Jutro 5. Gorączka, John Marsden

Jutro 5. Gorączka, John Marsden

Oryginał: Burning for Revenge
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Stron: 272
Gatunek: przygodowe, dla młodzieży

Jak dobrze wrócić do najbardziej niesamowitej grupy młodzieży, jaką spotkałam w literaturze. Byłam pewna, że poprzednie tomy wyczerpały już temat, zastanawiałam się, co też nowego może jeszcze zaoferować czytelnikowi John Marsden, i jak zwykle przeżyłam spore zaskoczenie, bo fantazję ten człowiek ma najwyraźniej niewyczerpaną…

Została ich piątka. Wizja powrotu do Nowej Zelandii oddala się, wizja wpadnięcia w kolejne kłopoty – przybliża. I rzeczywiście – los pcha bohaterów prosto w ręce wroga. Ale że odważne i nieustraszone z nich bestie, jak zwykle będzie wybuchowo, krwawo i naprawdę ostro. Nastolatkowie znów zmuszeni zostaną do zabijania, wzniecania ognia, uciekania i walki o przetrwanie. Dodatkowo wrogość wda się także w ich szeregi – wybuchną awantury, ktoś wepchnie pozostałych w kłopoty, ktoś jeszcze inny dopuści się zdrady… Oj, dzieje się, dzieje!

Choć zabrzmi to może żenująco, wielokrotnie podczas lektury z trudem łapałam oddech – tak mocno wciągnęłam się w akcję. Tak mocno przeżywałam to, czego doświadczali młodzi bohaterowie. Zdaję sobie sprawę, że gdyby to był film – ziewałabym i irytowałabym się, że ktoś zmusił mnie do obejrzenia czegoś takiego. Ale książka… Książka, to coś zupełnie innego. Tutaj wyobraźnia Johna Marsdena spaja się z moją wyobraźnią. Wspólnie kreujemy jedną wizję, dostarczającą mi tak mocnych wrażeń, jakich nigdy nie zapewniłby mi żaden film, który najpewniej zamiast na emocjach, skupiałby się na strzelankach, rozwalankach, flakach, wybuchach i miernych efektach specjalnych.

Jutro 5. Gorączka to kolejny tom serii, który zdecydowanie trzyma poziom, a nawet jest tak dobry, jak ten, który dotychczas uważałam za najlepszy – Jutro 2. W pułapce nocy. Prostota języka powieści bywa co prawda miejscami męcząca, ale zdaję sobie sprawę, że to powieść młodzieżowa, której narratorka jest zwyczajną nastolatką. Między innymi dzięki językowi i sposobowi opowiadania powieści Marsdena pochłania się tak błyskawicznie. I za to pokochały je miliony na całym świecie…

Moja ocena: 8,5/10

John Marsden zaczął pisać, ponieważ uczniowie w prestiżowej szkole, w której pracował, nie chcieli czytać. Jego debiut So much to tell you powstał w zaledwie trzy tygodnie, ale natychmiast trafił na listy bestsellerów.

Po pierwszym sukcesie Marsden przez kilka lat łączył karierę pisarską z pracą pedagoga. Później zrezygnował z pracy w szkole, ale nie z pracy z młodzieżą – organizował warsztaty pisarskie, w których brali udział także młodzi ludzie z Turcji czy Indonezji. Sukces tych warsztatów zainspirował go do założenia w 2006 roku szkoły, w której nie tylko pełni funkcję dyrektora, ale też prowadzi lekcje.

Źródła: foto | opis

Książka przeczytana w ramach wyzwań: ’Z półki’, ’Ocalić od zapomnienia’ oraz ’Książkowe podróże’.

0 komentarzy

  1. Mam dobrą wiadomość, poczyniłam pewien postęp w kierunku zapoznania się z tą serią. Kupiłam tom pierwszy! Ale wiesz jak to często jest – książka prawdopodobnie poleży jeszcze trochę na półce, czekając na swoją kolej 🙁 Co nie zmienia faktu, że twórczości Marsdena jestem bardzo ciekawa.

  2. Czytałam dwie pierwsze części tej serii, a było to dosyć dawno temu i do tej pory nie czuję potrzeby, aby sięgnąć po kontynuację. Nie zachwyciły mnie te książki, nie poczułam dzięki nim żadnego rodzaju "must read" kolejnych części, więc moja przygoda z tym autorem raczej definitywnie się zakończyła. 🙂

  3. Mam za sobą cztery części serii i jak na razie pierwsze dwie podobały mi się najbardziej. Czytając trzeci i czwarty tom czułam zmęczenie materiałem, ale skoro mówisz, że w piątce się dzieje to się za nią rozejrzę szybciej niż planowałam, bo to że muszę skończyć serię jest dla mnie oczywiste 😉

  4. Jakiś czas temu zapoznałam się z pierwszą częścią, którą oceniłam bardzo pozytywnie, więc nie mogę się doczekać lektury reszty. Zastanawiam się tylko, co się dzieje, że powstało aż tyle powieści w cyklu, plus kroniki Ellie.

    1. Będę musiała to zrobić. Trochę obawiałam się, że jak powstało tyle części, to poziom spadł. Ale chyba na razie nie muszę się tym martwić 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *