||

Serial klasy światowej, który podbił serca Polaków – "Belfer" od Canal+

Belfer Canal+ Dwie prawdy na temat Belfra mogę wygłosić już teraz. Po pierwsze: jest znakomity. I kropka. Modny u nas dopisek: „jak na polski serial” jest tutaj zupełnie zbędny. Po drugie: Belfer jest tak dobry, że nasz pomysł prędko podkupią zagraniczne stacje. I będziemy mogli być dumni, że nareszcie to nie my kopiujemy innych, ale to inni kopiują nas.

Belfer – serial klasy światowej

Jeżeli chodzi o ostatnie lata, to poza Paktem HBO i Artystami TVP trudno byłoby znaleźć w Polsce równie dobry serial. Nareszcie doganiamy złote czasy w historii polskiej telewizji i znów możemy chwalić się naprawdę znakomitymi produkcjami. Produkcjami klasy światowej. Czy jest na sali ktoś, komu w ogóle Belfra trzeba przedstawiać? W razie czego, powiem w skrócie, że serial opowiada historię nauczyciela, który zjawia się w niewielkich Dobrowicach, kiedy lokalną społecznością wstrząsa śmierć młodej, ślicznej, popularnej dziewczyny. Czego szuka tam ten człowiek, co łączy go z Dobrowicami i dlaczego tak bardzo angażuje się w poszukiwania zabójcy? Tego, rzecz jasna, nie zdradzę. Kto jeszcze nie miał okazji Belfra widzieć, powinien przed oglądaniem wiedzieć o nim jak najmniej.
Maciej Stuhr Belfer
Belfer©CANAL+_fot.Robert Pałka

Belfer – serial, który połączył Polaków bardziej niż Klan

O tym, jakie szaleństwo ogarnęło rodaków na punkcie Belfra, niech świadczy fakt, że dyskusje na temat tego „kto zabił Asię Walewską” toczyły się w spożywczakach, w gabinetach kosmetycznych i na stacjach benzynowych, a Maciej Stuhr nie mógł spokojnie przejść ulicą, bo wszyscy koniecznie chcieli z niego wyciągnąć „kto zabił?!”. Można odnieść wrażenie, że kolejnymi odcinkami tego serialu żyło pół Polski, co było doskonale widoczne również w mediach społecznościowych. O Belfrze dyskutowali nie tylko maluczcy, ale też gwiazdy. Ot, chociażby:

Za co kochamy Belfra?

Atutów serialu Łukasza Palkowskiego można wymienić naprawdę sporo:
  • Rewelacyjny scenariusz, za który odpowiadają pisarz Jakub Żulczyk i dramatopisarka Monika Powalisz. Stworzyli oni historię niesamowicie trzymającą w napięciu. Podczas oglądania człowiek boi się mrugnąć, żeby czegoś nie przegapić. Nie ma szans na wyjście do toalety czy odebranie telefonu – z zapartym tchem i wielką uwagą trzeba śledzić to, co dzieje się na ekranie. Każda sekunda jest tutaj cenna. Szkoda by było stracić któryś z błyskotliwych dialogów czy kolejny zwrot akcji. Tym serialem się po prostu żyje – od pierwszej do ostatniej minuty. Ciekawe jest także to, że – wzorem bardzo dobrych zagranicznych produkcji – podczas prac nad Belfrem scenariusz ostatniego odcinka był przed obsadą utajany. Pozwoliło to na zagęszczenie atmosfery na planie, by również aktorzy mogli rozglądać się wokół i zastanawiać nad rozwiązaniem zagadki, jednocześnie mając świadomość, że równie dobrze to oni sami mogli stać za zabójstwem uroczej blondynki.
  • Dobrowice. Trochę malownicze, trochę ponure, trochę zwyczajne i trochę niezwyczajne miasteczko. Marian Prokop, który odpowiada za zdjęcia do serialu, wspaniale oddał atmosferę tego miejsca. Przede wszystkim dodał Dobrowicom charakteru i podkreślił przytłaczającą atmosferę ich zakamarków, ale też nadał temu otoczeniu charakterystycznych barw. Dobrowice są przez to zapamiętywalne, ale jednocześnie ma się wrażenie, że to miejsce szalenie nam bliskie i w stu procentach prawdziwe.
  • Młoda obsada. Trzeba było pokonać kilkaset osób, aby zostać uczniem dobrowickiego liceum. Casting nie był łatwy, ale ostatecznie postawiono na naprawdę znakomitych młodych aktorów. Ich świeżość, energia i naturalność przyciągają, ale doskonałe wrażenie sprawia też to, z jaką dbałością o detale i konsekwencją wykreowali oni swoje postacie. Postacie, które są pełnokrwiste i prawdziwe.

Młoda obsada Belfer
Belfer©CANAL+_fot.Robert Pałka

  • „Stara” obsada, w której niby pojawiają się sprawdzone nazwiska – Magdalena Cielecka, Maciej Stuhr, Łukasz Simlat czy Paweł Królikowski, ale nie ma tu wielkich gwiazd i tych wszystkich gorących albo przemijających już nazwisk, w stylu Szyca, Karolaka czy Adamczyka. Jedyny wyjątek stanowi tutaj Piotr Głowacki, który przeżywa ostatnio swoje „pięć minut”, ale nie gra on tutaj pierwszych skrzypiec, a poza tym jest tak fajnym gościem, że z pewnością nie zbrzydnie narodowi jak wspomniani wcześniej panowie.
  • Pomiędzy młodym pokoleniem i starym ulokowana jest jedna postać szczególna. To Adrian Kuś grany przez Sebastiana Fabijańskiego, który okazał się najbardziej charakternym i niezapomnianym bohaterem Belfra. Jego luz, charakterystyczna poza i sposób wysławiania się, jego urok i charakter – każdy z detali z jakich została utkana jego postać – robią piorunujące wrażenie i wcale nie dziwi, że Kuś tak bardzo elektryzował widzów.
  • Muzyka, która stanowi idealne dopełnienie całości i cudownie współgra z duszną atmosferą małego miasteczka, mroczną fabułą i tym przyciężkawym klimatem Belfra. Trudno tu zresztą mówić o współgraniu, ponieważ to właśnie muzyka uwypukla nam wszystkie te charakterystyczne elementy. Jest w niej zagadka, jest w niej mrok, jest w niej delikatność i moc. Atanas Valkov zrobił przy Belfrze kawał powalająco dobrej roboty, a jego kompozycje zostaną w pamięci widzów na długo. Bo zrobił coś, co robią najlepsi – swą muzyką opowiedział historię, swą muzyką dopełnił dzieła, swą muzyką napędzał i uspokajał akcję, podkręcał atmosferę i przyduszał. Można się przy tych dźwiękach zatracić i budują one napięcie oraz wywołują ciary na całym ciele nawet wówczas, kiedy nie spoglądamy na ekran. A może zwłaszcza wtedy?
  • Prawdziwa Polska. Nie ma tu koloryzowania, nie ma bajerowania, nie ma udawania drugiej Ameryki. Postacie są charakterne i prawdziwe, zdarzenia są bardzo prawdopodobne, miejsca, nawet jeśli wymyślone, są nam doskonale znane, dialogi naturalne. Tu wszystko jest takie, jak być powinno – oczywiście, nie wszyscy Polacy borykają się z takimi problemami, jakie przedstawiono w Belfrze, ale podczas oglądania czuć, że w żadnym miejscu nie pojawia się tutaj fałsz czy kombinowanie. Tak właśnie się u nas żyje. I ja tę polskość przedstawioną w Belfrze kupuję.

Cielecka Stuhr Belfer
Belfer©CANAL+_fot.Robert Pałka

Oczywiście nie mam zamiaru wystawiać tej produkcji laurki, ponieważ ma ona swoje słabe punkty. Dla mnie największym problemem jest Maciej Stuhr – aktor, którego uwielbiam, którego bardzo cenię, ale którego tutaj nie potrafię znieść. Nie wierzę mu, nie lubię go, mam wrażenie, że został do tego świetnie stworzonego obrazu doklejony na siłę. Prawdopodobnie fakt, iż widziałam Poranek kojota kilkadziesiąt razy sprawia, że uwiera mnie, kiedy Stuhr ma grać twardziela, człowieka z tajemnicą, z misją. W roli Belfra widziałabym wielu innych polskich aktorów, których lubię mniej, ale którzy zdecydowanie bardziej pasowaliby do wizerunku nieprzejednanego nauczyciela, który walczy o sprawiedliwość. Pojawiły się też w Belfrze wątki, które zamiast elektryzować – wywoływały kpiący śmiech (np. wyjazd do Kaliningradu). W pewnym momencie miałam też wrażenie, że fabuła plątana jest trochę na siłę, a niektóre wątki pojawiają się zupełnie bez sensu, ale pozwoliło mi to dłużej cieszyć się niesamowitym klimatem Belfra, więc ostatecznie jestem w stanie twórcom serialu to wybaczyć. Jestem jednak ciekawa, w jaki sposób zamierzają oni kontynuować tę opowieść. Otwarte zakończenie zrobiło na mnie spore wrażenie i ucieszyła mnie wizja tego, że to jeszcze nie koniec, ale jeszcze trudniej będzie mi uwierzyć Maciejowi Stuhrowi, kiedy akcja przeniesie się w inne miejsce, z którym nie będzie miał on żadnych emocjonalnych związków. Daję jednak drugiemu sezonowi Belfra kredyt zaufania i wierzę, że będzie on równie dobry. Bo Polacy zasługują na to, by móc takie seriale oglądać. Nareszcie ktoś dostrzega to, że nie jesteśmy narodem debili, którzy lubują się w prostych, idiotycznych, bezsensownych opowiastkach. Nareszcie ktoś polskiego widza traktuje poważnie. Nareszcie mamy u siebie produkcje klasy światowej, których nie musimy się wstydzić. Moja ocena: 8/10 Przeczytaj również:
]]>

25 komentarzy

  1. Jak dla mnie jeden z najlepszych polskich seriali – na pewno w pierwszej trójce razem z "Paktem" i "Watahą". Jednak mam wrażenie, że końcówka (spotkanie belfra i pana z CBŚ) było dograne po tym jak serial okazał się hitem – widać, że z założenia miał być tylko jeden sezon 😉 Ciekawa jestem jak rozegrają dalsze losy belfra (bez Kusia to już nie to samo :P)

  2. Właśnie brakuje mi nowego serialu do oglądania i chyba przekonałaś mnie do tego, żeby zabrać się za Belfra, mimo że nie jestem fanem polskich produkcji.
    Może za wyjątkiem Watachy 🙂

  3. Cóż, ja nie będę oszukiwać, że obejrzę bo polskie seriale mnie zupełnie nie wciągają, uwielbiam za to zagraniczne. Ale post bardzo fajnie napisany, ciekawy i gdyby nie fakt, że właśnie nie przepadam za polskimi produkcjami to na pewno by mnie zachęcił 🙂

  4. Serial bez Tomasza Karolaka – samo to już brzmi zachęcająco;)Choć nie jestem na bieżąco z serialami, to Belfra wpiszę na listę do obejrzenia.

  5. Aż wstyd przyznać, ale dzisiaj dopiero o tym serialu się dowiedziałam. Ogólnie fanką seriali nie jestem, ale jestem w stanie dać mu szansę:)

  6. Siostra polecała mi ten serial i to Twojej recenzji widzę, że warto 🙂 Może w czasie świąt uda mi się nadrobić zaległości 😉

  7. Skoro skończyły się różnorodne programy telewizyjne, to mam zamiar zabrać się z mężem za nadrabianie "Belfra" i "Paktu" – zapowiadają się fenomenalnie!

  8. Czyżby cała Polska oglądała płatne kanały? Ja Belfra nie znam, bo za Canal+ nie płacę, a ściągać z internetu nie mam zamiaru

    1. Do wczoraj były wszystkie odcinki na CDA, dzisiaj już niestety nie ma a zostały mi ostatnie dwa 🙁 Najgorsze, że nie ma możliwości, aby wykupić dostęp do oglądania konkretnego serialu itp. na nc+, trzeba być abonentem 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *