dziennik snów
|

Dziennik snów – jak i po co go prowadzić?

Od stycznia tego roku zaczęłam prowadzić dziennik snów. Decyzja była spontaniczna, nieprzemyślana, ale za to przyniosła mi wiele korzyści. Od tamtego czasu lepiej śpię i lepiej rozumiem samą siebie. Na potrzeby dziennika nie trzeba przeznaczać dużo czasu, za to zalety jego prowadzenia są nie do przecenienia. Dlatego też dziś opowiem Wam o tym, jak prowadzić dziennik snów i dlaczego warto to robić.

Dlaczego warto prowadzić dziennik snów

Choć wiele osób głosi: „mnie to się nic nie śni”, prawda jest taka, że wszyscy śnimy, tylko nie wszyscy swoje sny zapamiętujemy. Może na to wpływać wiele czynników – obudzenie w złej fazie snu, alkohol, strach i wewnętrzny opór, błyskawiczne zrywanie się z łóżka po przebudzeniu, nagłe wyrwanie ze snu itd. Warto uświadomić sobie, że marzenia senne wcale nie są zlepkiem abstrakcyjnych wizji, ale bardzo silnie wiążą się z naszą codziennością i doskonale potrafią pokazać, co nas trapi, zżera od środka i niepokoi, kim jesteśmy naprawdę i jak wygląda nasza rzeczywistość.

łapacz snów dreamcatcher

Prowadzenie dziennika snów w pierwszej kolejności pozwoli nam po prostu lepiej zrozumieć siebie. Dzięki systematycznemu opisywaniu marzeń sennych jesteśmy w stanie zacząć zapamiętywać więcej detali dotyczących zapachów, barw, osób, miejsc i zdarzeń. Możemy też dostrzec powtarzalność niektórych motywów. Z doświadczenia wiem, że dopiero uświadomienie sobie, że jakiś koszmar do nas powraca, pozwala zrozumieć go i raz na zawsze się go pozbyć.

Dawniej sądziłam, że sen tylko zabiera mi czas, który mogłabym wykorzystać nieco bardziej produktywnie. Jest to oczywistą bzdurą, bo mózg potrzebuje tej nocnej regeneracji, a same marzenia senne mogą dostarczać większych emocji niż filmy i książki. Często zapisując swoje sny jestem pod wrażeniem, jak barwne i pełne rozmachu potrafią one być. Zauważam też, co mnie trapi oraz w jakich okolicznościach śpi i śni mi się lepiej, a w jakich gorzej.

Prowadzenie dziennika snów, może być także wstępem do nauki świadomego śnienia. Świadome wniknięcie do krainy własnych snów i manipulowanie ich treścią musi być czymś absolutnie niesamowitym!

bedroom sypialnia

Jak prowadzić dziennik snów?

  • Zacznij od znalezienia notatnika, zeszytu czy aplikacji na komórkę, które posłużą Ci do zapisywania snów. To nie musi być nic wymyślnego. Mnie na początku bardzo dobrze służył zwykły zeszyt w kratkę, który dopiero kilka dni temu postanowiłam zmienić na coś bardziej klimatycznego i mniej rozpadającego się.
  • W zależności od tego, jaką formę ma przybrać Twój dziennik, możesz przed snem zapisać w nim, jak się aktualnie czujesz, czego doświadczyłeś w ciągu dnia, w jakich okolicznościach zasypiasz. To dobry sposób na pozbycie się negatywnych emocji i uporządkowanie myśli – czyli coś, bez czego mogłoby Ci być trudno zasnąć.
  • Niektórzy specjaliści zalecają, by przed zaśnięciem wyraźnie zapowiedzieć sobie: „Chcę zapamiętać swoje sny. Kiedy rano się obudzę, będę pamiętać swoje sny”. Spróbujcie, może i u Was się to sprawdzi.
  • Kiedy już się obudzisz, nie zrywaj się z łóżka, nie czytaj esemesów, nie patrz za okno i nie wybiegaj nagle z pokoju. Poświęć chwilę na próbę przypomnienia sobie, o czym śniłeś. Jeżeli jest środek nocy i nie masz ochoty zapisywać całego snu, zapisz chociaż kilka słów-kluczy, które rano pozwolą Ci przypomnieć sobie, czego dotyczył sen.
  • Systematycznie zapisuj wszystko, o czym śnisz. Poświęć na to kilka minut, opisując – podobno najlepiej w czasie teraźniejszym, choć ja stosuję przeszły – czego podczas snu doświadczałeś, co widziałeś, jak się czułeś, jakie emocje towarzyszyły Ci po przebudzeniu. Systematyczność jest tutaj kluczem do sukcesu – z czasem odkryjesz, że zapamiętujesz więcej i dokładniej.
  • Naucz się interpretować swoje sny, ukryte w nich symbole, pokazane emocje i powtarzające się motywy. Możesz skorzystać z sennika, przy czym ja podchodzę do takich źródeł z dystansem.

sleeping cat

Mój dziennik snów

Struktura prowadzonego przeze mnie dziennika jest niezbyt skomplikowana. Przed pójściem spać zapisuję w nim aktualną datę i godzinę, o której się kładę. Jeżeli Marcin pracuje na noc, stawiam obok symbol „S” oznaczający, że tej nocy spać będę sama. W pewnych okolicznościach umieszczam obok godziny symbol serduszka, ale przyjmijmy, że nie muszę tłumaczyć, co też ono oznacza.

Pod datą i godziną w kilku słowach notuję ważne wydarzenia mijającego dnia. Czasem jest to myśl ogólna: „to był dobry dzień”, czasem coś, o czym wiem, że może mieć wpływ na moje nocne samopoczucie: „byliśmy u X.”, „Zośka ma gorączkę” itd. Odkładam dziennik na bok i układam się do snu. Rano lub w nocy zapisuję wszystko, co zapamiętałam. Jedynym problemem są nocne pobudki, które jeszcze czasem nam się zdarzają. Nie mam wtedy czasu myśleć o śnie i po prostu biegnę do młodej, by ją uspokoić. Czasem po powrocie do łóżka zaczynam sobie przypominać jakieś szczątki snu, ale rzadko udaje mi się poskładać go w całość.

Jeżeli chodzi o wygląd dziennika, to początkowo postawiłam na najzwyklejszy zeszyt w kratkę. Trochę go jednak zdewastowałam – układanie na nim książek, kiedy w środku został długopis w końcu musiało źle się skończyć. Jego wnętrze wyglądało tak:

dziennik snów

Z kolei notatnik, w jakim od początku maja zapisuję swoje sny, prezentuje się nieco bardziej elegancko:

dziennik snów

Tutaj zamiast formułki „W ciągu dnia” stosuję prosty wykrzyknik. I tyle. Bez zbędnych ozdobników, rozpraszaczy, bez specjalnie skomplikowanej struktury. Korzystanie z dziennika ma być przyjemną, ale też prostą i niezbyt czasochłonną czynnością.

Jeżeli nigdy nie myśleliście nawet o prowadzeniu dziennika snów, mam nadzieję, że chociaż skłoniłam Was do tego, aby ten pomysł rozważyć. Myślę, że to jeden z moich najlepszych nawyków i planuję kontynuować go, dopóki starczy mi sił i wzroku na pisanie.

I Wam polecam to samo!

Przeczytaj również:

Spodobał Ci się ten wpis? Polub Kreatywę na Facebooku:

34 komentarze

  1. Woow, no zobaczyć pismo ręczne to coś nietypowego! Serio 😀
    Myślę że świetna sprawa z takim dziennikiem ale ja np. nie mam za bardzo ochoty niektórych snów pamiętać 😉

    1. O widzisz, ja dzięki zapisywaniu, analizie i próbie zrozumienia swoich snów nauczyłam się zwalczać powracające koszmary. Od tamtej pory naprawdę rzadko miewam sny, których nie chcę pamiętać, a dawniej było totalnie na odwrót – często aż bałam się zasypiać, żeby nie musieć znów witać się z koszmarami.

      Mówisz, że pismo odręczne nietypowe? Być może, teraz w sumie wszystko dzieje się w nowoczesnych sprzętach 😉

  2. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś prowadził taki dziennik…jeśli to ma pomóc, to jestem jak najbardziej za. Nie wiem tylko czy pamiętałabym rano żeby je zapisać, zazwyczaj budzę się i pędzę do łazienki 😉

  3. Bardzo fajny pomysł! Wiele snów chętnie bym zatrzymała na dłużej, a na koszmary mam sposób! Jak byłam dzieckiem, rodzice mówili, że sny zapomina się po spojrzeniu w okno (po wschodzie słońca, więc przy pobudce w środku nocy to nie działa). Nie wiem skąd to się wzięło, ale do dziś, gdy mam przyjemny sen unikam patrzenia w jasność od razu po przebudzeniu, za to przy koszmarach pierwsze co robię, to kieruję wzrok w okno. Może nie zapominam od razu, ale na pewno wszystko szybko blednie (porażone słońcem?!), a ja się uspokajam. Chętnie bym spróbowała dziennika snów, tylko nie jestem pewna, czy bym o tym pamiętała 😉 Nigdy nie udało mi się zapisać porannych stron, mimo dużej chęci i motywacji wieczorem, bo zwykle myśl o kawie przesłania wszystko 😉

    P.S. Przy okazji, chociaż ja tam nie mieszkałam nigdy, moja rodzina z jednej strony pochodzi z Częstochowy, a z drugiej dziadkowie byli przyjezdni 🙂 Kiedy czasem wspominasz o jakimś miejscu, zawsze się zastanawiam, czy je znam 😀

    1. Z tym oknem to jest trochę mit, a trochę prawda – generalnie chodzi o to, że skupiasz się wtedy na czymś innym i sny zaczynają ulatywać z Twojej głowy. To dobry sposób na zapomnienie, chociaż ja myślę, że lepiej z koszmarami się mierzyć i je zwalczać, niż zamiatać pod dywan 🙂

      Jak miło, że masz jakieś związki z Częstochową. Bardzo mnie to raduje 🙂

  4. Ciekawy i oryginalny pomysł z tym sennikiem. Sama lubię rano porozmyślać trochę o tym co mi się śniło. Kiedyś potrafiłam nawet kontrolować wybory w moim śnie, ale to wcale nie jest takie fajne. Kontrolowanie wyborów w rzeczywistości mi wystarczy. Chyba wolę przeżyć (we śnie) coś co nie jest zależne ode mnie.Trochę jak z książką, jakby widziała swoje losy i innych, jakbym oglądała to wszystko, nie mogąc nic zmienić 😉

  5. Dziennika snów nie prowadzę, ale… mam "jazdy" jak ja to nazwałam, a specjalistycznie nazywa się to "Zrywem mioklogicznym" i jeszcze "paraliż senny". Czasem zdarza mi się mieć takie cudawianki i o wiele łatwiej radzę sobie z paraliżem. Na początku wpadałam w panikę, ponieważ gdy taki paraliż łapie, to w moim przypadku, nie mogłam otworzyć oczu, nie mogłam ruszyć ręką, nogą… cała byłam w paraliżu i słyszałam głosy, których w rzeczywistości nie było. Raz "słyszałam" jak mama mnie woła, a raz obudziłam się w nocy, akurat malowaliśmy blok i rusztowanie było przy moim oknie, a okno miałam otwarte, to "słyszałam" jak ktoś chodzi pod domem i chciałam zamknąć okno, ale nie mogłam się ruszyć… teraz świadoma tego, jak tylko nie mogę nawet drgnąć to wiem, że to coś mnie dopadło i trzeba to przeczekać. Długo nie trwa… może z 15-20 sekund, które wydają się być wiecznością. Co do zrywu potrafi być wkurzający… człowiek zasypia, a tu nagle jakby w środku głowy coś "wybucha" to taki dźwięk jak wybuch, stłuczenie czegoś, uderzenie o coś… i człowiek zrywa się, taki dryg albo nogą albo ogólnie całym ciałem i jak się przebudzi to musi ogarnąć co się dookoła dzieje. Niejednokrotnie kontrolowałam swoje sny. Całkowicie przypadkiem. Po prostu śniło mi się coś i nagle taka myśl – ej… to jest sen… no i wtedy można sobie cuda na kiju wyobrazić i to się urzeczywistnia. Kiedyś śniło mi się, że jestem w szkole, zrozumiałam, że to sen i "zażyczyłam" sobie, że chcę spotkać kolegę tuż za rogiem. Poszłam w tym śnie z róg, a tam stał kolega no i wtedy urywała się moja świadomość bycia w śnie i coś mi się śniło związanego z tym kolegą. Najczęściej kiedy zdaję sobie sprawę z bytu w śnie to latam. To cudowne uczucie :)móc latać na własnych warunkach 🙂 ale się rozpisałam 😀 tak więc dziennika nie prowadzę, a przyznać muszę, że czasem pamiętam sny z iście niesamowitą precyzją 😀 ostatnio śniło mi się, że wybierałam pieniądze z bankomatu, który zamienił się w maszynę w kasynie i mój kuzyn ją włączył i wysypały się 1 zł, 2 zł i 5 zł cały wór a do tego w nagrode otrzymaliśmy całą reklamówkę tych mini snickersów 😀 to tak po krótce. Dobra już kończę 😀

    1. Przeżyć z paraliżem sennym nie zazdroszczę. Czytałam kiedyś na ten temat i mocno to przerażające. Grunt, że szybko mija!

      Za to latanie we śnie, ach! Żałuję, że nie było mi dane tego doświadczyć. Chociaż – z drugiej strony – mój lęk wysokości pewnie nawet we śnie by się ujawnił 😉

    2. Ja też jak patrzę z wysokości w dół to kręci mi się w głowie, jednak latanie w śnie jest strasznie przyjemne i w ogóle się tego nie odczuwa. Przynajmniej ja nie czuję 🙂 Paraliże mnie kiedyś przerażały, ale teraz już normalnie do tego podchodzę… za to jak zrywam się z łóżka takim jakby sekundowym hałasem, strzałem etc, to się irytuję… człowiek tu już zasypia a tu nagle BUM! może kiedyś uda Ci się polatać 🙂 życzę z całego serca 🙂

    3. Mam prawie identyczne jak Ty oxfordka 🙂 w sumie podobne paraliże miałam dawno ale bardzo źle wspominam. Zawsze się boje wtedy, samo słowo "paraliż" kojaży mi się z paraliżem padaczkowym, wrrr. Też tak mocno przeżywam sny, ale zupełnie nikt nie podziela mojej ekscytacji 🙁

      Moje sny się bardzo często powtarzają, ostatnio notorycznie śni mi się szkoła, że chcę iść na lekcje a nie mogę dotrzeć jestem na pierwszej lekcji a potem wpadam na ostatnią i nie wiem co się ze mną działo w trakcie a ja tak bardzo chcę dotrzeć a i że mam zaległości różnego rodzaju, koleżanki, koledzy, lubiłam i lubię się uczyć ale nie wspominam dobrze szkoły, te sny muszą coś znaczyć ale ja zupełnie nie mam pojęcia jak je zinterpretować.

      Ten "Dziennik snów" mógłby mi pomóc? Ale jak?

  6. Może zacznę taki dziennik prowadzić? Choć raczej nie mam problemów z analizą snów. Ale z ich pamiętaniem już tak. Zapamiętuję te bardziej emocjonalne, które dotyczą mojej teraźniejszości lub przyszłości (chociaż tutaj rzadziej).

  7. Przyznam, że sama kiedyś o tym myślałam, jednak obawiałam się nieco analizowania moich marzeń sennych. Ale pomyślę nad tym jeszcze raz, bo jak piszesz – same korzyści. Nic, tylko śnić i pisać 🙂

    Jestem pełna podziwu dla twojej systematyczności i co raz to nowych pomysłów, którymi non stop inspirujesz mnóstwo ludzi, w tym również mnie. Na razie za twoją sugestią stworzyłam organizer. Z wersji A4 od razu zrezygnowałam, jednak na dłuższą metę format B5 także okazał się uciążliwym. Po zakończeniu wszystkich projektów i sesji chyba spróbuję wykonać go w jeszcze mniejszej i bardziej poręcznej wersji. 🙂

    Muszę jeszcze dodać, że kolejny raz korzystasz z tak pięknego notatnika, że ponownie będę szukać wszędzie podobnego, choć do innych celów 🙂

    1. Link jest trochę długi, ale w razie czego, kupiłam notatnik na Ali. Darmowa przesyłka polecona i niska cena, więc warto: http://www.aliexpress.com/item/Free-shipping-10-colors-Vintage-Leather-Journal-Notebook-Retro-Craft-Pape-Spiral-Diary-Journals-Book-Stationery/1889290052.html 🙂

      Dziękuję Ci za miłe słowa. Niedługo pokażę coś zupełnie nowego w kwestii organizerów, mam nadzieję, że i ten pomysł spotka się z ciepłym odbiorem 🙂

  8. Kiedyś prowadziłam podobny dziennik, gdy interesowałam się kontrolowaniem swoich snów – pamiętam, że raz udało mi się wyśnić, że potrafię latać, świetne uczucie 😀
    Mam dość dobrą, ale niestety ulotną, pamięć do snów. Po obudzeniu zazwyczaj jestem w stanie opisać, co mi się śniło, dlatego zastanawiam się, czy by nie wrócić do prowadzenia takiego "dziennika onirycznego" 🙂

    Pozdrawiam!
    Mój blog o kulturze

    1. Z jednej strony chciałabym doświadczyć tego uczucia latania, ale z drugiej trochę mnie to przeraża. Lęk wysokości chyba jest zbyt silny…

      Życzę udanego powrotu do dziennika, jeżeli oczywiście się skusisz 🙂

  9. Ja pamiętam swoje sny mniej lub bardziej, z reguły udaje mi się zapamiętać dłuższe fragmenty lub całość i czasami to jest moje utrapienie 😉 szczerze to marzę o tym, że ktoś wymyśli urządzenie do nagrywania snów, bo niektóre z nich są tak dziwne albo tak szalone, że chciałabym je zobaczyć jeszcze raz 😀 P.S. Jestem całkowicie zdrowa na umyśle, po prostu takie urządzenie byłoby super 😀

  10. JA prowadzę coś takiego w formie elektronicznej od czerwca 2013 roku – niedługo dobiję do 1000 wpisów. wiadomo, czasem coś się śni niewyraźnego i umyka, ale i tak sporo zapamiętuję 🙂

  11. Kiedys „nic mi się nie śniło”. Nigdy. W końcu zaczęły się sny. Ale tylko dziwne, odrealnione i przeważnie straszne. W końcu zapisałem jeden i wysłałem znajomym. Mam zdaje się dryg do pisania. Ludziom się mój koszmar spodobał a niektórzy nawet uznali, że faktycznie był straszny. Kolega polecił mi zapisywać wszystko, tak jak opisuje to autorka tutaj.
    Efekt jest taki: nie wiem na ile kontroluje swoje sny ale jestem w pełni świadom że śnie. Jestem w pełni świadom że właśnie wiercę się w łóżku, pościel mam pościąganą, jestem spocony a plecy niemiłosiernie bolą od ciągłych zmian pozycji i… Nie chcę się obudzić. Nie że nie mogę, po prostu nie chce. Sen trwa tak długo jak tylko długo mogę wytrzymać nim się wreszcie obudzę (czy to z emocji takich6jak strach czy to z bólu pleców). Ba! Nawet mi się podoba to, że sam nie kontroluje tych snów. A może kontroluje je tak aby robiły co chcą a ja mam reagować i dostosować?
    Nie wiem, idę dalej spać może z pół godzinki snu jeszcze wyrwę przed pracą.
    Pzdr,
    Wookie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *