Harry Potter i Insygnia Śmierci, J.K. Rowling

Harry Potter i Insygnia Śmierci, J.K. Rowling

Oryginał: Harry Potter and the Deathly Hallows
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2008
Stron: 782

Wiedziałam, że tak będzie… Sześć lat wzbraniałam się przed tą książką i była w tym spora słuszność. Bo to, że czeka mnie ścisk żołądka, płacz i podły humor było więcej niż pewne. Cieszę się jednak, że nareszcie poznałam tę historię do końca. Była ona i nadal pozostaje jedną z najważniejszych części mojego literackiego życia. Ogromnie bym się cieszyła, gdyby autorka wciąż pragnęła ją kontynuować…

W siódmym tomie przygód Harry’ego Pottera poznajemy ostateczne rozwiązanie wszystkich zawiązanych w przeszłości wątków. Ujawniają się nowe twarze dobrze znanych bohaterów, pojawiają kolejne niesamowite opowieści i emocjonujące zagadki do rozwiązania. Powieść trzyma wysoki poziom tomów poprzednich, nieustannie trzyma w napięciu, zaskakuje i porywa bez reszty. Teoretycznie kończy się też happy endem, ale takim, który okupiony jest mnóstwem cierpienia…

J.K. Rowling pokusiła się o zastosowanie zabiegu wybiegnięcia w przyszłość, dzięki czemu po ostatecznym starciu bohaterów ze złem, możemy rzucić okiem na ich życie dziewiętnaście lat później. Wizja ta dostarcza naprawdę mnóstwa wzruszeń i radości, jednocześnie pogłębiając pragnienie poznania dalszych losów Harry’ego, Rona, Hermiony i reszty dzielnego towarzystwa, z którym na przestrzeni siedmiu tomów czytelnik zdążył się zaprzyjaźnić.

Jednak po lekturze Insygniów Śmierci pozostało w mym sercu uczucie pewnego niedosytu. Niby prawie 800 stron, a jednak książka sprawia wrażenie stanowczo zbyt krótkiej. Autorka musiała zakończyć wiele wątków, a jednocześnie zawiązała sporo nowych, które trzeba było razem upchnąć i odpowiednio rozwiązać, czego efektem okazało się spłycenie akcji i uczynienie jej mocno nierówną. Nie zmienia to jednak faktu, że czyta się tę powieść doskonale i że Rowling jak żaden inny pisarz potrafiła przez siedem tomów tej samej historii utrzymać równy poziom, nieustannie zaskakując i przyciągając uwagę.

Przygody Harry’ego Pottera są światowym fenomenem i okazują się propozycją idealną dla dzieci i dorosłych. Wartościową, uniwersalną, ponadczasową i absolutnie wyjątkową. Nie ma, nie było i najpewniej nie będzie drugiej takiej serii. Dlatego właśnie kocham do niej powracać i pewnie będę to robić do końca swoich dni…

Moja ocena: 9/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Pod hasłem’, ’Z półki’ oraz ’Książkowe podróże’.

0 komentarzy

  1. Uwielbiam <3 Moim ulubionym bohaterem od pierwszej części był Snape, więc ucieszyłam się niesamowicie, że Rowling zrobiła z niego chyba najbardziej skomplikowaną postać w całej serii 🙂

  2. A film widziałaś? Bo jeśli nie, to koniecznie obejrzyj, przy drugiej części ostatniej ekranizacji po prostu można zalać się łzami (scena z Severusem!) 🙂 Co do książki – jest fenomenalna, to prawda. To w sumie moja ulubiona seria 🙂

  3. Ooo Aż zachciało mi się powrócić do tej serii. Zrobię to mimo wielu stosów książek do przeczytania i filmów do obejrzenia 🙂

  4. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! Dla mnie to absolutny numer jeden! Jestem pewna, że nigdy nie powstanie seria, która dorówna fenomenowi Harry'ego. I choć mam ogromną ochotę wrócić do tej serii, to nie mogę, bo wiem, że zakończy się to potężnym książkowym kacem, który udaremni mi lekturę innych książek:)

  5. Ja trochę przyłączam się w przypadku tego tomu do wyjętego z kosmosu wątku Insygniów Śmierci, ale poza tym tom jest super i w ogóle, łzy mi podczas lektury z miesiąc temu pociekły trzy razy 🙂

  6. Potter to już klasyka. W ostatnim tomie niezbyt mi się epilog podobał, a co do kontynuacji, to jasne, że bym chciała, ale…boję się, że to już nie będzie to samo. No bo jak to tak, poza Hogwartem?

  7. Pamiętam, że zassałam się do ostatniej części będąc w technikum. Czytałam książkę jeden dzień (i noc) do 4 nad ranem. Poszłam spać obudziłam się o 7:00 by iść do szkoły i… zawalić klasówkę z biologii, no bo przecież Harry mi ucieknie a klasówkę da się poprawić 😀 Płakałam jak bóbr, wręcz wyłam zwłaszcza, gdy autorka bezwzględnie sunęła na przód nie zawsze bez trupów… fenomenalna seria, do której będę zaglądać nie jeden raz. Dobrze, że mam ją w swoich zbiorach… po za tym nie mieć jej to grzech 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *