||

[KSIĄŻKA] Jak powietrze, Agata Czykierda-Grabowska

Jak powietrze, Agata Czykierda-Grabowska Wydawnictwo: OMGBooksRok wydania: 2016 • Stron: 480

Polscy autorzy wzbudzają u czytelników raczej mieszane uczucia. Często stykam się z opiniami, że trzeba ich z góry skreślić, bo są słabi, nie mają nic do zaoferowania i chowają się daleko w tyle za twórcami z USA i Skandynawii. Pomijając już to, jak żenujące i dalekie od prawdy są te sądy, myślę, że Agata Czykierda-Grabowska mogłaby takim mądralom pozamykać jadaczki, bo gdyby zamienić Warszawę na Nowy Jork, a Oliwię na Olive – nikt nie zorientowałby się, że Jak powietrze napisała Polka, a nie jakaś Abbi Glines czy inna Colleen Hoover.

Pierwsza polska powieść New Adult

Jakkolwiek uważam, że marketingowcy wydawnictwa trochę naginają rzeczywistość z hasłami tego typu, liczy się efekt i to, że o książce Czykierdy-Grabowskiej jest teraz niebywale głośno. Swoje robi też klimatyczna, przeurocza i bardzo „na czasie” okładka, obok której trudno byłoby mi przejść obojętnie w księgarni czy bibliotece. Sama powieść rzeczywiście stuprocentowo wpisuje się w kategorię „New Adult” – mamy tu dwoje młodych ludzi po przejściach, dorosłe problemy, odrobinę seksu i całe morze miłości i namiętności. Głównych bohaterów jest tutaj dwoje – Oliwia, panienka z dobrego domu, która teoretycznie „ma wszystko”, a jednak za maską zadziornej zołzy kryje swoje prawdziwe oblicze; oraz Dominik – zamknięty w sobie chłopak z biednej dzielnicy, który stara się nie dopuszczać do siebie nikogo. Przypadkowym zrządzeniem losu ścieżki tych dwojga splatają się ze sobą i dają początek pełnej namiętności i pasji relacji.
Jak powietrze, Agata Czykierda-Grabowska

Raz lepiej, raz gorzej

Choć ogólnie można uznać Jak powietrze za powieść dobrą i lekką w odbiorze, ma ona swoje wady, które nie pozwalają uznać jej za ponadprzeciętną czy zjawiskową. Największym problemem okazuje się tutaj dość specyficzna, mocno irytująca narracja, do której przyzwyczaiłam się dopiero w okolicach trzechsetnej strony. Odrobinę kuleje też warstwa psychologiczna – bohaterowie mają naprawdę ciekawe historie, ale ich uczucia i emocje poznajemy tylko szczątkowo, nie zaglądamy do ich dusz zbyt głęboko. Niby wiemy, że coś się tam kryje, jednak te karty nie zostają odkryte, a my pozostajemy z uczuciem niedosytu. Ciekawie zostaje przedstawiona za to relacja Oliwii i Dominika. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam ich losy, to jak się na siebie otwierali, jak poznawali siebie nawzajem, jak kiełkowały – a potem eksplodowały – w nich uczucia. Część romansowa stanowi najlepszy element powieści – jest skomplikowana, emocjonująca i niebywale intensywnie oddziałująca na czytelnika. Przy tworzeniu fabuły autorka nie uniknęła co prawda ogranych schematów i uciekania się do stereotypów, ale zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze – ta historia właśnie taka miała być – trochę pospolita, trochę prosta, a jednak mająca w sobie coś takiego, że czytelnik chciałby doświadczyć jej na własnej skórze. Osadzenie akcji w Warszawie i wierne oddawanie jej topografii tylko pogłębia wrażenie bliskości, jakie wywołuje ta historia. Czytelnik może utożsamić się z bohaterami i ich uczuciami, może w opowieść tę uwierzyć i osadzić ją w konkretnej rzeczywistości. To ogromny atut powieści Czykierdy-Grabowskiej. Uważam, że choć Jak powietrze daleko do doskonałości, autorka śmiało może konkurować o uwagę czytelników z amerykańskimi koleżankami po fachu, które swoimi powieściami podbijają świat. To dobra, niegłupia i bardzo emocjonująca historia, w którą się wierzy i którą się żyje. Oby polscy autorzy tworzyli takich więcej, może wtedy malkontenci przestaliby tak psioczyć. Moja ocena: 7,5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania ’Grunt to okładka’. Przeczytaj również:
]]>

13 komentarzy

  1. Okładka przemknęła mi parę razy już na stronach internetowych, nie planowałam jednak jej lektury. Miło wiedzieć, że dobrze po nią sięgnąć, kiedy spotkam ją kiedyś na półce w bibliotece miejskiej 🙂

  2. Absolutnie się z Tobą zgadzam ☺ nasze autorki potrafią pisać tylko czasem same sobie nakręcają zły PR. Jak nie fochami to głupimi aferami. A ja w Agatę wierzę i cieszę się, że duży wydawca potraktował ją poważnie. Może dzięki temu przełamie złą passę rodzimej litratury dla mas? ☺

    1. Masz absolutną rację. Polscy autorzy (dotyczy to również mężczyzn) potrafią zachowywać się naprawdę żenująco. Zamiast przyjąć krytykę – jęczą, obrażają się, nawet w swoich książkach piszą, że blogerzy i inni recenzenci to debile, którzy są zazdrośni i na niczym się nie znają.

      Autorka 'Jak powietrze' też mogła zachować się jak oni i wyzwać mnie, że gówno wiem o życiu a narracji się czepiam. Tymczasem jako osoba na poziomie wspomniała o mojej recenzji na facebooku i dodała, że i chwalę, i wytykam błędy. To wielka klasa!

  3. Nie potrafię zrozumieć skreślania literatury polskiej tylko dlatego, że… jest polska. Rodzimy rynek wydawniczy naprawdę potrafi pozytywnie zaskoczyć i uważam, że wcale nie jest mu daleko do zagranicznego. Ale tak to jest, że cudze chwalicie, swego nie znacie… Lubię niekiedy sięgnąć po New Adult, więc na pewno, prędzej czy później, zabiorę się za "Jak powietrze".

    1. Niestety, wielu Polaków myśli, że wszystko, co amerykańskie jest lepsze. Tyczy się to również literatury, a przecież tej rodzimej nie mamy się co wstydzić.

  4. Wiesz, mam wrażenie, ze osoby, które tak osądzają polskich autorów obok moli książkowych to chyba nawet nie siedziały. W ostatnim czasie jest tak dużo propozycji rodzimych autorów, tyle wydawnictw stawia na Polaków, że aż mi się nie chce wierzyć, że nie można wśród tylu książek znaleźć takiej, która zmieni myślenie. Ja bardzo lubię i przede wszystkim cenię polskich twórców.
    /Pozdrawiam,
    Szufladopółka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *