Dave Gahan. Depeche Mode, Trevor Baker

Dave Gahan. Depeche Mode, Trevor Baker

Oryginał: Dave Gahan. Depeche Mode & Second Coming
Wydawnictwo: Anakonda
Rok wydania: 2012
Stron: 213
Gatunek: biografie, wspomnienia, muzyczne

Depeche Mode to jeden z niewielu zespołów, o którym od dziecka mówiłam „nie będę słuchać tego dziadostwa” i ostentacyjnie wychodziłam z pokoju, kiedy któraś z jego płyt lądowała w odtwarzaczu. Do muzyki Depeche Mode dojrzałam tak naprawdę całkiem niedawno – rok, może dwa lata temu. I ponieważ tak krótko odkrywam piękno tych brzmień, postanowiłam prześledzić historię zespołu z pomocą biografii charyzmatycznego wokalisty – Davida Gahana.

Natknęłam się w ostatnim czasie na wiele głosów mówiących o tym, że publikacja Trevora Bakera wcale nie  opowiada o Gahanie, a o całym zespole. Śmieszny, pozbawiony logiki zarzut. Bardzo jestem ciekawa, jak takie osoby wyobrażają sobie kreślenie życiorysu Gahana bez wspominania o tym, co nierozerwalnie się z nim łączy, co od lat jest jego całym światem. Z mojego punktu widzenia opowieść o Depeche Mode snuta z perspektywy życiorysu Dave’a Gahana okazała się zabiegiem stuprocentowo trafnym. Nie mamy tu do czynienia ze zlepkiem suchych faktów, tyczących się tras koncertowych i albumów, a z naprawdę naładowaną emocjami opowieścią o człowieku, który wzniósł się na szczyt i upadł.

Biografia Dave’a Gahana to mroczna, słodko-gorzka, bolesna opowieść rozpoczynająca się w biednym domu w małym, angielskim mieście, gdzie zbuntowany, zafascynowany punkiem chłopak nieustannie ładuje się w kłopoty z prawem. To takie banalne – niedobry dzieciak z klasy robotniczej chwyta się muzyki, która wyciąga go z kanału. Spotyka odpowiednich ludzi, zostaje wypchnięty na szczyt, a potem zbliża się do nieodpowiednich i osiąga dno. Ta historia nie kończy się jednak banalnie, pomimo wyjątkowo sprzyjających warunków. Legenda nie idzie w ślady Kurta Cobaina, z podciętymi żyłami trafia na odwyk i znów upada. Ale dostaje od losu milionową szansę i jakiś czas później odbija się od dna. Dlatego wciąż możemy podziwiać Gahana na scenie…

Publikację Trevora Bakera zgłębiałam z najprawdziwszymi wypiekami na twarzy, z niesłabnącą fascynacją śledząc kreśloną przez niego historię. Pierwsza i jedyna biografia Dave’a Gahana okazała się naprawdę znakomitą, emocjonującą lekturą. Nie brak tu ciekawostek i anegdot, nie brak gorzkich wypowiedzi i trudnych historii. Całość uzupełnia solidne, atrakcyjne wydanie, którego jedynym mankamentem okazuje się strona językowa, choć – co zadziwiające – mimo wielu wypadek na tym polu, książkę chłonie się błyskawicznie, jednym tchem. Warto poznać niezwykłą historię niesamowitego człowieka i jego wyjątkowej muzyki. Polecam!

Moja ocena: brak
Standardowo – biografiom not nie wystawiam.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Anakonda.

literatura angielska | recenzja | Trevor Baker | literatura | recenzje książek

0 komentarzy

  1. Uwielbiam czytać książki, które wywołują silne emocje i niemniej takie recenzje, które nawet, jeśli lektura nie trafia w mój gust, czytam z prawdziwą przyjemnością. Zarówno ta biografia, jak i Twoja opinia należą do tej kategorii:)
    Pozdrawiam serdecznie!

  2. Ciekawa recenzja, postać nietuzinkowa więc warto byłoby przeczytać tym bardziej, że lubię biografie. A ponadto to znakomity zespół z mojej młodości.)

  3. Matko, matko, matko! Ty już jesteś po lekturze biografii Dave'a! Ogromnie Ci zazdroszczę! Dziękuję Ci za recenzję tej książki, dzięki Tobie wiem, czego mogę się po niej spodziewać i wiem, że warto ją mieć. A na pewno będę do tego dążyła, bo Dave to w końcu wokalista mojego ukochanego Depeche Mode! Nie mogę się doczekać premiery biografii drugiego czołowego członka zespołu, Martina Gore 😉
    Pozdrawiam!

    1. Również jestem ciekawa spojrzenia Martina i cieszę się, że Anakonda wyda także i jego wspomnienia.

      Co do książki – naprawdę warto, zwłaszcza dla fanów powinna być to pozycja obowiązkowa.

  4. No tak. Jeśli ktoś słucha DM od 2 lat, to się podnieci tą książką. Dla mnie jest to pozycja słaba. Ani to biografia Gahana, ani biografia zespołu. Przeczytaj "Obnażonych". Wtedy zobaczysz co znaczy prawdziwa biografia dM.

    1. A jakie to ma znaczenie? Z ich muzyką mam styczność od kilkudziesięciu lat. Podobnie rzecz ma się z książkami. Ja nie oceniam tej pozycji z perspektywy fana, bo nim nie jestem. Za to jako obiektywny czytelnik oceniam ją tak, a nie inaczej.

      "Prawdziwa biografia dM"? Książka Bakera jest nieprawdziwa czy może miała być biografią zespołu, a nie jest? To miała być historia Depeche Mode opowiedziana przez pryzmat losów Dave'a i właśnie nią jest.

    2. Tak się składa, że ja "Obnażonych" przeczytałam i posiadam, ale w moim odczuciu fascynująca historia zespołu została obrana tutaj w nużącą, monotonną narrację. Nie twierdzę, że ta biografia jest zła, ale uważam, że mogła być napisana znacznie lepiej.
      A tak poza tym: słucham DM (świadomie) od ponad pięciu lat, ale z ich twórczością mam do czynienia znacznie dłużej, dlatego wiem, z czym się to je 😉

  5. Ja DM słucham od lat i od momentu gdy w ogóle wspomniałaś o istnieniu Anakondy bardzo wyczekiwałam tej książki. Udało mi się ją wygrać i mam nadzieję że gdy w sobotę przyjadę do Polski, będzie na mnie czekać. W odróżnieniu od anonimowego fana ja bardzo się na nią cieszę. Cieszy mnie że jakieś wydawnictwo nadal jest zainteresowane tym, by wydać książkę dotyczącą tej osoby, cieszę się że mogę ją zdobyć i pal licho, przeczytać wiele informacji, które może już nawet znam ale i tak z chęcią przeczytam jeszcze raz. Tak już mam, że lubię gromadzić wszystko dotyczące członków tego zespołu i już zacieram łapki na Martina 🙂

    1. W tym właśnie rzecz. Ja np. gromadzę wszystko, co związane z Manchesterem United, choćby to była marna książeczka z gazety Fakt. Fan zawsze będzie chciał chłonąć wszystko, co tylko się da 🙂

      Udanej lektury, Alison! 🙂

  6. Jakoś nigdy nie było mi po drodze z tym zespołem, ale z tego co u Ciebie przeczytałam to warto sięgnąć po tą biografię – może mnie do czegoś zainspiruje…

  7. Ja może wielką fanką tego zespołu nie jestem, ale lubię posłuchać ich muzyki. Poza tym biografie muzyków z reguły są dla mnie fascynujące, więc chętnie przeczytam 🙂

  8. Lubię DM umiarkowanie, natomiast nie przepadam za biografiami i tym podobnymi, więc pewnie nie skuszę się na przeczytanie tej książki 🙂

  9. Witam. Słucham i kolekcjonuję (przede wszystkim płyty) DM od lat. Posiadam także kilka wydawnictw książkowych. Słyszałem od znajomych i czytałem na polskim forum DM, że książka jest beznadziejna. Lubię oceniać sam więc kupiłem. Przykro mi ale czytało się to z bólem. Nie chodzi o treść bo trudno jest napisać coś nowego. Chodzi o język! Nie znam dobrze angielskiego ale mam wrażenie, że tłumacz też nie do końca ma pojęcie o wyobrażeniu. Nie chcę wchodzić w szczegóły ale podam jeden przykład. Mam na myśli fragment, w którym omawiana jest płyta Violator. I w jednym w zdań mówi się o niej jako największym sukcesie komercyjnym zespołu. Kilka stron dalej autor (chociaż nie przypuszczam, jest to raczej wynik tłumaczenia) twierdzi, że sprzedaż Violator była niezadowalająca. Takich bzdur jest więcej. Ogólne wrażenie jest takie iż jest to taki książkowy odpowiednik bootlega. Jedynym plusem książki jest jej edycja. To za mało by wydać prawie 50 zł (cena w Empiku). Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *