||

[FILM] Wiek Adaline, reż. L.T. Krieger

Reżyseria: L.T. Krieger • Premiera: 2015 • Produkcja: USA

Wiek Adaline

Bajkowa opowieść o młodej kobiecie, która na skutek splotu dziwnych zdarzeń przestaje się starzeć. Z biegiem lat zaczyna to sprawiać kłopoty zarówno jej, jak i jej bliskim, dlatego też postanawia ona zniknąć i co jakiś czas zmieniać swoją tożsamość. Tak jej historia dociera aż do czasów współczesnych, kiedy to pragnienie porzucenia ciągłego uciekania staje się coraz większą pokusą…

Co poszło nie tak?

  • Bardzo nie lubię filmów, które nie potrafią obronić swojego przekazu za pomocą obrazu i potrzebny jest zewnętrzny narrator, który objaśnia wszelkie zawiłości i odwala najtrudniejszą robotę za scenarzystów.
  • Lekka przewidywalność, która na szczęście nie psuje odbioru.
  • Wszystko sprowadza się tutaj do miłości, tyle że ja w nią jakoś nie mogłam uwierzyć – prawdopodobnie przez brak chemii między aktorami. Być może też z powodu luk w scenariuszu – bohaterowie zakochują się w sobie właściwie nie wiadomo kiedy i ciężko dostrzec rodzącą się między nimi głębszą więź.

Zbiór zalet

  • Wyróżnienie należy się Katherine Heigl za to, że odrzuciła propozycję odegrania głównej roli. Nie wyobrażam sobie nikogo na miejscu Blake Lively, którą od lat uważam za jedną z najpiękniejszych kobiet świata i która ze swoją klasą, gracją, eterycznością i urodą bogini po prostu kradnie całą uwagę i nadaje filmowi niesamowitości.
  • Przepiękne plenery Kanady, mistrzowska charakteryzacja, piękne zdjęcia – Wiek Adaline jest tak ujmującym obrazkiem, że aż trudno oderwać oczy od ekranu choćby na sekundę.
  • Akcja płynie bardzo leniwie, sennie wręcz – nie do każdego to przemówi. Z tego powodu nie polecam Wieku Adaline miłośnikom mocniejszych wrażeń i pędzącej na łeb na szyję akcji, ale za to jestem pewna, że obrazem tym zachwycą się wszyscy ci, którzy łakną piękna na ekranie, głębokich emocji i nieco bajkowej atmosfery w osadzonej we współczesności historii.
  • Wiek Adaline odznacza się niezwykłą klimatycznością ukrytą w słowach, w gestach i spojrzeniach, we wnętrzach i plenerach. To wszystko czyni ten film niepowtarzalnym i wartym zapamiętania.
  • W jednej z drugoplanowych ról pojawia się nielubiany przeze mnie Harrison Ford. Miałam obawy, co do jego kreacji, ale ostatecznie pod względem aktorstwa stanowi on jeden z najjaśniejszych punktów całej tej historii.
  • Z elementów technicznych nie można nie wspomnień o idealnie wkomponowanej w treść muzyce. Ścieżka dźwiękowa oczarowuje. Pojawiają się tutaj takie nazwiska jak Bob Dylan, Lana del Rey czy Ella Fitzgerald – polecam przesłuchać, bo warto.

Podsumowując

Jest w tym filmie sporo naiwności, zbyt wiele zbiegów okoliczności i mało przekonujących zabiegów, ale zupełnie nie przeszkadza to w radowaniu oka i duszy pięknem wyciekającym z ekranu. To dobra, nieco romantyczna, nieco poruszająca opowieść, która przykuwa uwagę i oczarowuje. Zdecydowanie podbija serce, mimo wyjątkowo sennej atmosfery. Moja ocena: 8/10
]]>

18 komentarzy

  1. Mam w planach ten film. Twoje uwagi mnie trochę przystopowały, ale w sumie można się było spodziewać, że nie będzie to produkcja wybitna. Zawsze aktorka grająca główną rolę kojarzyła mi się raczej seksbombami, a nie z klasą – jak to różnie można widzieć tę samą osobę.

  2. Oglądałam go i za jedyną wadę uważam właśnie naiwność.Nie chcę spoilerować,ale wydaje mi się mało prawdopodobne,że spotkała syna właśnie tej osoby itp. Jednak ocenę wystawiłabym taką samą i zdecydowanie mogę go każdemu polecić 😉

  3. Mam ten film w planach odkąd wszedł do kin, jednak nigdy nie mam czasu, aby usiąść i go obejrzeć… Może warto zarwać nockę na ten film? 😉 W końcu wakacje, kto może mi zabronić? hahaha
    Świetna recenzja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *