro kluczową rolę w Hakus pokus odgrywają matematyka i informatyka? Nie sądzę.

Problemów poruszanych na kartach powieści Leżeńskiej i Milewskiego nie sposób zliczyć. Nie oznacza to wcale chaosu czy niedokładności, raczej precyzyjne splątanie ze sobą różnych światów i różnych bohaterów. Bohaterów, którzy pragną wykraczać poza wszelkie granice i przełamywać niepotrzebne bariery. Stąd nie zabraknie tu transseksualizmu i schizofrenii, zamkniętego środowiska hakerów i skomplikowanych relacji rodzinnych. Właśnie to wymieszanie czyni Hakus pokus powieścią tak pasjonującą i ciekawą. Tak fascynującą i frapującą.

Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę właściwie każdemu – niezależnie od płci i wieku (nie wliczając w to dzieci, oczywiście). Bo wachlarz zagadnień i problemów jest tu na tyle szeroki, że różni czytelnicy znajdą tu coś tylko dla siebie. Atrakcyjny język powinien przyciągać, a skłaniająca do refleksji treść – zachęcać. I choć po opisie tej książki można się było spodziewać czegoś nieco innego – zaskakuje ona wyłącznie pozytywnie.

To naprawdę kawał bardzo dobrej prozy! Wartościowa treść podana w przyjemnej i zjadliwej formie. Zjadliwość traktuję jako komplement i zachętę dla tych, którzy w czytaniu się nie lubują i potrzebują różnych bodźców, aby do literatury się przekonać. A cóż jest bardziej przekonujące od tego, iż książkę można pochłonąć w kilka godzin, zacierając ręce przed każdą kolejną stroną, hm?

Moja ocena: 8,5/10

Za książkę dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka 🙂

0 komentarzy

  1. Mam takie samo zdanie na temat tej powieści! 🙂 I jakimś dziwnym trafem się złożyło, że też zamieściłam właśnie jej recenzję! 😉

    Pozdrawiam! 🙂

  2. OOoooOOO, to jestem mile zaskoczona. Myślałam, że niczego wielkiego po tej książce spodziewać się nie można, a tu proszę 😉 Chętnie więc po nią sięgnę.

  3. Jestem (dokładnie jak Elwika) bardzo zaskoczona. No i książkę Katarzyny Leżeńskiej mam w domu, a mianowicie "Ależ marianno!". Więc najpierw zapoznam się z tą swoją, a potem z przyjemnością sięgnę po tą powieść.

  4. noo, super recenzja i taka wysoka nota… chyba będę musiała się zastanowić nad zakupem bo może faktycznie warto… choć nie przepadam za książkami kilku autorów …

  5. Przyznam, że początkowo nieufnie podchodziłam do tej książki gdy zaczęto o niej mówić. Teraz zmieniam zdanie co do niej. Myślę, że warto się z nią zapoznać 😉

  6. normalnie muszę bo się uduszę:
    "Napisana jest tak lekko i sprawnie, że można odnieść wrażenie, iż z narracją się płynie, jak w wartkiej rzece, albo sunie, jak po gładkim stoku. Brak jest tu chwili na wytchnienie, kiedy wciąż się chłonie i chłonie. Z nieustającym zapałem. Z przyspieszonym biciem serca. Z wypiekami na twarzy…"

    Ach! jak pięknie to ujęłaś.

    Troszkę (nie wiedzieć czemu)kręciłam nosem na tę książkę, a teraz? Chcę ją koniecznie przeczytać!

  7. Bardzo dobra recenzja 😀 Gdybym miała w tym momencie pieniądze, na pewno pobiegłabym od razu do księgarni xD A tak to pozostaje mi namówić mamę na jej kupno, mam nadzieję, że to zrobi 😀

  8. A właśnie do mnie przyszła ta książeczka i moja współlokatorka mi ją porwała sprzed nosa 🙂 Ale jak tylko skończy czytać, to się za nią biorę 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *