Nie mów nic, kocham cię, Mhairi McFarlane

Nie mów nic, kocham cię, Mhairi McFarlane

Oryginał: You Had Me At Hello
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2013
Stron: 464
Gatunek: obyczajowa

Oto jest książka, obok której nie mogłam przejść obojętnie. Nie tylko porównanie do Pamiętnika, Notting HillDziennika Bridget Jones okazało się przekonujące. Przede wszystkim zadziałała magia pięknej okładki i miejsca akcji. Manchester (tak, MÓJ Manchester) – to jedyne słuszne miasto, jeżeli chodzi o takie sprawy…

Nie mów nic, kocham cię to połączenie trzech nurtów – komedii, obyczajówki i romansu. Wydaje się prosto i zwyczajnie, ale tak nie jest. Bo to książka absolutnie nieprzeciętna, wyjątkowa i totalnie niebanalna. Przepadniecie z nią na długie godziny, będziecie śmiać się i płakać, wzdychać i wpadać w zadumę. Oj, dawno nie spotkałam się z taką mieszaniną emocji!

Gdybym miała porównać klimat tej powieści do klimatu jakiejś innej, z pewnością przywołałabym Jeden dzień Davida Nichollsa, który przed dwoma laty ujął mnie swoim urokiem. Tutaj historia ma podobny charakter – spotykamy dwoje bohaterów, których połączyły studenckie czasy i którzy przez lata docierają do siebie, by swoją historię zacząć budować na nowo. Do tego dochodzą charakterystyczne angielskie realia (które uwielbiam!), ciekawi bohaterowie i trudne do jednoznacznego scharakteryzowania relacje międzyludzkie…

Mogłabym wylać tutaj morze pięknych słów, które zapewne niejednemu czytelnikowi obrzydziłyby powieść Mhairi McFarlane, dlatego nie będę dodawać dużo więcej. Uważam, że tę powieść po prostu trzeba poznać. Oferuje humor na wysokim poziomie, skąpana jest w cieple i naprawdę odrywa od świata na długi czas. Być może nie we wszystkich swych fragmentach zaskakuje, ale to jedynie za sprawą zachowań niektórych postaci, które dzięki tej przewidywalności stają się bardziej prawdziwe i bliskie czytelnikowi. Ja uwierzyłam w tę historię od jej pierwszych stron i marzę o tym, by ktoś godnie przeniósł ją na ekran. Mógłby z tego wyjść naprawdę cudowny obraz…

Tymczasem pozostanę z cudownymi obrazami w wyobraźni i na papierze. To jedna z tych książek, które zostaną ze mną już na zawsze…

Moja ocena: 9,5/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Pascal.

0 komentarzy

  1. Skoro Tobie się coś tak bardzo spodobało to jest warte przeczytania. I tak też uczynię!
    Jeżeli chodzi o okładkę to przypomina taką typowo filmową, więc moje pierwsze skojarzenie, że recenzujesz film albo książkę w okładce z filmu 🙂

  2. Chętnie przeczytam tą książkę po takiej cudownej recenzji 🙂 Czytałam wiele o niej dobrego. Przyda się dla mnie podczas jakiegoś ciężkiego dnia, kiedy będę miała ochotę poczytać coś lekkiego. "Jeden dzień" Davida Nichollsa uwielbiam 🙂

    Pozdrawiam

  3. Książka ta z pewnością znalazłaby u mnie ciepły kącik. Wydaje się być idealna na ten jesienny czas. „Jeden dzień” znam tylko z wersji filmowej, ale historia faktycznie klimatyczna.

  4. Do książki pewnie bym nieprędko zajrzała. Tytuł sugeruje "lukrowane ciastko", choć okładka jest cudowna, taka filmowa. Dzięki Twoim sugestiom jednak się zdecydowałam. I w ogóle nie żałuję. Powieść jest cudowna, humorystyczna, nie przesłodzona. W takim razie teraz pozostaje mi przeczytać "Jeden dzień", bo także jeszcze nie poznałam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *