Duch z przeszłości, Joanne Harris

Duch z przeszłości (Holy Fools), Joanne Harris
Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2003

Joanne Harris była mi dotąd postacią nieznaną – słyszałam co prawda o jej Czekoladzie (w końcu w ekranizacji pojawia się Johnny Depp, co nie mogło ujść mojej uwadze), ale nie kojarzyłam tytułu z żadnym nazwiskiem. Aż do dzisiaj. Bo dziś mogę powiedzieć, że mam już za sobą pierwszy kontakt z tą autorką. Może nie jest to aż tak udany kontakt jakbyśmy sobie obie tego życzyły, ale niewątpliwie jeszcze do Harris wrócę. Bo potrafi zaciekawić.

Akcja Ducha z przeszłości rozgrywa się w siedemnastowiecznej Francji – w czasach wyjątkowo burzliwych i krwawych. Los rzuca młodą artystkę do klasztoru, w którym – pod zmienionym nazwiskiem – szuka ona schronienia dla siebie i swej córeczki. Przez pięć lat udaje jej się skrywać dawną tożsamość i żyć w spokoju, lecz nadchodzi dzień, w którym demony przeszłości zsyłają ciemne chmury na błękitne niebo jej świata. Juliette będzie musiała stanąć do walki z tym, który już raz ją zdradził, z tym, który sprowadził na jej życie nieszczęście. Przebiegły LeMerle kolejny raz zamiesza w jej życiu. Kolejny raz włączy ją do niebezpiecznej gry, w której pionkami okażą się naiwne kobiety. Jakie tajemnice skrywa mężczyzna, podający się za księdza? Co zrobi, żeby wzbudzić zaufanie Juliette? Co zrobi, żeby zatrzymać ją przy sobie? Nawet nie wyobrażacie sobie, ile intryg może uknuć jeden głodny zemsty mężczyzna…

Duch z przeszłości opowiada o czasach, w których płonęły stosy, szalała inkwizycja, a ślepa wiara w Boga i lęk przed szatanem czyniły z ludzi marionetki. Osadzenie akcji w murach żeńskiego klasztoru tylko podkreśliło i uwydatniło to zjawisko. Ponieważ jednak najciemniej pod latarnią – tam, gdzie powinna znajdować się pełna świętość, Harris umieściła szereg grzesznic, lubujących się w czarach, wróżbach, przyrządzaniu różnorakich mikstur, oddawaniu mężczyznom, fantazjowaniu o nieczystości, a nawet… mordowaniu. Znakomicie sportretowana została cała gama bohaterek – od tych przesadnie świętobliwych, po zbyt grzeszne, od urzekająco niewinnych, po „służebnice szatana”. Jedną cechę wspólną można jednak dla nich znaleźć – ciemnotę, mianowicie.

Z perspektywy naszych czasów zachowanie bohaterek może dziwić, a nawet mocno śmieszyć. Wręcz poraża ich naiwność, głupota i ślepa wiara w przesądy. W czasie lektury starałam się nie zapominać, że wówczas zupełnie inaczej patrzono na pewne sprawy, ale przez pół książki nie mogłam przegnać uczucia skrajnej irytacji, kiedy byłam świadkiem naprawdę tragikomicznych zachowań sióstr zakonnych. Ich mózgi zaprogramowano, jak w jakiejś sekcie – bezkrytycznie przyjmowały wszystko to, co im narzucono. Zupełnie jak dzieci we mgle, jak naiwne cielęta. O tak, cielęta to naprawdę dobre określenie dla tych marnych pań.

W Duchu z przeszłości kryje się jednak coś więcej, niż tylko zwykła historia o grupie naiwnych kobiet z pewnego klasztoru. Powieść ta jest wyjątkowa z kilku istotnych powodów:
– przywołuje nazwiska prawdziwych postaci z czasów XVI i XVII wieku, w tym Giordano Bruno – okultysty, spalonego na stosie za szerzenie herezji;
– przedstawia rozwój teatru renesansowego;
– analizuje symbole z kart tarota;
– obrazuje lęki, towarzyszące człowiekowi, żyjącemu kilka stuleci wstecz;
– pokazuje siłę wiary w Boga i szatana;
– prezentuje codzienność życia w klasztorze;
– przywołuje dziesiątki sentencji łacińskich i psalmów oraz mądrości, pochodzących z Biblii;
– przedstawia różnorakie symbole, m.in. z commedia dell’arte, Pisma Świętego i tekstów oświeceniowych;
– nawiązuje do tradycji szamańskiej, okultystycznej i pogańskiej;

a wszelkich nawiązań, powiązań i odniesień wprawne oko zauważy w tej powieści jeszcze więcej – moja wiedza pozwala na przywołanie jedynie tych kilku istotnych punktów. Punktów, które – mam nadzieję – podkreślą bogactwo Ducha z przeszłości. Punktów, które powinny zachęcić Was do lektury tej wyjątkowej powieści.
Zachęciły?

Moja ocena: 7/10

0 komentarzy

  1. Obawiam się, że tym razem wymiękam. Chwilowo nie ciągnie mnie do tego typu literatury ale nie wykluczam, że tak się nie stanie w przyszłości.

  2. W stu procentach zachęciły!
    Bardzo się cieszę, że przeczytałam Twoją świetną recenzję.
    "Czekoladę" znam tylko w wersji filmowej i bardzo lubię.

  3. Pewnie to jakieś zboczenie, że czytam (prawie) wszystko co związane z religią, klasztorami i wiarą, ale po tą pozycję na pewno sięgnę, zwłaszcza, że jest dostępna w bibliotece 🙂

  4. To jedna z bardzo cenionych przeze mnie pisarek. "Czekolada" jest może trochę przereklamowana (uważam, że film jest lepszy od książki i ten boski Johny … mmmm ;). Polecam Ci znakomity "Świat w ziarnku piasku", "Jeżynowe wino" i "Pięć ćwiartek pomarańczy" 😉

  5. Mam w planach jej książki, przez "Czekoladę" właśnie 🙂
    Z książki mi Johnny niestety nie wyskoczy [a szkoda;]], ale zawsze można sobie go wyobrazić ;]

  6. Zachęciłaś o to jeszcze jak! Nie czytałam nic tej autorki, nawet ekranizacji "Czekolady" nie widziałam, ale czas to zmienić 🙂

  7. Nawet nie wiedziałam o książce z takim tytułem tej autorki 🙂 Chętnie sięgnę, bo 'Czekolada' mi się podobała – i książka, i ekranizacja. Z czego ta druga przeważa ze względu na… J. Deppa 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *