|

Bez wstydu (2011) | Na desce (2011)

Bez wstydu
reż. F. Marczewski • Polska, 2011

Kiedy w szeroko reklamowanym polskim filmie pojawia się eteryczna Agnieszka Grochowska, wciąż obiecujący Mateusz Kościukiewicz i lubiany przeze mnie Maciej Marczewski, a zwiastun zapowiada pełen napięcia dramat psychologiczny, stawiam takiemu obrazowi poprzeczkę wysoko. Nietrudno w takich warunkach o rozczarowanie…

Bez wstydu to taki miszmasz podszyty chaosem – jednocześnie obserwujemy życie romskiej dzielnicy i problemy młodej Cyganki, wydawanej za mąż z przymusu, działalność neonazistowskich bojówek, kulisy życia politycznego, romans młodej kobiety z żonatym mężczyzną i fascynację histerycznego nastolatka, zakochanego w starszej siostrze. Dużo wątków, mało rozwinięć. W zasadzie nie wiadomo po co niektóre sceny zostały wplecione w fabułę – ktoś tu miał chyba dużo do powiedzenia, tylko zapomniał, że jeśli chce zmieścić się w osiemdziesięciu minutach, powinien niektórych słabo rozwiniętych pomysłów zarówno sobie, jak i widzom oszczędzić. Bo wychodzi słabo.

Sama historia mało przekonująca, a jedyne, za co można ją wyróżnić to dobrze dobrana obsada aktorska i wierne oddanie realiów życia w małym miasteczku. Za mało, żeby się zachwycić.

Moja ocena: 3,5/10

* * *

Na desce (Chalet Girl)
reż. P. Traill • Austria, Niemcy, UK, 2011

Nareszcie udało mi się znaleźć odprężenie przy lekkim, odmóżdżającym filmie, na który od dawna miałam ochotę. Skusiła mnie fabuła – połączenie motywów sportowych i miłosnych, sceneria – piękne austriackie ośnieżone szczyty i – przede wszystkim – obsada – Felicity Jones, którą pokochałam w Like Crazy, przeurocza Sophia Bush (One Tree Hill), wspaniały Bill Nighy (Piraci z Karaibów, To właśnie miłość) i jeden z najsmakowitszych kąsków na rynku – Ed Westwick, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba.

Film jest lekki i zabawny, mocno osadzony w stereotypach i raczej banalny, ale jednocześnie naprawdę przyjemny w odbiorze. Nie oczekiwałam, że kolejna komedia romantyczna wybije się czymś na tle miliona innych, więc przeżyłam przyjemne zaskoczenie, kiedy okazało się, że wątki komediowe przeważają nad romansowymi, ze wszystkich stron nie wylewa się lukier, a w samej historii można się po prostu zatracić. To nic, że z góry wiadomo co się wydarzy, kto odniesie sukces, a kto upadnie – ta przewidywalność wcale nie stanowi wady Na desce. Jak przystało na lekką opowiastkę, nie zmusza ona do myślenia, wywołuje dużo uśmiechu i zachwyca piękną scenerią i świetną muzyką.

Idealna propozycja na leczenie smutków!

Moja ocena: 7/10

0 komentarzy

  1. Agnieszkę Grochowską cenie sobie bardzo. Jej podejście do każdej z ról , jakby była tą pierwszą, tą najlepszą jest niesamowita. A przy tym jej skromność , nie odkrywanie swojej prywatności przed każdym szmatławcem , który chcę tylko słuchać jest w dzisiejszym, polskim showbizie niespotykaną cechą.

    1. To prawda! Jest jedną z niewielu osób, o której nie poczytasz w brukowcach i która przede wszystkim jest aktorką i artystką, a nie celebrytką i 'bywalczynią'.

  2. Uwielbiam Eda Westwicka ! 😉
    "Na desce" oglądałam parę razy, przede wszystkim ze względu na Sophie Bush i Eda 😉

  3. Chciałam obejrzeć ,,Bez wstydu" – dzięki Tobie nie będę tracić czasu 🙂
    ,,Na desce" muszę obejrzeć, skoro zachwalasz. Akurat tak się stało, że zawzięcie poszukiwałam jakiegoś dobrego odmóżdżacza i nie mogłam na nic trafić 🙁

  4. Drugi film uwielbiam. Dokładnie tak, jak piszesz – lekki, odmóżdżający. Również byłam zaskoczona tym, że komedii w niej więcej aniżeli romansu. Urodziny Kim – mistrzowskie!
    Natomiast "Bez wstydu" nigdy nie chciałam oglądać i teraz jestem już pewna, że nie obejrzę – w końcu istnieją tysiące filmów, które z pewnością są znacznie lepsze. :))

  5. Ja to się chyba jakaś dziwna i zacofana robię, ale filmy mnie zupełnie nie jarają. No może jeszcze kino akcji – ujdzie.

  6. A ja dzisiaj w przerwie między maturami z angielskiego przechadzałam się po Empiku, a tu nagle zauważyłam książkę, na której wielkimi literami było napisane: "FUTBOLOWA". Pomyślałam: no nieźle, Futbolowa wydała książkę i się nie chwali! 😀 Dopiero po chwili doczytałam słowo "gorączka"- "Futbolowa gorączka". Byłam rozczarowana, że to jednak nie Twoja książka 😀
    Jejku, chyba te matury mają na mnie nie do końca dobry wpływ haha
    A film Bez wstydu oglądałam i całkiem mi się podobał, podziwiam reżysera, że nie bał się w Polce podjąć takiego kontrowersyjnego tematu.

    1. Hhahah, to dla mnie rewelacyjny komplement 🙂 Jeżeli kiedyś pojawi się na rynku moja książka, to pewnie będę już Klaudyną Maciąg i raczej 'Futbolować' nie będę, choć kto wie. A wspomniana 'Futbolowa gorączka' to genialna historia, polecam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *