Na krawędzi zawsze, J.A. Redmerski

Na krawędzi zawsze, J.A. Redmerski

Oryginał: The Edge of Always
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2014
Stron: 448
Gatunek: obyczajowa, romans

Kiedy przed kilkunastoma dniami odkładałam na półkę zachwycającą powieść Na krawędzi nigdy, byłam pewna, że wkrótce przeżyję równie wspaniałą przygodę, sięgając po kontynuację tamtej opowieści, przedstawioną na kartach Na krawędzi zawsze. Choć Camryn i Andrew wciąż są uroczy i fascynujący, ich nowe przygody kompletnie mnie rozczarowały. Otwarcie przyznać należy, że Jessica Redmerski niepotrzebnie postanowiła popłynąć na fali popularności pierwszego tomu, ponieważ pozostawiła teraz za sobą raczej kiepskie wrażenie…

Akcja Na krawędzi zawsze rozgrywa się w kilka miesięcy po dramatycznych wydarzeniach przedstawionych w części poprzedniej. Nasi bohaterowie próbują zmierzyć się z życiem, jakiego nigdy dla siebie nie chcieli, stojącym pod znakiem ciąży, szpitalnych wspomnień, konieczności ustatkowania się. Pragnienie zaznania wolności, odkrywania świata, zmierzania w nieznane oddala się, jednak kiedy kolejne dramaty spadają na ich relację, następna podróż okazuje się jedynym słusznym rozwiązaniem.

I tutaj zaczyna się powolne opadanie w dół, czyli książka staje się coraz nudniejsza. Schematy z poprzedniej powieści zostają powielone, relacja bohaterów przestaje fascynować, a przedstawione wydarzenia nie zaskakują, nie urzekają i nie wzbudzają nawet najmniejszego zainteresowania. Nuda, po prostu.

Jakby tego było mało, wielka podróż Cam i Andrew nagle się kończy. Redmerski pcha akcję do przodu, przy użyciu najprostszego sposobu – „kilka miesięcy później”, „kilka lat później” itd., przez co nagle zostajemy wyrwani z środka akcji, po to, by jak najszybciej przeskoczyć po kilku ważnych wydarzeniach z przyszłości i… zakończyć przygodę z tą historią. Autorce ewidentnie zabrakło pomysłu na ciekawe poprowadzenie tej opowieści, stąd błyskawicznie spłycenie historii, sięgnięcie po kilka ogranych schematów i przypieczętowanie całości banalną falą happy endów.

Oj, nigdy więcej tak źle zakończonych cykli. Bardzo żałuję, że swojej przygody z Camryn i Andrew nie zamknęłam na wspaniałej pierwszej części. Przynajmniej wciąż trwałabym w zachwycie…

Moja ocena: 4,5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Czytam literaturę amerykańską’ oraz ’Książkowe podróże’.

0 komentarzy

  1. O nie… teraz zastanawiam się, czy warto sięgać po kontynuację, skoro jest tak słaba… A nie mogłam doczekać się "Na krawędzi zawsze". 🙁

  2. Nie wiem co myśleć o Twojej recenzji , pierwsza część wprawiła mnie w zachwyt i uwielbienie , ale skoro druga jest tak słaba to szczerze zaczynam się obawiać ..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *