Ciemniejsza strona Greya, E L James

Ciemniejsza strona Greya, E L James

Oryginał: Fifty shades darker
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2012
Stron: 632
Gatunek: romans, erotyczna

Ponieważ w ostatnim czasie odczuwam potrzebę zgłębiania lżejszych lektur, postanowiłam pójść za ciosem i przeczytać kontynuację przedstawionej wczoraj powieści Pięćdziesiąt twarzy Greya. Tym razem ucieszą się malkontenci, których zbulwersowała moja zbyt wysoka ocena dzieła E L James, bowiem Ciemniejsza strona Greya nie jest książką zasługującą na piękną, średnią siódemkę.

Co jest smutne i rozczarowujące to to, że wydając kolejną powieść, pani James nie posunęła się ani trochę do przodu. Jej bohaterowie wciąż stanowią wierne kopie swoich zmierzchowych pierwowzorów, a językowa miałkość tej opowieści wciąż przeraża. Choć tym razem na pierwszym planie pojawiają się nie przygryzione wargiprzechylone głowy (choć i ich nie zabrakło), a bezustannie opadające szczęki i wszechobecna foliowa paczuszka. Oczywiście nie mogło zabraknąć również upartej podświadomości i poznającej nowe taneczne sztuczki wewnętrznej bogini.

Na gruncie fabularnym mamy do czynienia z pewnym paradoksem – o ile w pierwszej części przedstawiony został tylko jeden wątek, o tyle tutaj E L James pokusiła się o rozbudowanie historii i nakreślenie kilku interesujących wątków. Problem w tym, że choć dzięki nim opowieść rzeczywiście nabiera rumieńców i wciąga, to właśnie na tym gruncie boleśnie ujawniają się braki warsztatowe autorki. Po pierwsze dlatego, że nie potrafi ona spiąć ich w zgrabną całość, po drugie dlatego, że gdzie pojawia się napięcie (inne niż wszechobecne napięcie seksualne) błyskawicznie zostaje ono zgaszone. W ten sposób książka, która mogłaby być znakomitym przykładem prozy psychologicznej z elementami thrillera, staje się kolejną drętwą opowiastką, w której suspens jest pojęciem niespotykanym.

Mogło być ciekawie, bo w wizji autorki jest spory potencjał, ale okazuje się, że uczynienie z historii Greya czegoś więcej, niż banalnego harlequina jest ponad możliwości E L James. Ciemniejsza strona Greya, pomimo bardziej przemyślanej formy, okazuje się więc kontynuacją nudną i mało ekscytującą. Zbyt wiele identycznych dialogów, zbyt wiele takich samych scen, za mało zaskoczeń. Jedynie humor, ujawniający się tu i ówdzie bardzo przypadł mi do gustu.

W niedużej dawce proste historie dają radość z lektury, odprężają i są miłą odskocznią od literatury bardziej wymagającej. I tym razem spędziłam czas nie najgorzej, ale zbyt wiele ziewnięć i drwiących uśmieszków pojawiało się na mojej twarzy, bym jednoznacznie mogła stwierdzić, że za mną kolejna, udana przygoda literacka. Nie zmienia to jednak faktu, że chętnie zapoznam się z tomem zamykającym trylogię. A nuż autorka przyszykuje nam jakąś niespodziankę?

Moja ocena: 6/10

literatura angielska | recenzja | E L James | literatura | recenzje książek

0 komentarzy

  1. Zgadzam się, że niestety potencjał tej trylogii został zmarnowany brakami w warsztacie pisarskim pani James. Mimo wszystko drugi tom bardziej przypadł mi do gustu niż pierwszy. Może dlatego, że mam w sobie coś z romantyczki i wierzę w uzdrawiającą siłę miłości 😉 Pozdrawiam.

    1. Fabularnie druga część przeważa nad pierwszą, ale zbyt wiele tu niewykorzystanego potencjału i źle poprowadzonych akcji, bym mogła ocenić ją lepiej. Niemniej, cieszą mnie ciekawe pomysły autorki, których w tomie pierwszym zabrakło, a których tutaj pojawiło się zadziwiająco dużo.

  2. Ej no czemu od razu malkontenci? Tylko dlatego, że naszym zdaniem 7ka jest za wysoką oceną na taką książkę? Ja tam dalej trzymam się mojej opinii a i tutaj uważam że 6 to za dużo. 😉 Bo odwracając kota ogonem 1szy tom Pamiętników wampirów dostał u Ciebie 1 za … przeciętność i fakt, że pokrywa się z filmem. Tu też jest przeciętnie a nawet nieco słabiej niż przeciętnie i … nie rozumiem oceny 😉

    Ale Twoją opinię już jak najbardziej rozumiem bo po raz kolejny miałam bardzo podobne odczucia. Też ucieszyły mnie wątki poboczne (wreszcie coś mogło się dziać) ale ich wykonanie bardzo rozczarowało. Brak przyjemnego napięcia z pierwszej części, pomysłu na dalszy rozwój wydarzeń… I jakby tego było mało z przykrością muszę stwierdzić że ostatnia część jest jeszcze słabsza…

    1. Nie widziałaś maili, jakie dostałam po wczorajszej recenzji 😉 Odnoszę się głównie do nich, w komentarzach udało się wejść w dyskusję, tam już nieszczególnie.

      'Pamiętniki Stefano', o których wspominasz nie zaoferowały mi nic, poza nudą. Dialogi były doskonale znane, zdarzenia również. Gdybym wiedziała, że ktoś skopiował scenariusz i liczy na zarobek z niego, w ogóle bym tej książki nie tykała. Nie było tam nic, co można by uznać za wartościowe. O 'Greyu' tego powiedzieć nie mogę.

      Trudno mi ocenić czy jakaś ocena na cudzym blogu jest za wysoka lub za niska. Nie dyskutuję z cyferkami, bo każdy nadaje im własną moc i rangę. Dyskutuję z opiniami przedstawionymi w recenzjach – bo to do nich powinno się odnosić, a nie do cyferek. Dlatego cała ta dyskusja nad mocą mojej siódemki mnie rozbraja 😉

      Martwi mnie ta trzecia część, bo skoro i Ty oceniłaś pierwszą część lepiej od drugiej, mam prawo przypuszczać, że i dalej podobnie będziemy reagować. No, ale zobaczymy, kiedyś przyjdzie nam porównać wrażenia 🙂

  3. Książka już dawno za mną, ale jakoś nadal nie mogę dojść czy w jakimś stopniu mi się podobała czy raczej nie. Sceny erotyczne… tak rozbudowane, że nudzą, a wręcz nawet bawią.
    Ale z czystej ciekawości sięgnę po ostatnią część trylogii jak tylko dojdzie do mnie przesyłka 🙂

  4. "Co jest smutne i rozczarowujące to to, że wydając kolejną powieść, pani James nie posunęła się ani trochę do przodu." – no niestety zdarzają się takie przypadki, że po pierwszej części, kiedy oczekujemy udanej kontynuacji, dostajemy coś gorszego i wszystko o czym marzyliśmy, robi takie 'puf!'. Gdy widzę liczbę stron, twoją ocenę i recenzję, to nawet bym nie dotknął okładki tej książki. Tak dla bezpieczeństwa:)

  5. Przez pierwszą część udało mi się przebrnąć czytając tylko fragmenty (i niekoniecznie te najbardziej pikantne), a i tak uważam że poświęciłam tej serii zbyt wiele czasu. "Ciemniejsza strona Greya" tym bardziej mnie nie pociąga, a w dodatku piszesz, że autorka nie zrobiła żadnych postępów jeśli chodzi o warsztat… Nie jestem specjalistką od spraw językowych i wiem, że istnieje mnóstwo książek, które są doskonałe pomimo prostego języka. Jednak mam wrażenie, że w tym przypadku mamy do czynienia z inną "prostotą", która skutecznie odpycha mnie od lektury.

  6. Ech, wszędzie gdzie nie spojrzę ten Grey 🙂 I każdy ma odmienna opinię 🙂 Nie zamierzałam czytać tej książki bo do gustu mi nie przypadła ale teraz tak sobie myślę że gdy opadnie to całe zamieszanie , to może się skuszę i sama ocenię czy książka warta była tych wszystkich emocji które wywołała 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *