||

Wszystkie boże dzieci tańczą | John Lennon in memoriam

Wszystkie boże dzieci tańczą (2007)
reż. R. Logevall

W oczekiwaniu na premierę Norwegian Wood, postanowiłam sięgnąć po inny film nakręcony na podstawie dzieła Haruki Murakamiego – Wszystkie boże dzieci tańczą. Opowiadanie to było jednym z moich ulubionych w zbiorze pod tym samym tytułem, a więc oczekiwałam od ekranizacji naprawdę sporo. I nie zawiodłam się, choć chyba w pozytywnym odbiorze jestem naprawdę jedną z nielicznych osób. Z ciekawości bowiem zapoznałam się z ocenami filmu na polskich i zagranicznych portalach i w większości z nich ocena w skali 1-10 oscylowała w okolicach 4-5, co – w moim odczuciu – jest niezwykle krzywdzące.

Wszystkie boże dzieci tańczą opowiada historię młodego mężczyzny, wychowywanego przez matkę, od maleńkości wpajającą mu, iż zesłał go Bóg. Chłopak nie potrafiący pogodzić się poglądami niezwykle religijnej matki, postanawia dociec prawdy o swym pochodzeniu i któregoś dnia trafia na trop mężczyzny, którego uważa za swego ojca. Podążając w ślad za nim odkryje prawdę o sobie, o swojej duszy i wierze. Zrozumie to, co dotąd było dla niego niejasne…

Twórcy filmu starali się jak najwierniej odzwierciedlić zarówno treść opowiadania, jak i jego niesamowity klimat. Twórczość Murakamiego charakteryzuje się niezwykłą dbałością o szczegóły, urzekającą niespiesznością akcji i bogactwem opisów. Filmowa wersja nie jest co prawda tak doskonała, jak oryginał, ale da się w niej odczuć tę fantastyczną atmosferę, jaka panuje we wszystkich dziełach japońskiego mistrza prozy. Oddają ją zarówno znakomita muzyka, jak i rewelacyjne ujęcia (operator jest dla mnie mistrzem!). Największy zarzut można wystosować chyba jedynie pod adresem scenariusza, który w niektórych miejscach zniekształca rzeczywistość, tak fascynującą w opowiadaniu…

Również odtwórca głównej roli – Jason Lew – nie zachwycił. Swą postać uczynił nieco bezbarwną – na jego twarzy zabrakło emocji, jego oczy nie wyrażały zupełnie nic. Dużo lepsze wrażenie zrobiła na mnie jego filmowa partnerka – Sonja Kinski (oboje na zdjęciu poniżej), która znakomicie wcieliła się w swoją rolę, a do tego naprawdę zachwyca urodą.

Gdybym miała zastanowić się do kogo skierowany jest film Wszystkie boże dzieci tańczą na pewno w pierwszej kolejności wymieniłabym miłośników twórczości Murakamiego. Wydaje mi się, że tylko znając treść opowiadania i ceniąc specyficzny klimat dzieł pisarza można będzie ten obraz i zrozumieć, i polubić. Nie jest to kino, jakie kochają miliony – brak jest tu jakichkolwiek zwrotów akcji czy błyskawicznych, tabloidycznych ujęć. Ten film jest zlepkiem niesamowitych, klimatycznych obrazów, wśród których słowo schodzi na dalszy plan. Liczą się właściwie tylko odczucia wzrokowe, podparte nutą melodyczną… Warto obejrzeć, pomimo paru rażących nieścisłości i pewnych niedogodności.

Moja ocena: 8,5/10

Zdjęcie pochodzi ze strony metropolis.co.jp

Sprawa druga:
wspominałam kiedyś, iż wybieram się na koncert 'John Lennon in memoriam’ Collegium Cantorum i Łukasza Zagrobelnego przy wsparciu orkiestry kameralnej Filharmonii Częstochowskiej – wydarzenie to miało miejsce wczoraj. Bardzo żałuję, że nie mam żadnych zdjęć, ale musicie mi uwierzyć na słowo – było znakomicie. A interpretacja Hey Jude w wykonaniu wokalisty, którego kojarzyłam dotąd z jedną tandetną piosenką – powaliło mnie na kolana. Muszę przyjrzeć się bliżej panu Zagrobelnemu, bo naprawdę zasługuje na poświęcenie mu uwagi – wczoraj dał na to niezbyte dowody. Nie mogę też nie wspomnieć o robiącym niesamowite wrażenie chórze Collegium Cantorum Czestochoviensis prowadzonym przez charyzmatycznego Janusza Siadlaka – ich genialna interpretacja i niezwykła twórcza wrażliwość sprawiają, że nie dość, że chciałoby się ich słuchać wciąż i wciąż, to jeszcze oczu oderwać nie można. Przenoszą widownię do innej rzeczywistości i urzekają. Minęła doba, a ja wciąż jestem pod niesamowitym wrażeniem. Chylę czoła!

PS. Frekwencja wyborcza ok. 36% (w moim mieście) napawa mnie wielkim wstydem. Nie rozumiem dlaczego tak niewielu ludzi interesuje się tym, co będzie działo się z ich miastem i regionem. Ujadać i marudzić chciałby każdy, ale głosować nie ma komu.

0 komentarzy

  1. Muszę poszukać tego filmu. Zainteresował mnie. Ja w ogóle od chyba roku czy dwóch mam wrażenie, że nie ma dobrych filmów… wszystko jakieś takie płytkie i byle jakie. Nawet dobrych komedii romantycznych nie ma….:/

  2. Nie czytałam nic Murakamiego. Może dlatego, że teraz czytają go wszyscy i wszyscy się nim zachwycają. Poczekam aż ta moda trochę przejdzie i wtedy obiektywnie ocenię jego pisanie 😉

    Jeśli chodzi o frekwencję wyborczą to ludzie są już zmęczeni tym wszystkim. Tymi partiami, tym użeraniem się między sobą "ludzi władzy". Ludzie głosowali tyle lat i nigdy nie jest lepiej.
    Poszłam na wybory, bo to mój obowiązek, ale wiem, że nasza demokracja jest bardzo naciągana. My szarzy ludzie nie decydujemy o tym co się dzieje na górze. My pracujemy na tych, co siedzą na górze.

    Pozdrawiam 🙂

  3. Rownież byłam na tym koncercie. Mam podobne odczucia. A panu Zagrobelnemu przyglądam się od dawna i zawsze mnie zaskakuje. Bardzo utalentowany i sympatyczny człowiek. Szkoda tylko że po koncercie nikt do niego nie podszedł. Częstochowa jest dziwna.. ;/

  4. "..A interpretacja Hey Jude w wykonaniu wokalisty, którego kojarzyłam dotąd z jedną tandetną piosenką – powaliło mnie na kolana. Muszę przyjrzeć się bliżej panu Zagrobelnemu, bo naprawdę zasługuje na poświęcenie mu uwagi – wczoraj dał na to niezbyte dowody.." miło się czyta takie wypowiedzi;)

  5. A czy byłaś na "tym samym" koncercie dziesięć lat temu? Bo ja owszem i powiadam, było jeszcze lepiej! Ze względu na solistę Marka Bałatę, który był po prostu niesamowity. Łukasz Zagrobelny kilka kawałków zaśpiewał bardzo fajnie ("Fool on the hill, "Yesterday") ze względu na dobre odtworzenie oryginalnej linii wokalnej z tych utworów. Jeżeli chodzi natomiast o wkład własny i wykonania "Come Together" oraz "Hey Jude", Bałata MIAŻDŻYŁ! Właśnie jestem w trakcie pisania recenzji komparatystycznej. 🙂

  6. Strasznie żałuję, że nie miałam okazji być na tym koncercie…

    Być może obejżę kiedyś film, ale zdecydowanie najpierw muszę sięgnąć po książkę. A z tego, co piszesz, to warto 🙂

  7. Jonaszu,
    miałam wówczas ledwo 12 lat, więc raczej nie byłam (albo nie pamiętam, ale nie sądzę, aby moi rodzice kiedykolwiek bywali na takich 'imprezach') 🙂

  8. Również wyczekuję Norwegian Wood i jestem mile zaskoczona, bo nie wiedziałam, że jest dostępny kolejny film na podstawie książki Murakamiego, jednakże tej nie czytałam, a więc najpierw lektura, później film 🙂 Bardzo zazdroszczę Ci tego koncertu i żałuję, że nic o nim nie wiedziałam…

  9. Koncert absolutnie genialny. Za 10 lat ma zostać powtórzony 🙂 Choć ja liczę, że pojawi się szybciej.

    Oprócz 'Wszystkie boże dzieci tańczą' można znaleźć jeszcze film 'Tony Takitani', nakręcony na podstawie znakomitego opowiadania Murakamiego. Polecam rozejrzenie się za nim 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *