Powrót, Izabela Sowa

Powrót, Izabela Sowa

Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2014
Stron: 272
Gatunek: obyczajowa
Gdybym skojarzyła wcześniej, że autorka Powrotu ma na swoim koncie serię gniotów występujących pod wspólnym szyldem 'owocowa trylogia’, z pewnością nigdy nie zdecydowałabym się na katowanie kolejną jej powieścią. Bo wiem, że jej styl mnie męczy, a humor nie przekonuje. Można było się co prawda łudzić, że z biegiem lat i z każdą kolejną napisaną powieścią autorka rozwinęła się, ale ileż można karmić się złudzeniami? Z Izabeli Sowy, najzwyczajniej w świecie, nie będzie pisarki, która podbiłaby moje serce i jej kolejne dziełko, Powrót, tylko mnie w tym przekonaniu utwierdziło… W założeniu Powrót miał traktować o wkraczaniu w dorosłość, stawaniu się poważnym człowiekiem i mierzeniu z wyzwaniami, jakie niesie życie. Dostajemy główną bohaterkę, stale nazywaną Dorotką, która ma przyciągać osobowością – bo to takie 'inne’, że ubiera się w stylu pin-up i robi tatuaże, przeżyła swoje na emigracji i przyszło jej żyć ze specyficzną rodziną. Z ciekawego pomysłu została wydmuszka – bohaterka bezbarwna i nijaka, infantylna i głupawa. Świat Dorotki niby jest pełen barw. Jej znajomi i rodzina niby są kolorowi, interesujący i zabawni. Ona sama jest niby silna i dorosła. Wszystko niby. Miało być ciekawie, miało być prawdziwie, a wyszło sztywno i nienaturalnie. Tyczy się to zarówno kreacji postaci, jak i świata przedstawionego. Nigdy nie przekona mnie do siebie pisarz, który kreuje całe mnóstwo bohaterów – w różnym wieku, różnej płci, z różnym bagażem doświadczeń – z których każdy mówi tym samym językiem. Dobrze mieć własny styl, ale niech ten styl ujawnia się w prowadzeniu narracji i snuciu opisów, a nie w dialogach. Bo idealnie jednostajne są absolutnie wszystkie wypowiedzi bohaterów, i absolutnie wszystkie wtrącenia narratora. Efekt? Zasłonimy udziwnione ksywy i imiona, a nie zorientujemy się, czy daną kwestię wypowiada ekscentryczna babcia, zblazowany model czy zwariowana trzydziestolatka. Ciężko jednoznacznie określić o czym traktuje najnowsza powieść Izabeli Sowy.
Ciężko znaleźć w tej opowieści jakikolwiek pozytyw.
Ciężko czytać tak słabe, przegadane i nudne książki. Dlatego chyba po raz pierwszy ewidentnie będę odradzać Wam lekturę. Nie wierzę, że komukolwiek ten twór mógłby się spodobać. No, przepraszam, ale szczerą wolno być, prawda? Moja ocena: 1,5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Polacy nie gęsi’, ’Grunt to okładka’ oraz ’Książkowe podróże’.
]]>

19 komentarzy

  1. Zblazowane babcie są constansem w prozie Sowy… jak wiesz, wymęczyła mnie ta książka i wpędziła w kryzys… jak kiedyś nie będę mogła spać, na pewno po nią sięgnę… zwłaszcza, gdy włosienica będzie w praniu 😛

  2. Też strasznie mnie wymęczyła ta powieść. Jedyną zaletą po jej przeczytaniu było to, że w końcu mogłam odetchnąć i chwycić za kolejne publikacje czekające na biurku 🙂

    1. Ze mną było identycznie. Cztery dni, albo nawet więcej ją męczyłam. Od kiedy skończyłam i napisałam recenzję, czuję się wolnym człowiekiem (przeczytałam kolejne 3 książki i jestem jak nowo narodzona) 🙂

  3. Ojoj, z tym brakiem urozmaicania stylów wypowiedzi różnych bohaterów spotykam się ostatnio coraz częściej. Obecnie siedzę nad opinią na temat "Uśpienia" Zaborowskiej i niestety o tej sprawie właśnie będę musiała napomknąć. Bardzo tego nie lubię. Debiutujących pisarzy to może jestem jeszcze w stanie usprawiedliwić – wiadomo, swój styl dopieto kreują etc., ale przypadek pani Sowy, z tego co tu czytam, jest inny, a mimo to rozczarowujący bardzo mocno… A tak całkiem niedawno była promowana ta jej najnowsza powieść! Dzięki za ostrzeżenie, raczej odpuszczę sobie bliższe zawarcie znajomości z jej twórczością…

    1. I dobrze zrobisz. Naprawdę… Nigdy nikomu nie odradzam żadnego autora, bo uważam, że każdy powinien sprawdzić na sobie, czy dany styl mu odpowiada. Ale ten przypadek jest tak jasny, że nie widzę powodu, aby ktokolwiek miał się męczyć przy lekturze.

  4. Miałam nosa, że odpuściłam sobie tę książkę, z tym że mnie nigdy nie przekonywały przerysowane bohaterki. Smutne jest też to, że często autorzy zapominają o tym, że każdy człek ma swój styl i dobrze by było wziąć to pod uwagę przy pisaniu powieści.

  5. Też unikam twórczości Sowy jak ognia. Dawno temu czytałam jakąś jej książkę (życzliwa pamięć wyparła tytuł ze świadomości), ale wybitnie mi się nie podobała i obiecałam sobie, że więcej po książki tej pani nie sięgnę.

  6. Też czytałam "Powrót", też za nim nie przepadam, ale oceniłam ją nieco wyżej od Ciebie. Widać było, że autorka miała pewien pomysł na książkę, ale gorzej było z wykonaniem. Do dzisiaj nie wiem o czym do końca była ta książka i ledwo co z niej już pamiętam. W każdym razie Dorotka mnie irytowała jak mało kto. 🙂

  7. Mało tego, że można – szczerą trzeba być! 🙂 Z autorką nie miałam okazji się spotkać i w najbliższym czasie nie planuję. Staram się stawiać raczej na tytuły, co do których mam większą pewność, że przypadną mi do gustu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *