Norwegian Wood, Haruki Murakami

Norwegian Wood (Noruwyei-no mori), Haruki Murakami

Wyd. Muza, Warszawa 2008

Norwegian Wood było moim drugim podejściem do twórczości Haruki Murakamiego. Drugim bardzo udanym, zresztą. Sposób, w jaki pisarz prowadzi narrację przyciąga, a świat przez niego wykreowany hipnotyzuje i wciąga czytelnika ‘do środka’. Spacerując niespiesznie po kolejnych kartach powieści miałam wrażenie, że czas się zatrzymał, a mój świat przestał mieć znaczenie. Istniało dla mnie tylko to, co zrodziło się w głowie Murakamiego, który dołączył już do grona moich pisarskich ulubieńców.

Norwegian Wood to opowieść o dojrzewaniu, o poznawaniu samego siebie, o miłości, seksie, śmierci i samotności. Zdaję sobie sprawę, że wymienienie tych kilku kwestii jednym tchem jest znacznym uproszczeniem, ale stan zauroczenia tą pozycją powoduje, że nie do końca jestem w stanie porządnie zebrać myśli. Zwłaszcza, że jest to tego typu powieść, w której każdy czytelnik odkrywa coś ważnego tylko dla siebie. I lepiej sięgnąć po nią osobiście i zgłębić po cichu we własnym kącie, niż przyglądać się niezliczonej liczbie recenzji, opisów i wrażeń polekturowych. Przede wszystkim dlatego, że tak naprawdę ciężko ubrać w słowa wszystkie myśli, które się człowiekowi w głowie kłębią…

Muszę jednak szczerze przyznać, że Po zmierzchu zrobiło na mnie większe wrażenie. Po tamtej lekturze czułam się powalona na ziemię i zmiażdżona. Musiałam aż wyjść nocą z domu, żeby ochłonąć i porządnie tę powieść ‘przetrawić’. Nie wiem czy powodem jest to, iż wówczas był to mój pierwszy kontakt z Murakamim, czy może faktycznie Norwegian Wood jest książką zwyczajnie słabszą. Możliwe też, że spodziewałam się po tej powieści nieco więcej przez wzgląd na sam tytuł, jednoznacznie kojarzący się z moimi Beatlesami. Niemniej uważam, że Norwegian Wood to pozycja obowiązkowa i każdy powinien ją przeczytać. Wypływa z niej ogromna mądrość, w którą grzechem byłoby się nie zagłębić…

Moja ocena: 8/10

0 komentarzy

  1. Też jestem ciekawa co wyjdzie z tej ekranizacji. I chyba faktycznie "Norwegian Wood" jest nieco słabszy, bo do mnie jakoś też bardziej przemówiło "Po zmierzchu" 🙂

  2. Mnie zupełnie "Norwegian Wood" nie porwało. Nie mam cierpliwości do wolno snujących się historii, a ta książka taką właśnie ma fabułę. A przeczytałam ją również jako "książkę, po którą kiedyś sięgnę", jak pisałaś wcześniej. Sięgnęłam, ale jak na razie na powtórkę z rozrywki się nie zanosi ;]

  3. No brawo! Rośnie nam kolejna fanka Murakamiego i z tego się cieszę. Również obawiam się trochę ekranizację i martwię się czy nie zaburzy to mojego postrzegania powieści. Pozdrawiam i zachęcam do kolejnych książek tego pisarza:)

  4. Robiłam jedno podejście do Murakamiego, nie było udane. Może nastrój nie ten, a może nie ta książka, mam nadzieję, że nie pisarz. Po sesji planuję Murakami Podejście Drugie :). Oby tym razem mi podpasował

  5. Widzę, że śliczną panią Murakami "wciągnął" bez reszty 😛 To miłe, przyjemne dla oka, kiedy widzi się budzącą w kimś pasję. Tak trzymać. A recenzja nawet mnie zrobiła smaka, choć od wielu już lat wzbraniam się przed pisarzami Orientu. Hm… Jeśli znajdę coś u siebie, to chyba tym razem się skuszę.

    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  6. Recenzja zachęcająca do przeczytania książki 🙂

    Co do przygody z Murakamim, to chyba kwestia jednak mocno indywidualna. Czytałam różnorakie wątki na forach, gdzie każda z książek ma swych zwolenników i przeciwników. I rady co do tej "pierwszej" też zdecydowanie różne.

    Ja moją przygodę z tym autorem zaczęłam właśnie od "Norwegian Wood" i wpadłam po uszy! Potem przeczytałam jeszcze kilka książek i fascynacja ciągle trwa. Niestety "Po zmierzchu' ciągle czeka na swoją kolejkę.

    A ekranizacji chyba nie obejrzę. Nie chcę widzieć czyjejś wizji na ekranie 😉

    Anhelli – zaciekawiłaś mnie tym wzbranianiem przed pisarzami Orientu. Nie wiem, czy to przeczytasz, ale i tak zapytam: dlaczego?

  7. Słyszałam już tak wiele pozytywnych opinii o Murakamim, że muszę w końcu przeczytać jakąś jego książkę. Zacznę prawdopodobnie od "Kroniki ptaka nakręcacza", którą to niedawno kupiłam.
    Dodaję do linek 🙂

  8. Witam po raz pierwszy…
    Tak szukam różnych recenzji Murakamiego – bo wciąż słyszę o nim sprzeczne opinie: a to że wspaniały, a to że kiczowaty i tak dalej. Ta recenzja bardzo zachęcająca – a że w końcu sama muszę przeczytać coś Murakamiego – myślę, że zapoluję na Norwegian Woood. 🙂

    Pozdrawiam
    Antonina

  9. Właśnie jestem świeżo po przeczytaniu "Norwegian Wood" i już czuję, że na tym się przygoda nie skończy 🙂 Spokojnie się rozwija, powoli pieszcząc zmysły. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja, w wielu kwestiach podzielam Twoje zdanie, a już w zupełności:

    "Zwłaszcza, że jest to tego typu powieść, w której każdy czytelnik odkrywa coś ważnego tylko dla siebie. I lepiej sięgnąć po nią osobiście i zgłębić po cichu we własnym kącie, niż przyglądać się niezliczonej liczbę recenzji, opisów i wrażeń polekturowych."

    Brawo 🙂
    Pozdrawiam,
    Paulina

    Ps. Przeglądam Twojego bloga dosyć często i tak też rzuciło mi się w oczy, że czytałaś "Kafkę nad morzem". Liczę na recenzję!;)

  10. Ja dzisiaj dorwałam się wreszcie do książki Murakamiego, chociaż chciałam zacząć od "Po zmierzchu", ale mam nadzieje że ta będzie też dobra ;D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *