Pewna forma życia, Amélie Nothomb

Pewna forma życia, Amélie Nothomb

Oryginał: Une forme de vie
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2011
Stron: 111
Gatunek: psychologiczna

Są tacy pisarze, przy nazwiskach których regularnie zapala mi się kolorowy szyld głoszący „wszyscy go znają, tylko nie ty”. Taką postacią jest dla mnie Amélie Nothomb – autorka kilkudziesięciu dzieł, w Polsce znana dzięki wydanym w Muzie: Higienie mordercy, Rtęci, Z pokorą i uniżeniem, Metafizyce rur, Kosmetyce wroga, Krasomówcy, Słownikowi imion własnych, Antychryście, Sabotażowi miłosnemu, Peplum, Tak wyszło, Biografii głodu, Kwasowi siarkowemu, Dziennikowi jaskółki, Ani z widzenia, ani ze słyszenia, Podróży zimowej, Zabić ojca czy właśnie Pewnej formie życia. Jej dzieła nie imponują objętością, nigdy nie przekraczają dwustu stron, ale na całym świecie cieszą się ogromnym uznaniem. Ja przygodę z Amélie Nothomb postanowiłam rozpocząć od wygranej kiedyś w blogowym konkursie Pewnej formy życia – krótkiej historii zapisanej w listach…

Amélie Nothomb słynie z tego, że regularnie koresponduje ze swoimi czytelnikami. W ten właśnie sposób trafia na historię Melvina Mapple’a – amerykańskiego żołnierza, stacjonującego w Iraku, który postanawia dorobić ideologię do swojego niewyobrażalnego tycia. Zgodnie z nią, kompulsywne objadanie się ma być reakcją na okrucieństwo wojennej rzeczywistości, ma być wyrazem buntu przeciw Ameryce, ma stać się sztuką, ma mieć sens, ma dawać pretekst do dalszego umartwiania własnego ciała. Dziwaczna, stojąca na granicy szaleństwa wymiana korespondencji pomiędzy Amélie i Melvinem staje się osią tej niezwykle poruszającej historii.

Pewna forma życia to potężny ładunek emocjonalny, doskonała powieść psychologiczna, która zmusza do stawiania pytań i snucia refleksji, która wprawia w osłupienie, może wzbudzać przestrach i obrzydzenie. Która fascynuje od pierwszej do ostatniej strony.

Belgijska pisarka postarała się o to, by czytelnik łatwo przepadł w jej opowieści – znalazła miejsce i dla wzruszeń, i dla napięcia, i dla ironii, i dla niesamowitej prawdziwości. Tak jak Melvin wraz ze swymi fantazjami, wspomnieniami i urojeniami staje nagi przed czytelnikiem, tak i sama pisarka uwydatnia swoje słabości i lęki, przygniata samokrytycyzmem. Prawdziwe oblicze świata Melvina Mapple’a i Amélie Nothomb okazuje się szorstkie, bolesne i trudne do zniesienia, ale – z drugiej strony – daje ukojenie. Pozwala wierzyć, że każdy z nas jest tylko śmiertelnym stworzeniem, mającym prawo do nerwowości i słabości, do błędów i złych wyborów. Nieuchronne widmo kary ma prawo spętać nogi, ale może też okazać się wybawieniem.

Pewna forma życia to powieść, której nie da się przyjąć na zimno, bezrefleksyjnie. Choć pochłania się ją błyskawicznie, trzeba poświęcić odrobinę czasu rozmyślaniu, analizowaniu, szukaniu analogii. Amélie Nothomb to pisarka odpowiednia dla wymagającego, świadomego czytelnika – nie jest trudna w odbiorze, ale na pewno specyficzna. Z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, ale mnie wprawiła w stan niebywałego odrętwienia…

Moja ocena: 9/10

literatura belgijska | recenzja | Amélie Nothomb | literatura | recenzje książek
Belgijska pisarka tworząca w języku francuskim.

Dzięki swojemu ojcu, który był długoletnim ambasadorem Belgii, spędziła wiele lat swojego życia poza granicami rodzinnego kraju, m.in. w Japonii, Chinach, USA, Laosie, Myanmarze i Bangladeszu. Od 1992 r. regularnie każdego roku wydawane są jej powieści.

Jej styl pisarski jest pedantyczny, przy czym akcja powieści jest jednocześnie bardzo żywiołowa. Pisarka zafascynowana jest brzydotą, której to fascynacji daje upust w opisach postaci. Jej historie są aż do bólu realistyczne, ale Nothomb nie oszczędza także siebie, często kpiąc z samej siebie na łamach powieści.

Źródła: foto | opis

0 komentarzy

  1. Wstyd się przyznać, ale zupełnie NIC nie mówi mi ani imię ani nazwisko tej autorki. Zaintrygowałaś mnie jednak tym schematem korespondencji z czytelnikami, a skoro oceniasz ją tak dobrze to znaczy, że coś jest na rzeczy. Dodam do "chcę przeczytać", żeby mieć ją na uwadze w czytelniczych planach na przyszłość 🙂

  2. Musze się przyznać i nie przychodzi mi to z łatwością, że pierwszy raz słysze o tej autorce, ale po przeczytaniu Twojej recenzji czuję się co najmniej zaintrygowana, uwielbiam książki psychoogiczne więc myślę, że to cos dla mnie 🙂

  3. To była druga książka tej pisarki, którą miałam okazję przeczytać. Znowu zaskoczyła mnie stosunkiem objętości do ładunku emocjonalnego, gdzie ten drugi jest ogromny. Niby mała książeczka, właściwie opowiastka… a tak długo nie chciała wyjść z głowy, ciągle pojawiały się nowe pytania. I choć bohaterowie byli tak charakterystyczni, nie było niedomówień to jednak musiało minąć trochę czasu zanim jednoznacznie obrałam swoje stanowisko.
    To historia przede wszystkim o samotności, która dotyka coraz większe kręgi i coraz to młodsze osoby.
    Historia o tym, że dopiero inni ludzie potrafią powiedzieć ile jesteśmy warci i dopiero wtedy dla niektórych jest to przekonywujące.
    Historia o tym, jak bardzo jesteśmy plastyczni i jak wiele rzeczy potrafimy sobie przekonująco wytłumaczyć, usprawiedliwić, by pozbyć się poczucia winy, a nawet może odczuwać pewną dumę z takich czy innych czynów.

    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    1. Cieszę się, że podzieliłaś się ze mną swoją refleksją. Taka mała powieść, a daje tyle różnych uczuć, wniosków, skojarzeń. Różnych spojrzeń. Jestem pewna, że również w moim umyśle osiądzie ona na bardzo, bardzo długo. Mam też nadzieję, że wkrótce wpadną mi w ręce inne powieści Nothomb – naprawdę czyta się ją niesamowicie!

    2. Ja rzadko komentuję, ale jak już to staram się żeby było sensownie. 🙂
      Na kolejne spotkanie polecałabym "Podróż zimową". I to wcale nie dlatego, że tylko tę książkę przeczytałam jako pierwszą. 🙂 Tu zadziwia nie tylko strona psychologiczna, ale też i pomysł przebiegu całej akcji.

  4. Bardzo dobra recenzja, zgadzam się z Tobą w zupełności. Polecam zbiór opowiadań "Z pokorą i uniżeniem" oraz krótką powieść "Kwas siarkowy" tej samej autorki.

  5. O Amelie Nothomb wprawdzie słyszałam, nawet jedną z jej książek ("Z pokorą i uniżeniem") mam już na swojej półce, ale nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po żadne z jej dzieł. Tyle pozytywnych opinii na temat autorki zachęca mnie jednak, żeby to w końcu zmienić, niech więc moim postanowieniem na nowy rok będzie właśnie bliższa znajomość z jej twórczością 🙂

  6. Mam ochotę na dobrą powieść psychologiczną, bardzo możliwe, że zapoznam się akurat z tą. Lubię poruszające historie, no i ta szaleńcza wymiana korespondencji, o której wspominasz, potężny ładunek emocjonalny… poważnie zastanowię się nad tą książką 🙂

  7. Z tym "szyldem" w przypadku tej pisarki jest u mnie tak samo. Nawet zakupiłam sobie swego czasu "Peplum" (była promocja w Matrasie), ale do tej pory nie przeczytałam tej książki. W sumie spisałam już ją na straty i nawet przeznaczyłam na nagrodę w konkursie (do wyboru). Osoba, która zwyciężyła wybrała jednak drugą książkę, więc ta nadal pozostanie na mojej półce. Chyba dobrze się stało, bo w sumie głupio tak oddawać książkę bez próby jej przeczytania (nie zajrzałam nawet na pierwszą stronę). Postaram się ją przeczytać w najbliższym czasie. A jak mi się spodoba to i może po tę recenzowaną przez Ciebie sięgnę.

    1. Może dlatego, że wydaje się tę panią w wyjątkowo nieatrakcyjnej formie? Takie bure, dziwaczne, mało kuszące okładki… Masz sposobność dać jej szansę, spróbuj 🙂

  8. Ciekawa tematyka książki, ale nigdy wcześniej nie słyszałam ani o niej, ani o autorce. Być może skuszę się, żeby przeczytać coś z jej dorobku. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *