||

[KSIĄŻKA] Niezgodna. Trylogia Niezgodna, Veronica Roth

Uff, dawno nie mierzyłam się z żadną książką aż tyle czasu. Zaczęłam dobre dwa miesiące temu i przez tyle czasu przeczytałam jakieś 30 stron. Dwa dni temu się jednak zawzięłam i całą resztę pochłonęłam z wielkim zapałem. Choć mam wydanie trzytomowe, postanowiłam zacząć od Niezgodnej i chwilę od tej serii odpocząć, choć pewnie długo nie wytrzymam, bo w dyskusji pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami powieści Roth, ja stanę ramę w ramię z jej zwolennikami. Choć, oczywiście, idealnie nie było. Bardzo trudno było mi „wgryźć się” w tę historię, ponieważ zaczyna się dość niemrawo. Dopiero z czasem wsiąka się w ten niezwykły świat i chłonie przedstawione w nim wydarzenia. W moim przypadku problemem było też to, że czytanie mającej ponad 1000 stron książki jest niewygodne i nieporęczne, szczególnie kiedy czas na czytanie gospodaruje się głównie w trakcie obowiązków domowych. Trzeba to było jednak „przeskoczyć” i teraz uważam, że było warto. Powieść Roth skierowana jest do młodzieży, zatem napisana została językiem dość prostym, partie opisowe są skąpe, a sprawnie poprowadzone dialogi napędzają akcję. Mimo tego, nie da się podejść do tej książki bezrefleksyjnie, autorka stworzyła tutaj bowiem świat, który intryguje i odrobinę przeraża, ale przede wszystkim fascynuje i zmusza do przemyśleń.

ekranizacja Niezgodna
Źródło: filmweb.pl , © foto: Summit Entertainment 

Idea jest taka, że w świecie głównej bohaterki, Beatrice, społeczeństwo podzielone zostało na pięć frakcji – Erudycję, Serdeczność, Altruizm, Nieustraszoność i Prawość. Ich przedstawiciele są jakby odrysowani od szablonu – zachowują się w narzucony sposób, przestrzegają frakcyjnych zasad i żyją dla swojej małej społeczności. Jeżeli ktoś pasuje do kilku grup albo do żadnej, uznaje się go za Niezgodnego. A to bardzo, bardzo niebezpieczne. Niezgodna jest właśnie nasza główna bohaterka, ale próbuje ukryć to za maską Nieustraszoności. Z czasem jednak staje się to coraz trudniejsze, a widmo śmierci zaczyna czyhać za rogiem. Bywają momenty, w których Niezgodna nudzi i takie, w których Betrice doprowadza do szału swoją dziecinnością. Ogólnie jednak powieść pozostawia po sobie dobre wrażenie – jest złożona, oryginalna, emocjonująca i dobrze napisana. Po lekturze mam poczucie, że chcę więcej – pragnę poznać bliżej genezę tego świata, przyszłość bohaterów i przeszłość niektórych z nich. Jestem pełna podziwu dla pomysłu Veroniki Roth i choć nie wszystko jest w tej historii dobre, udało się autorce zrobić na mnie spore wrażenie. Choć nie ukrywam, że dość już mam wojujących szesnastolatek i chyba powoli wyrastam z czytania o małoletnich „superbohaterach”. Dużo łatwiej byłoby mi w tych ludzi i te zdarzenia wierzyć, gdyby to nie były takie dzieciaki. Te wszystkie nagłe zmiany, wielkie rewolucje… Trudno uwierzyć w ich autentyczność, kiedy ma się takich infantylnych małolatów za głównych bohaterów. Z drugiej strony, mocno ufałam wszystkim czarnym charakterom. Że człowiek jest zły, bezwzględny i okrutny było mi uwierzyć dużo łatwiej niż w to, że bywa dobry i nieustraszony. To taka trochę smutna refleksja. Jedna z wielu po tej lekturze. Veronica Roth sporo mówi tu o człowieczeństwie i jestem jej bardzo wdzięczna za to, że nawet w historii skierowanej do młodzieży potrafi ukryć mądry i ważny przekaz oraz wiele trafnych spostrzeżeń na temat ludzkiej natury. Za to właśnie szczególnie tę powieść cenię. Moja ocena: 7,5/10
Książka do kupienia na stronie platon24.pl.
]]>

19 komentarzy

  1. Jestem na 7 rozdziale niezgodnej, ale czytam po ang bo chcę język trochę poćwiczyć. Wcześniej oglądałam filmy i bardzo mi sie podobały 😉

  2. O serii dowiedziałam się jakoś przy premierze ekranizacji i obiecałam sobie, że jak mi trafi w ręce, to zajrzę. Na oko wyglądało mi to na coś w rodzaju dystopii a la "Igrzyska śmierci" — czy faktycznie widać tam inspiracje? Rozumiem też jakoś, że autorzy wybierają te nastolatki: bunt młodości przekłada się wtedy na antysystemowy bunt, rewolucję wywołują osoby, które można opisać tak, żeby pokazać, jak mało wiedzą o tym, że te rewolucje później zjadają własne dzieci — tak przynajmniej mi się wydaje, bo to faktycznie jakoś symptomatyczne :-).

    1. Wielkich podobieństw do "Igrzysk" nie widzę. A jeśli już są, to raczej wiąże się to z wyznacznikami gatunkowymi, czyli skoro i jedno, i drugie jest dystopią, to ma jakieś jej charakterystyczne cechy.

      Może właśnie też dlatego w obu seriach mamy młodą dzielną bohaterkę. I w tym miejscu Twoje wyjaśnienie brzmi nawet całkiem przekonująco, ale nie zmienia to faktu, że trochę mam już dość takich książek.

  3. Co do powieści tego typu mam podobne odczucia, tzn. swego czasu zgromadziłam sporo historii o wojujących nastolatkach, ale teraz jakoś mi nie spieszno do czytania o nich. Ale "Niezgodną" mam, więc pewnie prędzej czy później zmobilizuję się do lektury.

  4. Ja przeczytałam całą serię za jednym zamachem, tak mnie pochłonęła proza Roth. Masz rację, wiele można zarzucić, ale książka jest przyjemna w odbiorze. Potem wybrałam się do kina i niestety wszystkie pozytywne wrażenia się rozmyły. W tym przypadku nie jestem fanką filmów.

  5. Niezgodnymi się chyba tylko osoby, które pasują do kilku frakcji. Ci, którzy nie pasują do żadnej są po prostu bezfrakcyjni, o ile dobrze pamiętam.

    Mi książka też się podobała jako czytadło (brakuje mi logiki w wielu rzeczach), przy czym miałam większy problem niż Ty – dostałam od mamy na Gwiazdkę wersję trylogia i powieść "Cztery" jako jedna książka. 🙂 Pierwszą część pochłonęłam, ale jakoś do kolejnej nie mogę się przekonać. Obejrzałam już adaptację, więc może teraz łatwiej będzie mi się czytać. Ciekawa jestem, co Ty o niej powiesz, bo obawiam się, że jest to kolejna seria, której jakość leci w dół z każdą kolejną częścią.

    1. Z tymi bezfrakcyjnymi możesz mieć rację, sama się zawahałam, pisząc to zdanie, bo słabo mi ten motyw "siadł" w pamięci 😉

      Niestety, obawiam się, że rzeczywiście kolejne tomy spodobają mi się mniej – już się do tego w seriach przyzwyczaiłam.

  6. Próbowałam przebrnąć przez tę pozycję ale nie dałam rady. Jak dla mnie zbyt podobna do "Igrzysk śmierci". Całe szczęście książkę pożyczyłam od kuzynki a nie kupowałam własny egzemplarz bo tak zalegałaby u mnie na półce.

    1. Czemu akurat do 'Igrzysk Śmierci'? Kurczę, ja akurat niewiele podobieństw między nimi widzę.

      Ale oczywiście rozumiem, że Ci się nie podobała. Nie jesteś w tym osamotniona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *