||

Wielkie nadzieje (2011), reż. B. Kirk


Opis: Najlepsza ekranizacja „Wielkich nadziei” jaka do tej pory powstała, doceniona 3 nagrodami BAFTA i 4 statuetkami EMMY, m.in.: za najlepsze kostiumy i scenografię. „Wielkie nadzieje” to rozgrywająca się w wiktoriańskiej Anglii opowieść o ubogim sierocie, który w pewien mroźny, zimowy dzień spotyka wynędzniałego zbiega. Niewinny gest dobroci chłopca wobec przestępcy będzie mieć poważne konsekwencje dla nich obu. Chłopiec trafia do domu stroniącej od ludzi panny Havisham, gdzie ma być towarzyszem zabaw jej córki. Zakochuje się w niej młodzieńczą miłością… Los uśmiecha się do niego – zostaje obdarowany ogromną sumą pieniędzy przez tajemniczego dobroczyńcę. Z domu na mokradłach trafia na londyńskie salony i ma nadzieję, że zdobędzie rękę Estelli. Jednak wydarzenia z dzieciństwa zaczynają go prześladować w nieoczekiwany sposób.
Wielkie nadzieje Dickensa wielokrotnie przenoszono już na mały i duży ekran. Moje serce podbiła uwspółcześniona wersja z Gwyneth Paltrow i Ethanem Hawkiem, choć również ta zaserwowana przez BBC w roku 1999 zdecydowanie zasługuje na uwagę. Nie inaczej wygląda sytuacja z najnowszą serialową adaptacją, również produkcji BBC, wyreżyserowaną przez Briana Kirka…
Źródło: filmweb.pl

Tym, co zdecydowanie wyróżnia tę wersję historii Pipa i Estelli, jest to, jak niesamowicie została ona zrealizowana. Dopracowana w każdym detalu, zapierająca dech scenografia, wspaniałe kostiumy, przepiękne plenery – to wszystko składa się na niezwykle klimatyczną i powalającą całość. Prawdziwa uczta dla oka, ot co! Być może dzięki wspaniałej stronie technicznej można by tę wersję Wielkich nadziei uznać za najlepszą, jaka dotąd powstała, ale uderzająco drewniana gra aktorska odtwórcy głównej roli i jego partnerki psują odbiór całości. Vanessa Kirby, jako Estella, choć całkiem przyjemna z wyglądu, zdecydowanie nie jest powalającą, eteryczną pięknością, jaką być powinna. Z kolei – dla odmiany – Douglas Booth w roli Pipa, jest do obrzydzenia wręcz wymuskany, wygładzony i wypiękniony (trochę w stylu Pattinsona w Zmierzchu).
Źródło: filmweb.pl

I nawet gdyby przymknąć oko na te niedociągnięcia w szacie zewnętrznej, nie można przejść obojętnie obok kiepskich umiejętności aktorskich i kompletnego niedopasowania dwójki teoretycznie zakochanych w sobie ludzi. Takiego braku chemii, żaru, ognia nie widziałam dawno u żadnego ekranowego duetu… Co innego Gillian Anderson. Jej kreacja jest magiczna, poetycka, boleśnie dramatyczna i poruszająca do głębi. Nie sądziłam, że aktorka znana głównie z roli w kultowym już Z archiwum X ma w sobie pokłady takiej mocy. Ekscentryczna panna Havisham w jej wykonaniu jest postacią perfekcyjnie zbudowaną, ekscytującą, powalającą wręcz na kolana. Choćby dla tak wspaniałego popisu aktorskiego warto po Wielkie nadzieje w reżyserii Briana Kirka sięgnąć.
Źródło: filmweb.pl

Propozycja BBC jest pięknym, zapadającym głęboko w pamięć obrazem. Dawno nie widziałam tak estetycznie i doskonale zrealizowanej opowieści. Te Wielkie nadzieje są po porostu zjawiskowe. Szkoda, że akurat dzięki aktorstwu daleko im do doskonałości… Moja ocena: 7/10
DVD z serialem kupicie w księgarni Matras: tutaj. A oprócz serialu, warto zaopatrzyć się również w książkę, na podstawie której powstał: Wielkie nadzieje.]]>

6 komentarzy

    1. O tak, BBC to klasa sama w sobie. Brytyjska kultura jest przebogata, dlatego też stanowi wdzięczny obiekt do ekranizowania. U nas jak już kręcą coś nawiązującego do przeszłości, to tyczy się to wyłącznie wojny. Nuda.

  1. Oglądam film z roku 2012 i bardzo mi się podobał, ale serialem BBC nigdy nie pogardzę 😉 Serialowe wersje Austen są zawsze udane więc z chęcią zobaczę i tę ekranizację. Wiktoriańska Anglia i późniejsze okresy nigdy mi się nie znudzą 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *