Mój ulubiony pisarz…

Kochani, być może zainteresuje Was dołączenie do zaproponowanej przeze mnie zabawy blogowej, polegającej na przedstawianiu sylwetek naszych ulubionych pisarzy. Nie chodzi o biogramy, bo te w sieci znaleźć łatwo. Raczej o nasze odczucia, wrażenia i wspomnienia, związane z twórczością tych konkretnych osób… Możecie posiłkować się wybranym przeze mnie wypunktowaniem, możecie realizować własną wizję – ważne, żeby dobrze się przy tym bawić i zaprezentować blogosferze literatów najbliższych sercu. W moim przypadku będzie to:

Haruki Murakami

Źródło: praguebooks.pixnet.net

Już jutro wręczona zostanie Literacka Nagroda Nobla – od lat bukmacherzy za jednego z faworytów uważają właśnie Harukiego Murakamiego. Martwi mnie to, bo mam wrażenie, że Akademia lubi dawać prztyczka w noc wszystkim tym, którzy wiedzą na pewno, którzy stawiają wszystkie pieniądze, którzy dadzą sobie rękę uciąć etc. Jeżeli bukmacherzy i fachowcy co roku będą stawiać Japończyka na szczycie, a ten konsekwentnie wyróżnienia dostawał nie będzie, zacznie się mówić o nim, jako o wielkim przegranym/tym który zasługuje, a nie ma/tym, który może się nie doczekać… Tego bardzo, ale to bardzo bym nie chciała. Często wybory Akademii są niezrozumiałe, kontrowersyjne, szeroko dyskutowane i krytykowane. Ale czy kogoś zaskoczyłby Nobel dla japońskiego mistrza prozy? Raczej niewielu…

Początek…
Moja przygoda z Harukim Murakamim zaczęła się na zajęciach z literatury współczesnej, gdzie zadaniem na wyższą ocenę była lektura jednej z książek Japończyka. Ja zaczęłam od Po zmierzchu, ponieważ była jedną z niewielu dostępnych w bibliotece i… – tu odchrząkuję nerwowo, ze wstydem spuszczając wzrok – nie odstraszała gabarytami.

Był czerwiec 2010 roku, blogowałam od miesiąca i wrażenia z lektury spisałam w tym miejscu. Była to pierwsza książka oceniona przeze mnie na 10/10. Była to pierwsza książka, która sprawiła, że zaczęłam dusić się w ścianach, a jakaś wewnętrzna siła pchała mnie w ciemność, zmuszała do uspokajania i zbierania myśli na świeżym powietrzu. Była to pierwsza książka, która wywołała najprawdziwsze drżenie w moim sercu i taki nawał emocji, że po dziś dzień nie uleciały one z mojego umysłu…

Moje zbiory związane z Murakamim

Czytałam…
Jak do tej pory, mam za sobą 10 książek Japończyka:

Oraz przewodnik Anny Zielińskiej-Elliott – Haruki Murakami i jego Tokio.

Mogłabym zachłannie pochłonąć wszystkie książki Murakamiego – nie bez przyczyny mówi się o nich, że są uzależniające. Na powyższym zdjęciu widzicie jednak, że wydanych w Polsce książek Japończyka nie jest wiele (bo też nie spłodził on ich tyle, co King czy Kraszewski) – jakże miałabym żyć z myślą, że nie czeka mnie już żadne nowe spotkanie z Harukim? Aktualnie wciąż mam poczucie, że w zasięgu ręki mam jeszcze kilka znakomitych tytułów, gwarantujących niezapomniane przygody i nieznane dotąd emocje…

Cenię go za…
Niepowtarzalny styl, balansowanie na granicy magii i szarej rzeczywistości. Za hołd składany zwykłemu człowiekowi i ojczyźnie. Za muzykę obecną w każdej historii. Za dreszcze i łzy, niepokój i drżenie serca. Za dbałość o każdy szczegół w tekście. Za barwnych bohaterów i niezwykłe historie. Za nawiązania do innych dziedzin sztuki. Za pokazanie mi świata, który sprawia, że zapominam…

Źródło: guardian.co.uk

Największe marzenie…
Po pierwsze: żeby dostał Nobla.
Po drugie: żeby wciąż tworzył.
Po trzecie: żeby przyjechał do Polski – choćby się waliło i paliło, przybyłabym na spotkanie z Murakamim nawet tratwą, balonem albo autostopem.

Nowym czytelnikom…
Odradzam rozpoczynanie przygody z Japończykiem od zbiorów opowiadań – Ślepa wierzba… zawiera fragmenty poprzednich powieści, a Wszystkie boże dzieci tańczą jest – w mej opinii – jedną z najsłabszych książek w jego dorobku. Nie polecam również zaczynania od Norwegian Wood – książki znacznie odbiegającej klimatem od pozostałych dzieł Harukiego. Mój pierwszy, bardzo udany kontakt z prozą Murakamiego to wspomniane wcześniej Po zmierzchu – i choć nie każdy podziela moją opinię, uważam, że to właśnie od tego tytułu warto rozpocząć pierwsze spotkanie z prozą Harukiego.

Źródło: danielhertzberg.blogspot.jp

W moim życiu…
Nad łóżkiem, pod obrazami Salvadora Dali i między plakatami Audrey Hepburn, wisi niewielka podobizna mojego ulubionego pisarza – dokładnie ten portret – KLIK. W najdziwniejszych momentach wyobraźnia podpowiada mi następujący obraz, idealnie pasujący do świata Murakamiego: pisarz siedzi w swoim domu w Japonii, a jego portret nad łóżkiem nieświadomej czytelniczki, obserwuje każde z jej poczynań. To taki kanał łączący oba światy. I materiał na nową powieść, oczywiście 😉 Bo przecież w świecie tego pana nic nie jest niemożliwe.

Warto poznać…
Strony związane z Japończykiem:

Źródło: flavorwire.com

Znacie twórczość Murakamiego? Należycie do jego zwolenników czy raczej nie rozumiecie szumu wokół jego osoby?

Jacy są Wasi ulubieni pisarze? Czy napiszecie o nich na swoich blogach?

Zapraszam!

0 komentarzy

  1. ciąglę planuję rozpocząć przygodę z nim. I kurczę nie mogę się zabrać…
    Chyba też zacznę się w to bawić. Kilku tych MOICH autorów mam, więc, będzie o czym pisać.

  2. Jeszcze nie czytałam nic Murakamiego. Ostatnio w bibliotece widziałam "Kafkę nad morzem", zastanawiałam się czy wypożyczyć, ale ostatecznie tego nie zrobiłam, bo nie wiedziałam, czy jest dobra na początek.
    Moi ulubieni pisarze? Hmm… Nicholas Sparks, Aleksandra Marinina i Joanna Jodełka (choć czytałam dopiero dwie książki jej autorstwa, a trzecia jest w drodze). Chyba też napiszę o nich na blogu 😉 I z pewnością przeczytam "Po zmierzchu", nie daruję sobie powieści przyszłego noblisty 😉

  3. Świetny pomysł na notkę! Czytałam ją z niekłamaną przyjemnością. Ja swoją przygodę z Murakamim zaczęłam od "Przygód ptaka nakręcacza", czyli jednej z niewielu książek autora, które Ci jeszcze pozostały :). Byłam zachwycona tym, jak zgrabnie pisarz obchodzi się z przejściami ze świata realnego do magicznego i z powrotem, i tak w kółko. Mimo wszystko Murakami jest dosyć specyficzny i nie każdemu każda jego powieść musi podejść. O tym przekonałam się po lekturze cyklu "1q84", który zostawił we mnie pewien niedosyt, coś, czego nie umiem skonkretyzować i zdefiniować mi w tej serii zgrzytało.

    Tak czy inaczej, skoro to Twoje największe marzenie, trzymam kciuki za Nobla 🙂

    1. To oczywiście największe marzenia związane z Murakamim. Tych codziennych, zwykłych mam wiele 🙂

      Że jest specyficzny, to jak najbardziej prawda. Dlatego ma zażartych przeciwników i wiernych zwolenników. Ja akurat trylogię '1Q84' naprawdę pokochałam – to kolejne książki, które wciąż siedzą w mojej głowie.

    2. Oczywiście rozumiem, że marzenia tutaj wymienione związane są ściśle z Murakamim i właśnie do nich się odwoływałam 🙂

      Tego już wczoraj nie dodałam, ale mimo wszystko oceniłam serię "1Q84" na piątkę, bo czy zgrzytało, czy też nie, Murakami wielkim pisarzem jest, wciąga i przyciąga 🙂

  4. Świetny pomysł, chętnie dołączę. Moim ulubionym pisarzem jest Gabriel Garcia Marquez. Murakamiego bardzo sobie cenię, będę trzymać jutro kciuki – Vargas Llosa sie doczekał to może Murakami też…? 🙂 Chociaż odradzasz, ja zaczęłam swoją przygodę z japońskim autorem od zbioru opowiadań "Wszystkie boże dzieci tańczą", zainteresował i zaintrygował mnie na tyle by przeczytać więcej Murakamiego. Do moich faworytów należą "Przygoda z owcą", "Kafka nad morzem" i "Kronika ptaka nakręcacza".

    Pozdrawiam

    1. Cieszę się, że te opowiadania Cię nie zniechęciły. Być może, gdybym wcześniej nie znała innych jego książek, i mnie 'Wszystkie boże dzieci tańczą' przypadłoby do gustu?

  5. Gdyby Murakami dostał Nobla, cieszyłabym się nieziemsko, bo bardzo go lubię, podziwiam jego wyobraźnię, cenię niezwykły klimat opowieści, podpisuję się pod tym, co wymieniasz w akapicie "Cenię za…" 😉
    Co czytałam (kolejność niechronologiczna, nie mam nigdzie zapisane, ale na początku była "Owca":
    -Przygoda z owcą
    – Norwegian Wood
    – Po zmierzchu
    – Na południe od granicy…
    – Kafka nad morzem
    -Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland (!!! To na mnie zrobiło ogromne wrażenie)
    – Wszystkie boże dzieci…
    – Tańcz,tańcz…
    – Ślepa wierzba…

    Przede mną ( bo mam na półce) – "Kronika ptaka nakręcacza" – tzrymam sobie na "czarną godzinę" czytelniczą 😉

    Ulubionych pisarzy mam sporo, ale nie jestem jakoś specjalnie zafiksowana na ich punkcie 😉
    Portretów nie wieszam, ale niemal wszystko (bądż sporo) spod ich pióra staram się przeczytać.
    Nazwiska "moich" pisarzy wypisałam w zakładce AULA.
    Z takich naj, to na pewno Kuczok, Tokarczuk, Gretkowska, Pilch, Musierowicz, Schmitt, J. Harris, Capote.

    1. Poza Pilchem, którego znam słabo i Tokarczuk, która mi nie podchodzi, właściwie mogłabym napisać, że wszystkie Twoje typy bardzo lubię 🙂

      Cieszę się, że dzielimy sympatię do jego osoby!

  6. Na pewno nie mogę nazwać się tak wielką fanką Murakamiego jak Ty, ale chyba lubię jego pisarstwo. "Chyba", bo znam dopiero dwie powieści – "Norwegian Wood (czytałam jako pierwsze, nie zniechęciłam się :)) i "Przygodę z owcą". Cieszyłabym się gdyby przyjechał do Polski i również próbowałabym dostać się na spotkanie wszystkimi możliwymi środkami, bo Murakami wydaje się niezwykle fascynującą osobą. Pozdrawiam 🙂

    1. Otóż właśnie! Cały komplet najważniejszych i najbardziej znanych książek zostawiłam sobie na koniec. Oczekuję prawdziwej eksplozji emocji i na samą myśl o tych książkach czuję dreszcze ekscytacji 🙂

  7. Pięknie się prezentuje Twoja kolekcja Murakamiego na półce!
    Ja swoją przygodę z tym japońskim pisarzem rozpoczęłam od – niepolecanego przez Ciebie dla "debiutantów" – "Norwegian Wood". Może rzeczywiście był to niezbyt fortunny wybór – po sama powieść bardzo przypadła mi do gustu i z wielką chęcią sięgnęłam potem po kolejne książki autora, lecz one… no cóż, odbiegały od tego Murakamiego, którego znałam z pierwszej powieści i zdecydowanie mniej mi się podobały. Z drugiej strony – gdybym zaczęła od innych, to pewnie w sumie tyle bym ich nie przeczytała (nie twierdzę, że jakoś wybitnie dużo ich przeczytałam, mam na koncie 5 jego powieści), bo jednak widzę, że ten "klasyczny" Murakami tak do mnie nie przemawia. Trochę mnie jednak ciągnie do trylogii "1Q84", więc może moja przygoda z autorem nie jest jeszcze zakończona…

  8. Noo gdybym miała napisać o ulubionym pisarzu to między innymi byłby to Haruki Murakami 🙂 U mnie półka wygląda dokładnie tak samo 🙂 "Kafka nad morzem" i "Kronika ptaka nakręcacza" są zaczytane doszczętnie – po kilka razy 🙂 Dzwonek w telefonie to "Sinfonietta" Janecka w nawiązaniu do 1Q84 😉 I tak mogłabym wymieniać i wymieniać 🙂 Tyle, że nie mogłabym się zdecydować tylko na jednego pisarza, bo mam ich wielu 😀

    1. Zawsze warto napisać o wielu 🙂
      Widzę, że mamy podobnie – 'Sinfonietta' Janacka zawsze psychodelicznie na mnie działa, od razu widzę sceny z książki i łapię dreszcze.

    2. Może się skuszę.. Tylko wtedy to chyba byłby mój rekordowo długi wpis, bo sama lista jest długa, a do tego dopisać choć cokolwiek dlaczego to mój ulubiony pisarz/pisarka.. oj 🙂

  9. Jestem zaskoczona tym, że mówisz o sobie, że jesteś wielką fanką Murakamiego, a najlepszych jego powieści jeszcze nie przeczytałaś ("Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland", "Kronika ptaka nakręcacza" i "Kafka nad morzem"). Masz sporo do nadrobienia! Moim zdaniem właśnie te powieści robią największe wrażenie. Ja jednak zachwyt nad Murakamim już jakiś czas temu zamieniłam na konsternację graniczącą ze znudzeniem. Coraz bardziej jestem skłonna zgodzić się z tymi, którzy mówią, że z Murakamiego jest świetny grafoman żonglujący magicznymi treściami. Tak, Murakami przestał mnie fascynować, bo zauważyłam powielanie wzorców, bazowanie na tych samych chwytach. Mam wrażenie, że on stoi w miejscu i pisze wciąż o tym samym. A wiadomo, że w pewnym momencie można mieć przesyt czekoladek. Co do nagrody Nobla, to absolutnie nie zasłużył na tą nagrodę. Nie jest wybitnym pisarzem, jest pisarzem plasującym się w kulturze popularnej. Jego twórczość to sprytna manipulacja tęsknotami czytelników.

    1. To prawda, jestem jego fanką, żaden inny pisarz tak na mnie nie działa, niczyich książek nie przeczytałam tak wiele i nikt mnie tak nie zaskakuje, jak on. Tak jak pisałam wyżej – prawdziwą ucztę z najważniejszymi i najbardziej znanymi dziełami Murakamiego zostawiam sobie na koniec. Chętnie rzuciłabym się na wszystkie tu i teraz, ale o to chodzi, żeby odkrywać tę twórczość niespiesznie, wciąż być jej głodną i ciekawą. Może dlatego mnie właśnie jego książki nie nudzą. Wiem, jakiego typu bohaterów się spodziewać, jak będzie wykreowany świat, z jaką dbałością o szczegóły poprowadzona zostanie akcja. Taki jest jego styl i pewnie już każda jego książka będzie tak wyglądać. Nie zmienia to faktu, że jego wyobraźnia jest niezmierzona i w każdej, nawet podobnej do innych historii, znajdziemy coś niespotykanego, zaskakującego i wywołującego niesamowite emocje.

      Czy nie zasłużył na Nobla? Znam ten zarzut, że to 'kultura wysoka dla gimnazjalistów' :))) Uważam, że za liczne nawiązania polityczno-historyczne, za czujną obserwację życia społecznego, za poruszanie całego świata i niewyobrażalną fantazję, Komisja mogłaby kiedyś go wyróżnić. Trzeba pamiętać, że od lat ranga Nobla słabnie, dlatego pewnie nawet i przeciwników Japończyka wcale by taka nagroda nie zaskoczyła.

  10. Ja też zaczęłam od "Po zmierzchu", przeczytałam jeszcze Norvegian Woods, spasowałam przy "Ptaku nakręcaczu". Zdecydowanie nie moje klimaty, jakoś tak trącące okultyzmem.

  11. Niezbyt dobrze znam twórczość Murakamiego. Kiedyś sięgnęłam po "Wszystkie boże dzieci tańczą", ale nie spodobała mi się ta książka.
    Chętnie przyłączę się do zabawy. Mam kilkunastu ulubionych pisarzy, zastanowię się, o którym napisać 🙂

  12. Miałam jedno podejście do Murakamiego: "Norwegian Wood". Książka przygnębiła mnie ponad miarę, a muszę wyznać, że zwykle uwielbiam depresyjne lektury, i chyba niespecjalnie do mnie trafiła. Zachwycać się nim nie potrafię i póki co jakoś nie ciągnie mnie do innych powieści jego autorstwa…
    Pozdrawiam serdecznie!

  13. Ja również czytałam tylko Norwegian Wood i zgadzam się z Isadora, że książka jest przygnębiająca. Niestety na podstawie jednej książki ciężko jest mi go ocenić. Sama nie posiadam ulubionego pisarza, lubie czytać fantastykę 🙂

  14. Twój zbiór książek jest imponujący! A co do samego autora – jeszcze nie miałam okazji się z nim poznać, ale od dawna mam na to wielką chęć. Dlatego mam nadzieję, że wkrótce mi się to uda. 🙂

  15. Po pierwsze – bardzo fajny cykl. Tylko o kim ja mam napisać, skoro sprzątnęłaś mi ulubionego pisarza sprzed nosa ;)? Przeczytałam wszystkie jego wydane po polsku książki. Nie zdziwiłam się, że nie dostał Nobla – jego literatura budzi zbyt duże kontrowersje, przyczepione jej łatkę raczej takiej "pop-literatury", więc myślę, że łatwo nie będzie. Ja swoją przygodę zaczęłam właśnie od "Norwegian Wood" i taki początek polecam wszystkim. Jak zaczynać to od najlepszego, a co! Ale masz rację, ta książka różni się od pozostałych. Natomiast "Po zmierzchu" mnie nie porwało aż tak. Bardzo żałuję, że nie ukazały się u nas jeszcze jego eseje, bo jak wynika z fragmentów zamieszczonych w książce pani Zielińskiej, są szalenie ciekawe. W ogóle, ja lubię samego Murakamiego za to jakim jest człowiekiem. Oczywiście, co ja mogę o nim wiedzieć. Ale z wywiadów i tego co pisze, jawi się jako osoba, którą z miejsca bym polubiła, szalenie fascynująca. Taka jak jego bohaterowie, bo wydaje mi się, że oni są właśnie nim, jego odbiciem. Co jeszcze? Zazdroszczę Ci kolekcji jego książek, ja swoją dopiero powoli buduję. Na spotkanie z nim też mam zamiar dotrzeć za wszelką cenę, więc kto wie, czy na siebie kiedyś nie trafimy 😉

  16. Ja zaliczam się do grona tych, do których ten autor specjalnie nie trafia. Pierwszą jego książką jaką przeczytałam była „Na południe od granicy, na zachód od słońca”, która nie zachwyciła mnie specjalnie. Ostatnio dałam szansę 1Q84 i niestety na niej też się zawiodłam. O ile pierwszy tom nawet mi się podobał, bo kolejne już wymęczyłam. Bardzo irytowały mnie ciągłe powtórki w tej książce. W kółko powtarzały się niemal identyczne opisy postaci, jak już się w jakimś budynku paliły światła to zawsze w połowie okien itp. Miałam wrażenie jakby autor stosował metodę kopiuj i wklej. Przypuszczam, że wynika to poniekąd z tego, że poszczególne tomy były wydawane w pewnych odstępach czasu, toteż czytelnicy mogli zapomnieć co było wcześniej. Jak się jednak czyta je jeden po drugim, to te powtórki robią się męczące. Poza tym miałam wrażenie, że autorowi zabrakło pomysłu na ostatni tom, tak jakby pisał go bo założył, że ten trzeci tom będzie, ale zabrakło materiału, więc starał się tylko wypełnić jakoś strony. To są oczywiście moje subiektywne odczucia i rozumiem, że innym taki styl pisarski może się podobać.

  17. Ja raczej nie rozumiem szumu wokół Murakamiego. Jak na razie przeczytałam "Po zmierzchu" i oceniłam na 1/5 (2/10). Nie przypasował mi styl, książka w ogóle mi się nie podobała. Szczęście w nieszczęściu – "Zniknięcie słonia" stoi na mojej półce i być może Murakami się trochę zrehabilituje 🙂

  18. A ja właśnie zaczęłam jakiś czas temu od "Norwegian Wood". Jednak zaraz potem było "Na południe od granicy, na zachód od słońca", więc chyba źle w prozę Murakamiego nie weszłam. Tylko… chyba się jeszcze nie zakochałam. Co prawda, uwielbiam obydwie, jednak jeszcze jeszcze nie aż tak jakbym chciała. No, ale teraz czeka na mnie "Kafka nad morzem" więc kto wie…

    PS. Gdybym nie znała Twojej buźki, pomyślałabym że to pewna bardzo bliska mi osoba to pisze. Więc przyznawaj się: zdjęcia podrobione, a Ty wcale z Częstochowy nie pochodzisz, co?;)

    1. Hhahha, masz mnie! Gdzieś tam chodzi moja bratnia dusza być może! 🙂

      Mam nadzieję, że Murakami kupi Cię "Kafką" – to ponoć jedna z najznamienitszych jego powieści. Dlatego tak bardzo boję się sięgnąć…

  19. Również jestem miłośniczką Murakamiego! Na mnie największe wrażenie zrobiły:
    "Kafka na morzem"
    "Tańcz, tańcz, tańcz"
    i "Koniec świata i hard-boiled wonderland"
    Choć ta ostatnia zrobiła na mnie bardzo dziwne wrażenie. Wiem, że muszę do niej powrócić, bo jest wyjątkowa. W jakiś dziwny sposób koresponduje z moimi lękami, przez co miałam coś na kształt traumy po jej przeczytaniu. Ciekawa jestem jak Ty ją odbierzesz 🙂 Chętnie przeczytam opinię na jej temat;) 1Q84 też cudo, też bardzo osobiście ją odebrałam. Właściwie wszystkie książki tego autora pozostawiają we mnie niedosyt i chęć powrotu za jakiś czas do nich. Na szczęście zostało mi kilka nieczytanych 🙂 A zaczynałam właśnie od Norwegian Wood. Rzeczywiście jest inna od pozostałych. Brakuje w niej tej magii, jednak to ona właśnie w moim przypadku spowodowała, że sięgnełam po kolejną (była to Przygoda z owcą – tez polecam). W kolejności przymierzam się do Sputnik sweetheart i Przygoda ptaka nakręcacza – ale sobie teraz smaka zrobiłam, nie mogę sie doczekać 😀 Pozdrawiam serdecznie

  20. To również jest mój ulubiony pisarz, Przeczytałam 11 jego książek + również tak jak Ty przewodnik po Tokio tłumaczki. Na pewno przeczytam wszystkie jego dostępne książki bo już jestem uzależniona 😉 Zazdroszczę kolekcji 😉
    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *