|

Whitney, którą znałem, BeBe Winans

Whitney, którą znałem, BeBe Winans

Oryginał: The Whitney I Knew
Wydawnictwo: Anakonda
Rok wydania: 2012
Stron: 230
Czyta: Wojciech Żołądkowicz
Czas trwania: 5 godz. 40 min.
Gatunek: biografia, wspomnienia

Dziś będzie nietypowo, oceniam bowiem książkę, którą momentami czytałam, ściskając egzemplarz w dłoni, a momentami chłonęłam w wersji audio (nie będę dodawać, że kroiłam wtedy warzywa albo sprawiałam rybę). Wszystko to dzięki wydawnictwu Anakonda, które wydało wspomnienia BeBe Winansa w dwu wersjach.

Nigdy nie byłam fanką Whitney Houston, choć na jej talent nie dało się być obojętną. Bo była to wielka osobowość o fenomenalnym, niespotykanym głosie. Kiedy umiera taka postać, znajduje się wielu, którzy pragną zbić majątek na tragedii – powstają filmy, książki i gadżety, pojawiają się nieznane dotąd utwory, a media za wszelką cenę próbują wyciągać jakieś brudy, byle tylko wciąż mówiono o tych, którym najwidoczniej (w ich mniemaniu) spokój się nie należy. Ilekroć przy takiej okazji spisywane są biografie i wspomnienia gwiazd, mam w głowie mętlik. Nie sięgam po nie często, ale dla BeBe Winansa, jednego z najbliższych przyjaciół wielkiej divy, zrobiłam wyjątek. I było to jak najbardziej słuszne posunięcie!


Nie jest to typowa biografia – raczej zbiór wspomnień tych, którzy znali Whitney, jako współpracowniczkę, przyjaciółkę, siostrę, córkę, autorytet. Sami bliscy, sami życzliwi. Wydaje Wam się, że będzie to jednostronna, słodka opowiastka, jaką to Houston była dobrą kobietą? Błąd. Oczekujecie skandali, wywlekania brudów, zaglądania pod pościel? Kolejny błąd. Whitney, którą znałem to słodko-gorzka opowieść, która do zmarłej przed rokiem gwiazdy odnosi się z należnym szacunkiem. Żadnych bulwarowych historyjek, żadnych relacji z libacji. Ale krytyki tu nie brakuje. Bo Whitney lubiła stawiać na swoim, potrafiła gwiazdorzyć, podejmowała wiele niezrozumiałych decyzji i nigdy się nie oszczędzała. Niezwykle cieszy mnie to, że BeBe Winans postawił na odmalowanie portretu odpowiednio wyważonego, niejednoznacznego, nieidealnego. Wspomina o dobroci i religijności swej siostry, jednocześnie przytaczając mało chlubne historie z jej życia. Jakie? Sięgnijcie po książkę, a sami się przekonacie.

Wydanie książkowe na pewno oczaruje Was ozdobnikami, zdjęciami, okładką, szyciem, nawet czcionką. To kolejna perełka na półce. Audiobook, którego lektorem jest Wojciech Żołądkowicz, pozwoli Wam zamknąć oczy i płynąć przez tę poruszającą, pełną wzruszeń i gorzkich wspomnień historię. Świetnie się ją czyta i świetnie słucha. Zachęcam do sprawdzenia tego na własnej skórze.

Moja ocena: brak
Za książkę i audiobooka dziękuję wydawnictwu Anakonda.

literatura amerykańska | recenzja | BeBe Winans, Tim Willard | literatura | recenzje książek

Książka przeczytana w ramach wyzwania ’Pod hasłem’.

0 komentarzy

  1. Muzykę artystki lubię i to nawet bardzo. Również bardzo wzruszam się na "I will always love you". Jednak postać Whitney jakoś nigdy mnie nie interesowała i jakoś zwyczajnie za nią samą nie przepadałam.

    1. Ja też nigdy nie byłam jakoś specjalnie zainteresowana jej osobą. Interesują mnie głównie moi idole, a Whitney zaliczyć do nich nie mogę. Niemniej, książka jest ciekawa – ukazuje oblicze przepełnionej skrajnościami osoby. To, jak BeBe o niej mówi, jak wspomina ich wspólne chwile, jej lepsze i gorsze momenty – to wszystko chwyta za serce. I jest ciekawe na zwykły, ludzki sposób, bo autor przekazuje wiele uniwersalnych mądrości, istotnych dla prostego człowieka.

  2. I don’t even know how I ended up here, but I thought this post
    was good. I don’t know who you are but certainly you are going to a famous
    blogger if you are not already 😉 Cheers!

  3. of course like your web site however you have to test the spelling
    on several of your posts. Many of them are rife with spelling issues and
    I to find it very troublesome to inform the truth on the other hand
    I will surely come back again.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *