Wszystkie boże dzieci tańczą, Haruki Murakami

Wszystkie boże dzieci tańczą (Kami-no kodomotachi-wa mina odoru), Haruki Murakami
Wyd. Muza, Warszawa 2008

Murakami czuje się świetnie również w zwartej oszczędnej i precyzyjnej formie krótkiego opowiadania. Kilkoma słowami zarysowuje wyraziste, sugestywne światy, a każda z historii jest przekonująca, pełna i satysfakcjonująca. Każdy z bohaterów odbywa jakąś podróż – czy to w rzeczywistym, geograficznym, czy jedynie wewnętrznym, duchowym wymiarze – do której bodźcem staje się tytułowe trzęsienie ziemi; każdy z nich odkrywa w sobie jakąś tajemnicę, którą próbuje przeniknąć albo po prostu pogodzić się z jej istnieniem; każdy ma jakąś obsesję, która zatruwa mu życie; każdy jest uwikłany bądź dopiero się wikła w skomplikowane relacje z innymi ludźmi, poprzez które następuje niejako wzajemna wymiana sekretnych duchowych labiryntów. Nieposkromiona wyobraźnia Murakamiego raz po raz rozsadza ramy realności, przenosząc czytelnika to w świat snów, to marzeń, to czystej surrealnej fantazji.

Pierwszy kontakt z opowiadaniami mojego najnowszego odkrycia literackiego mam już za sobą. Lektura zajęła mi sporo czasu, ale ma to związek jedynie z trwającym Mundialem oraz męczącą sesją (na szczęście do września mam spokój). Sama książka nie należy do najgrubszych, a i wydana jest – jak to z Murakamim bywa – mało oszczędnie (duże czcionka, spora interlinia i ogromne marginesy), więc tak naprawdę można ją „pochłonąć” w jedno, leniwe popołudnie.

Na Wszystkie boże dzieci tańczą składa się sześć opowiadań, z których każde w jakiś sposób nawiązuje do pewnego trzęsienia Ziemi… W każdym poznajemy niezwykłych bohaterów, przenosimy się do innego, fascynującego świata. Raz jest to świat snów, innym razem świat wyobraźni, a jeszcze innym tzw. „szara rzeczywistość”. Jednakże do którego z tych miejsc by nas autor nie przeniósł – owiewa nas ta sama aura tajemniczości i niepokoju.

Bohaterowie opowiadań Murakamiego pragną zmienić swoje życie, poszukują jego sensu, doznają uczuć, które wcześniej ignorowali lub były im zupełnie obce. Każdy z nich odbywa jakąś wędrówkę i każdy z nich daje czytelnikowi jakąś pouczającą lekcję. To niezwykłe, z jaką łatwością przychodzi Murakamiemu wniknięcie w ludzką psychikę, zbadanie jej i wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Wniosków, które pomagają nie tylko bohaterom, ale i czytelnikom. „Znakomita robota, panie Haruki” – chciałoby się rzec.

Ale nie rzeknę tak, bo opowiadania – choć fascynujące – plasują się daleko w tyle za utworami prozatorskimi tego autora. W krótkiej formie nie da się tak doskonale nakreślić świata, przedstawić bohaterów i ich otoczenia. A właśnie tym, co urzeka mnie w Murakamim najbardziej jest sposób, w jaki przedstawia on najdrobniejsze detale świata przedstawionego. Lubię tę jego powolną narrację i stopniowe odkrywanie tego, co ukrywa się za każdą kolejną literą. W opowiadaniach taki „system” nie ma prawa bytu, a więc Wszystkie boże dzieci tańczą nie ma w sobie tego, co u Murakamiego cenię najwyżej…

Mimo wszystko, oczywiście zachęcam do sięgnięcia po te opowiadania. Bo fakt, że wypadają nieco gorzej, niż powieści, nie odbierze im tego, co w nich ważne i potrzebne…

Moja ocena: 7/10

0 komentarzy

  1. Opowiadania zawsze wypadają słabiej. Widzę "Na południe od granicy, na zachód od słońca" jako nowy nabytek. Bardzo mi się ta książka podobała, to chyba najlepsza z jego książek jaką udało mi się narazie przeczytać 🙂

  2. Ta książką Murakamiego najmniej mi się podobała, co nie znaczy, że i tak szalenie ją lubię:) A stosik – perfekcyjny!:) Pozdrawiam:)

  3. mój pierwszy kontakt z Murakamim także mam za sobą, więc jestem otwarta na jeszcze. 🙂
    a tym mnie zachęciłaś, swą recenzją. dziękuję 🙂

  4. Wow 🙂 Nie próżnujesz, jak widzę 🙂 To się chwali. Kiedy jak nie latem, zaczytywać się ile wlezie. Ja wciąż nie mogę zmusić się do Murakamiego, ale to kwestia osobista. Zaczynam jednak oswajać lit. japońską, jak przebrnę przez parę książek i nie skonam, na pewno po niego sięgnę, a co?!? 🙂

    Ps: Czy dasz się skusić?? (szczegóły na mojej stronie). Pozdrawiam serdecznie, orzeźwiająco 🙂

  5. Nie zrobiły na mnie te opowiadania większego wrażenia. Przeczytałam, bo przeczytałam, zresztą Murakami pisze bardzo przyjemnie. Zgadzam się, że powieści są lepsze.

  6. Bardzo lubię Murakamiego, a "Tańcz, tańcz, tańcz" to jedna z moich ulubionych książek tego autora. Nie przepadam jednak za opowiadaniami i choć te Murakamiego od dawna mam na półce to nie czuję się gotowa by po nie sięgnąć – boję się zawodu:)
    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *