||

[FILM] 8 Mila, reż. C. Hanson

Reżyseria: C. Hanson • Premiera: 2002 • Produkcja: USA, Niemcy

8 Mila

Historia Jimmy’ego „Rabbita” Smitha, młodego chłopaka z Detroit, który marzy o muzycznej karierze i wybiciu się z szarej beznadziei. Opowieść luźno nawiązująca do biografii Marshalla Mathersa, znanego szerzej jako Eminem.

Sentymentalna wycieczka w przeszłość

Nigdy nie wyrosłam i pewnie już nie wyrosnę z rapu. To bardzo ważny element mojego życia, towarzyszący mi od czasów podstawówki. Kiedy pierwszy raz widziałam 8 Milę, byłam na etapie „zbuntowanej nastolatki” nagrywającej swoje rymy na dyktafon, bujającej się w szerokich spodniach i szukającej zaczepki tam, gdzie nie potrzeba. Wtedy ten film był dla mnie tak cholernie ważny, tak cholernie mocny i tak cholernie piękny, że błyskawicznie okrzyknęłam go jednym z najważniejszych w swoim życiu. Wracałam do niego jako nastolatka jeszcze kilka razy, a potem nastała dłuższa rozłąka. Od paru tygodni jednak tłukł mi się po głowie kawałek Lose Yourself, uhonorowany Oscarem w roku 2003 i wiedziałam już, że muszę odkopać DVD  z tym filmem i któregoś dnia nareszcie do niego powrócić.
Bałam się, że gdy udam się w tę sentymentalną wycieczkę w przeszłość, odkryję, że to jednak nie jest już moja tożsamość. Że ta muzyka i te klimaty to coś, co symbolizowało wyłącznie moją młodość, a nie wiek dorosły. Bałam się też oglądać na ekranie Brittany Murphy. Pamiętam doskonale, jak zmroziła, naprawdę, autentycznie zmroziła mnie wieść o jej śmierci. Ilekroć o niej myślę, stają mi przed oczami sceny właśnie z 8 Mili, pierwszego filmu, w jakim ją widziałam i z jakiego ją zapamiętałam. Trudno było mi się pogodzić ze śmiercią młodej, ładnej dziewczyny o dużych, smutnych oczach i dlatego od grudnia 2009 roku nigdy nie wracałam do produkcji z jej udziałem. 8 Mila to pierwszy taki powrót. Udany, zresztą.

8 Mila dziś

Kolejny raz przekonuję się, że istnieją takie elementy naszego świata, które nie zmieniają się wraz z wiekiem. Oglądając ponownie film oparty na życiu Eminema odczuwałam te same emocje, co dawniej – raz byłam wzruszona i przejęta, innym razem zaśmiewałam się głośno. 8 Mila wciąż na mnie działa i wciąż jest jednym z tych filmów, który nie traci na uroku i aktualności mimo upływu lat. Dziś pewnie zrealizowano by go bardziej efektownie, ale cieszę się, że powstawał on na początku stulecia – ma w sobie pewną surowość, która czyni go bardziej autentycznym i naturalnym.
Źródło: giphy.com

Nie wiem czy dzisiejsi nastolatkowie odnaleźliby się w tej historii i poczuli ten klimat. Chciałabym, aby tak było. Bo warto pamiętać o tym, jak wyglądały początki znanych raperów, których dziś kojarzy się z drogimi furami i złotymi łańcuchami. 8 Mila to zresztą naprawdę dobra propozycja – ciekawa, dobrze zrealizowana historia z rewelacyjną muzyką w tle. Warto obejrzeć i warto poczuć ten klimat. Moja ocena: 8/10
]]>

11 komentarzy

  1. Sentymentalne wycieczki mogą być niebezpieczne. Do swoich ulubionych książek i filmów, z lat nastoletnich, raczej nie wracam, bo już kilka razy boleśnie się rozczarowałam.
    Nie byłam fanką rapu, ale zdarzało mi się go słuchać. Dlatego miałam, chyba, kasety Eminema (nie pamiętam czy to były płyty, czy kasety, starość jak nic!) W każdym razie lubiłam jego styl. Niestety filmu nie oglądałam, ale mam labę, to pewnie niebawem go obejrzę i sobie powspominam 🙂

    1. Masz rację – często takie powroty okazują się rozczarowujące i czar pryska. Doświadczyłam już tego w przypadku wielu książek, niestety.

      A film polecam nadrobić, tym bardziej jeśli lubiłaś Eminema.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *