W pierścieniu ognia, Suzanne Collins

W pierścieniu ognia, Suzanne Collins

Oryginał: Catching Fire
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2009
Stron: 359
Gatunek: science fiction

Doskonale pamiętam niesamowite wrażenie, jakie wywarł na mnie tom otwierający serię Igrzyska śmierci Suzanne Collins. Przez długi czas miałam w głowie tylko tę historię, odtwarzałam ją i przeżywałam wciąż na nowo. Z lekturą drugiego tomu postanowiłam wstrzymać się jednak do czasu premiery filmowej, którą podziwiać będę mogła już za kilka dni. Mam jednak przeczucie, że trzecia część nie będzie długo kurzyć się na półce. Tym razem czuję, że nie wytrzymam, jeśli nie poznam prędko zakończenia tej historii.

Ale po kolei. Najpierw będzie o rozczarowaniach…

W pierścieniu ognia nie zachwyca. Od samego początku dłuży się, a przez sporą część opowieści wręcz nudzi. Dopiero z czasem rozkręca się i nie pozwala odłożyć książki na półkę. Urzekło mnie wiele zaproponowanych w tym tomie rozwiązań, ale równie dużo wprawiło w zakłopotanie. Spodziewałam się fajerwerków, czegoś przebijającego otwarcie tej historii, czegoś, co sprawi, że znów pozostanę w niemym zachwycie. Tymczasem dopiero zakończenie tej części wywołało u mnie przyspieszone bicie serca, dając nadzieję na wyjątkowe zakończenie całej historii.

Niezmienne pozostaje jednak to, jak wielka moc wypływa z tej opowieści. Jej morał, jej przekaz, jej sens – wszystko to ma odzwierciedlenie w naszej rzeczywistości. Idea Głodowych Igrzysk doskonale sprawdziłaby się w naszym świecie, w którym ludzi dzieli się na lepszych i gorszych, bogatych i biednych, słabych i mocnych, a władza jest największym manipulatorem. Nie zmieniają się również wartości, jakie za pośrednictwem swych książek przedstawić chce Collins – braterstwo, przyjaźń, miłość, oddanie, wierność swoim ideałom, odwaga. Dobrze, że to, do czego przyzwyczaiła nas autorka nie znika. Szkoda jedynie, że swoich wizji nie popycha ona dalej, nie rozwija w zaskakujący sposób i nie wywołuje tych samych fal emocji w czytelniku, jakie wywoływała Igrzyskami śmierci.

Ale i tak ją lubię!

Moja ocena: 7,5/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania ’Z półki’.

literatura amerykańska | recenzja | Suzanne Collins | literatura | recenzje książek

Suzanne Collins swoją pisarską karierę rozpoczęła w 1991 roku jako twórczyni telewizyjnych programów dla dzieci.

Zanim stworzyła bestsellerową powieść „Igrzyska śmierci” będącą pierwszą częścią trylogii o mieszkańcach futurystycznego państwa Panem, napisała kilka bajek i opowiadań, a w końcu zasłynęła pięcioczęściowym cyklem kronik o podziemnym świecie i Gregorze – chłopcu, który odkrywa nieznane nikomu obszary. I ta seria, i „Igrzyska śmierci” przez wiele tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów „The New York Times”, zyskując fantastyczne recenzje zarówno krytyków, jak i czytelników.

Źródła: foto | opis

0 komentarzy

  1. Mi się absolutnie nie dłużyła, od początku przepadłam w pokoju z książką … Uwielbiam tę trylogię i pochłonęłam ją jednym haustem! 😀 Ale pierwsza część filmu to totalna beznadzieja… Zobaczymy jak będzie z drugą 🙂

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do udziału w rozdaniu z firmoo.com :-*

  2. Mamy podobne wrażenia. Drugi tom to dla mnie najsłabsza część serii. Też mi się dłużyło i również dopiero przy zakończeniu byłam naprawdę poruszona. Niby dobrze się czytało, ale jednak czegoś brakowało.
    Ale już trzeci tom jest chyba moim ulubionym. Jest najpoważniejszy z całej serii i nie brakuje w nim momentów, które chwytają za gardło. Nie daj mu się długo kurzyć na półce 😉
    A jutro idę do kina! ^^

  3. Pobrałam ją dzisiaj na fincie, więc niebawem powinna już u mnie być. Igrzyska bardzo mi się podobały, więc W pierścieniu ognia mają wysoko postawioną poprzeczkę, której jak widzę mogą nie przeskoczyć, a szkoda. Mam jednak nadzieję, że książka mimo wszystko mi się spodoba 😉

  4. "W pierścieniu ognia" podobało mi się najmniej, głównie dlatego, że się dłuży – jak sama zauważyłaś i dlatego, że jest w tej książce dużo walki, dużo taktyki etc. Film podobał mi się o wiele bardziej! A "Kosogłos" to najlepsza część, w końcu przeczytałam ją w ciągu roku pięć razy i wcale nie mam dość 🙂

  5. Ja nie mam nic do zarzucenia tej części – jeśli już to większość wątpliwości mam co do tomu trzeciego trylogii. Tom 1 i 2 Igrzysk czytałam wiele raz i za każdym razem byłam zadowolona z ponownej lektury. Czekałam 3 lata na adaptację "W pierścieniu ognia" ale warto było – świetna adaptacja, którą polecam 🙂

  6. Przyznaję, nie czytałam. Za to widziałam ekranizację pierwszej części i byłam nią solidnie rozczarowana. Być może idee niesione przez książkę zostały w filmie spłaszczone, ale zobaczyłam banalną historię z równie banalnym morałem, bo to, że władza manipuluje ludźmi, nie jest niczym odkrywczym. Książki na pewno kiedyś przeczytam, żeby sprawdzić, czy rozczarowanie to wina wersji filmowej, czy po prostu ten przekaz do mnie nie trafia 🙂

  7. Ja stanęłam na I tomie- jakoś obawiam się sięgnąć po kolejne, by się nie rozczarować, ale chyba muszę sobie wyrobić opinie nt dalszych części.

  8. Najsłabiej z całej trylogii i tak wypada "Kosogłos". Tom 2 przynajmniej wzbudzał jakieś emocje, a w trzecim prawie ich nie ma… Ekranizacja wypada za to całkiem nieźle. 🙂

  9. Przeczytałam całą trylogię, gdy jeszcze nie było takiego rozgłosu, jaki pojawił się po nakręceniu filmu. Powieść wciągnęła mnie bez reszty, bardzo mi się podobała. Obecnie podobne emocje wywołuje u mnie odyseja " W otchłani", nie mogę doczekać się drugiej części.

  10. Nie zachwyca? No coś Ty, dla mnie to najlepsza część! Pomysł na igrzyska dla zwycięzców, mistrzowsko wymyślona arena… jak dla mnie tutaj było o wiele więcej tych emocji i uważam, że zarówno pierwsza część jak i druga trzymają ten sam poziom. Z trzecią już jest trochę gorzej, no ale sama się przekonasz 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *