Martwy dla świata, Charlaine Harris

Martwy dla świata jest czwartym tomem bestsellerowej serii o Sookie Stackhouse. Opinii nt części poprzednich szukajcie tutaj, a potem oddajcie się lekturze tego, co do opowiedzenia mam po poznaniu dalszych losów dzielnej kelnerki i jej wampirzych przyjaciół…

Charlaine Harris wciąż rzuca Sookie nowe kłody pod nogi – bez śladu znika jej brat, zdradziecki Bill odjeżdża w siną dal, pod jej opiekę trafia Eric – niegdyś bezwzględny przywódca martwych, obecnie potulny jak baranek uroczy blondyn z amnezją, na którego czyha zbyt wiele niebezpieczeństw, a dodatkowo wokół wybucha wojna na linii wampiry – czarownice.

Odnalezienie Jasona okazuje się niemożliwe, wojna nieunikniona, a Eric…? Sookie czuje się za niego odpowiedzialna tak bardzo, że aż wreszcie spełnia jego największe pragnienie – oddaje mu się całkowicie (i to jak!)… Oj, może się dziewczynie zakręcić w głowie od nadmiaru wrażeń, prawda?

Martwy dla świata stale trzyma w napięciu i – w przeciwieństwie do części poprzednich – zaczyna się dobrze i dobrze też kończy. Oczywiście mam tu na myśli kwestie czysto techniczne – wspominałam już bowiem parę razy, że przy lekturze pierwszych kilkunastu stron każdej z poprzednich części irytowałam się niezmiernie z powodu wybitnej słabizny prozy Harris. Fakt, z biegiem stron to złe wrażenie zacierało się, ale ileż można walczyć z pokusą wyrzucenia książki przez okno, hm?

W każdym razie – ta część wydaje się być najbardziej dopracowaną spośród wszystkich, jakie do tej pory czytałam. W dodatku zachęca mnogością ciekawych bohaterów, w tym nadmiarem Erica. Taki nadmiar nigdy mi nie będzie przeszkadzał, możecie mi wierzyć 🙂 Oprócz niego pojawiają się w tym tomie różne istoty zmiennokształtne, czarownice, a nawet wróżka elfów – moja imienniczka, tak swoją drogą. Niestety, w kwestii podobieństwa książkowej Claudine do mnie, lepiej spisała się Colette (pamiętacie?)… A szkoda!

Z racji dużej obecności Erica spodziewałam się, że ta część okaże się moją ulubioną, jednakże wciąż milej wspominam Klub Martwych. Niestety, w Martwym dla świata zbyt wiele fragmentów mnie znużyło, choć zaprzeczyć nie mogę, iż sam zarys fabuły prezentuje się znakomicie…

Mam nadzieję, że kolejne części stać będą na jeszcze wyższym poziomie. Nastawiam się na naprawdę ciekawe historie. Mam nadzieję, że pani Harris mnie nie rozczaruje.

Moja ocena: 8/10

PS. Mogliby się w tym wydawnictwie wziąć porządnie do roboty, zamiast wypuszczać do druku książki tak najeżone błędami i literówkami. Aż zębami zgrzytać chciałam w pewnych skrajnych momentach…

Zobacz również:
Seria Lily Bard

0 komentarzy

  1. Heh 🙂 Ja też mam w planach – całą serię. Swoją drogą, ostatnio mówiłam mamie, że śmieszne te tytuły mają 😉 zwłaszcza, gdy się przeczyta wszystkie od początku do końca ;p Ciekawe, czy mi się ta seria spodoba… Nie przepadam za wampirami, ale jakoś mam ochotę skubnąć owej serii i przekonać się z czym to się je 🙂 i jak smakuje.

  2. Widzę, że Cię seria wciągnęła 😛 Ja jak zaczęłam to kilka dni czytałam pod rząd tylko to 😛 i tak aż do 10 części 🙂 A przed Tobą jeszcze tak wiele… 😀 Zazdroszczę 🙂

  3. Uwielbiam Erica ! Podczas oglądania serialu cały czas trzymam kciuki za niego i Sookie, ale chociaż mają się niby ku sobie i chemię czuć ( i to jaką ! ) to zawsze Bill stoi na drodze ;/ Dobrze, że chociaż w książce są razem 😉

  4. no czekałam na następną recenzję książki z tego cyklu. Co się stało Ericowi, że ma amnezję?;d Kurczę muszę uzbierać kasę na wszystkie części, bo ochota na przeczytanie rośnie i rośnie.

  5. Uaaa… Nie wytrzymałabym z tą książka po tym, co napisałaś w post scriptum… Może maila do nich pchnij w sprawie tych literówek i błędów?:)

  6. A ja muszę w końcu przeczytać tą serię! serial bardzo lubię, ale do powieści nie mam jak do tej pory dostępu 🙁 Muszę to jednak szybko naprawić!

    Pozdrawiam serdecznie 🙂
    {http://biblioteczka-pandorci.blogspot.com/}

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *