||

Birdman, reż. A.G. Iñárritu

Birdman
reż. A.G. Iñárritu • USA, 2014
Dziewięć nominacji oskarowych. Plakat zadrukowany głośnymi nazwiskami. Przyciągający uwagę zwiastun i ciekawy opis. Obok takiego filmu trudno przejść obojętnie – szczególnie, że recenzje zbiera wyraźnie skrajne, a to zawsze wzbudza najwyższą ciekawość. Obejrzałam. Nie dostawałam przy nim ataków śmiechu jak niektórzy znajomi, ponieważ przede wszystkim walczyłam ze smutkiem. Ale nie żałuję, bo to przykład kina wyjątkowego i znakomitego. Za tak niezapomniane wrażenia zawsze warto dziękować! Riggan Thomson (Michael Keaton) jest sfrustrowanym gwiazdorem, którego sława dawno przeminęła i który żyje w poczuciu, że musi jeszcze dokonać czegoś wielkiego. Tym czymś ma być reżysersko-aktorski debiut na Broadwayu, z własną adaptacją opowiadania Raymonda Carvera. Targany psychicznymi problemami Riggan musi pogodzić własne ambicje z ambicjami swojej ekipy, a do tego odzyskać zaufanie rodziny i uznanie ukochanego tłumu. Zadanie niemal niewykonalne – szczególnie, kiedy główna gwiazda obsady (Edward Norton) okazuje się wybitnie problemowa, córka (Emma Stone) dopiero wyszła z odwyku, a w głowie… w głowie pojawia się głos. Głos sumienia, osobisty krytyk i wyprowadzacz z równowagi. Oj, nie ma lekko ten nasz bohater. A to zaledwie wierzchołek góry utrapień, złych myśli i kłopotów.
Źródło: filmweb.pl, © foto: Twentieth Century Fox Film Corporation

Birdman stanowi wspaniałą karykaturę współczesnego świata showbiznesu. Nie ma cię na Twitterze i fejsie – nie istniejesz. Nie pojawiasz się w największych hollywoodzkich produkcjach – zapomina się o tobie. Żyjesz zbyt dobrze – krytyka cię nienawidzi. Alejandro Iñárritu zderza ze sobą legendarność Broadwayu z popularnością Hollywood, życie w blasku fleszy z czasem przemijania oraz sztukę… ze „sztuką”. Główny bohater żyje na granicy urojenia i prawdy, wciąż doświadcza skrajnych emocji, po to by ostatecznie brutalnie rozliczyć się ze swoim życiem. Jego słowa: „Nie było mnie nawet w moim własnym życiu, a teraz go nie mam i nigdy nie będę miał” wgniatają w fotel i stanowią kwintesencję tego, jak żyją współcześni, a do tego genialnie uwypuklają wymowę filmu. Filmu, który wielu bawi, a który mnie zaszokował, zasmucił i po prostu zmiażdżył.
Źródło: filmweb.pl, © foto: Twentieth Century Fox Film Corporation

Aktorsko Birdman stanowi popis doskonałości ze strony Michaela Keatona i Edwarda Nortona, ale również drugoplanowa postać charyzmatycznej Sam (Emma Stone) z pewnością wielu widzom zapadnie w pamięć. Swoje pięć minut na scenie zyskują też Naomi Watts oraz zdumiewająco poważny Zach Galifianakis. Trzeba jednak podkreślić, że tym, co obraz Iñárritu wyróżnia w pierwszej kolejności, jest nietypowa praca kamery i niemalże całkowity brak cięć montażowych. Oglądając można odnieść wrażenie, że na ekranie podziwia się jedną długą scenę – narracja jest płynna, a dynamiki nadaje jej odrobinę niepokojąca ścieżka dźwiękowa – szczególnie pojawiająca się tu i ówdzie ogłuszająca perkusja. Tak oszczędne środki wyrazu, a taki efekt – godne podziwu. Za Birdmanem przemawiają nie tylko doskonałe zdjęcia czy aktorstwo na wysokim poziomie. Bardzo aktualna problematyka i niebywale autentyczne i szczere podejście do tematu walki z przemijaniem nie tylko sławy, ale i życia – dodatkowo podane w tak wyjątkowej i intrygującej formie – sprawiają, że obok dzieła Alejandro Iñárritu nie da się przejść obojętnie. To jeden z tych filmów, który zapamiętuje się na lata. Zasłużenie wyróżniany licznymi nagrodami i nominacjami. Polecam gorąco! Moja ocena: 9/10
Film obejrzany w ramach wyzwania 1000 filmów.
]]>

7 komentarzy

  1. cudo! dla mnie chyba na razie najlepszy z nominowanych, ale mimo, że właśnie wrzuciłem na warsztat notatnika całą 9, to o nim napiszę dopiero pojutrze

  2. Rzadko oglądam filmy w telewizji, a jeszcze rzadziej chodzę do kina. Dlatego nie dziwię się sobie, że nie słyszałam nigdy o Birdmanie. Niemniej muszę przyznać, że zaintrygowała mnie ta produkcja, tym bardziej, że otrzymała aż dziewięć nominacji oskarowych. Zatem musi mieć w sobie coś naprawdę wyjątkowego skoro została zauważona przez wielu krytyków filmowych i miłośników kina. Do mnie najbardziej przemawia fakt, że oprócz znakomitych zdjęć i aktorstwa na wysokim poziomie, pojawia się ''autentyczne i szczere podejście do tematu walki z przemijaniem nie tylko sławy, ale i życia''. W takim razie chętnie obejrzę ten film i przekonam się, czy Twoje odczucia pokryją się z moimi.

  3. Obejrzałam tylko jeden film nominowany do Oscarów – ,,Grand Budapest Hotel" i trudno jest mi wyobrazić sobie lepszy, szczególnie w kategorii ,,zdjęcia" i ,,montaż". Niczego jednak nie przesądzam, dopóki nie obejrzę pozostałych propozycji.

    1. W zdjęciach moim faworytem jest 'Grand Budapest Hotel', zdecydowanie. W ogóle cały ten film uwielbiam, w każdym szczególe. Przy czym 'Birdman' wydaje się bardziej bliski tematycznie, dlatego w głównej kategorii typowałabym go bardziej niż 'GBH' – Andersona darzę wielkim uwielbieniem, ale nie sądzę, by akademia podzielała to zdanie 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *