||

Zacznijmy od nowa (Begin Again)

Zacznijmy od nowa (Begin Again)
reż. J. Carney • USA, 2013
Muzyka, Nowy Jork, Keira Knightley, Mark Ruffalo, Adam Levine, muzyka (raz jeszcze). Połączenie absolutnie genialne i wyborne, w efekcie dające niesamowicie pozytywny film. Film, którego nie zapomnę i który uważam za jeden z najprzyjemniejszych, jakie w życiu widziałam. Obejrzyjcie, jeśli chcecie, by zalała Was fala ciepła i optymizmu. Historia jest może prosta, ale niebanalna i daleko jej do typowych komedii romantycznych. Ba! Powiedziałabym, że romantyzmu w niej niewiele, za to sporo komediodramatu, życiowości i niepowtarzalnego uroku. Dla takich właśnie filmów się żyje.
Źródło: filmweb.pl

To nie jest arcydzieło kinematografii, ale tak rzadko trafiam na produkcje lekkie, ciepłe, mądre i poruszające jednocześnie, że dla Begin Again znalazłam specjalne miejsce w swoim sercu. Film Johna Carneya wywołał na mej twarzy uśmiech, ale też wielokrotnie sprawiał, że popadałam w zadumę. Bo historie, z jakimi się tu spotykamy bywają zasmucające i pouczające, ale też ostatecznie rozwiązane zostają tak, że po wyłączeniu odbiornika widzowi towarzyszy przede wszystkim optymizm. Czegoś takiego było mi teraz trzeba.
Źródło: filmweb.pl

Najważniejszym i najwspanialszym elementem Zacznijmy od nowa jest oczywiście muzyka, ale nie wywoływałaby ona tylu emocji, gdyby nie towarzyszyła jej tak ciekawa historia. A ta historia zaś nie istniałaby bez ludzi, o których opowiada. A ci z kolei są… cóż, wyjątkowi w każdym calu. W pierwszej kolejności moje serce podbił Mark Ruffalo, wcielający się w postać zapomnianego producenta muzycznego, dla którego sensem istnienia stało się picie i wegetowanie. Charyzmą i poczuciem humoru mógłby on obdarować przynajmniej pół obsady, a i tak starczyłoby jeszcze dla widzów… W drugiej kolejności na wyróżnienie zasługuje urocza Keira Kneightley. Nikt inny (a już na pewno nie Scarlett Johansson, pierwotnie obsadzona w tej roli) nie umiałby tak doskonale wcielić się w rolę nieco wycofanej chłopczycy walczącej o swoje ideały. Jej postać jest tak naturalna, autentyczna i urokliwa, że nie sposób jej nie polubić. No i ten wokal! Angielka jest jedną z moich ulubionych aktorek, a jednak okazuje się, że wciąż jest mnie w stanie czymś zaskoczyć.
Begin Again przekonuje, że warto pozostawać wiernym sobie. Że sukces buduje się na wierze we własne możliwości i dążeniu do realizacji obranych celów. Mówią nam o tym nie tylko losy głównych bohaterów, ale także tych, którzy w filmie pojawiają się epizodycznie. To wszystko składa się w jedną spójną całość i daje obraz naprawdę piękny i optymistyczny. Z dużą dozą lukru, ale za to bez popadania w banał. Wniosek jest jeden, a zawarłam go już we wstępie. Obejrzyjcie koniecznie. Moja ocena: 9/10
Film obejrzany w ramach wyzwania 1000 filmów, które muszę obejrzeć.
]]>

11 komentarzy

  1. Mam w planach i to jak najszybszych! Keire bardzo lubię od czasów "Pokuty", więc cieszę się, że i tym razem dobrze się spisała.

    Pozdrawiam

  2. Tak bardzo żałuję, że przegapiłam ten film, kiedy leciał u mnie w kinie… Ale kiedyś go obejrzę, koniecznie! A piosenki cudowne, znam niemal cały soundtrack na pamięć. <3

    1. Mnie dziś cały czas towarzyszy ten soundtrack – coś wspaniałego!
      Miłego oglądania 🙂 Również żałuję, że nie wybrałam się do kina – tam musi robić jeszcze większe wrażenie.

  3. Widziałam kiedyś zwiastun w kinie, ale jakoś specjalnie mnie on nie zachęcił do tego tytułu, ale… skoro taka ładna u Ciebie ocena tej produkcji to może jeszcze nad nią pomyślę 😉

  4. Kocham ten film, wiedziałam, że muszę go obejrzeć jak tylko usłyszałam, że to ci sami twórcy co w przypadku cudownego "Once". No i nie zawiodłam się i tym razem. Muzyka jest niesamowita!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *