Niebiosa są puste, Avrom Bendavid-Val

Porażająca historia, która ściska za gardło, wstrząsa, zmusza do łez i prowokuje do przemyśleń. Podczas lektury człowiek zatrzymuje się na chwilę, przenosi w czasie i całkowicie zatraca. Nie sądziłam, że kiedykolwiek sięgnę po książkę opowiadającą o zagładzie Żydów. I że uznam ją za jedno z najważniejszych, najpiękniejszych, najbardziej poruszających dzieł, z jakimi miałam w życiu kontakt.

Wielkie wrażenie robi ta opowieść o życiu i pacyfikacji Trochenbrodu (Zofiówki) – wsi, a potem tętniącego życiem żydowskiego miasteczka, po którym obecnie pozostały zgliszcza. Przed II wojną kwitnący Trochenbrod liczył około pięciu tysięcy mieszkańców, głównie Żydów i Polaków. Przejęty następnie przez Sowietów, a potem przez Niemców, stał się miejscem zagłady, dokonanej przez ukraińskich policjantów latem 1942 roku. Opowieść o świecie, którego już nie ma, pełna relacji nielicznych ocalałych mieszkańców i rekonstrukcja tragedii.

Źródło: merlin.pl

Przed wygłoszeniem kolejnej mądrości komentarzowej, w stylu: „nie czytam o trudnych tematach”, „omijam smutne historie”, „nie chcę katować się Holokaustem” itd., poznajcie moje zapewnienie: choć autor nie szczędzi przykrych i brutalnych opisów zbrodni, choć wojna przewija się gdzieś w tle, choć nie da się nie zauważyć ludzkiego okrucieństwa, wyzierającego ze wszystkich stron, to jest historia o czymś innym. To opowieść o człowieku, który pragnie uhonorować swoich przodków odkryciem prawdy o miejscu, którego nie ma na współczesnych mapach.

Dzięki kilkunastu latom pracy, staraniom wielu ludzi, setkom tysięcy przebytych kilometrów, kilogramom przerzuconych papierów, Avrom Bendavid-Val powoli zarysował szkic dziejów Trochenbrodu od momentu jego powstania po zmiecenie z powierzchni ziemi. Wspomnienia ostatnich ocalałych i ich potomków, pozwoliły na skompletowanie publikacji pełnej wzruszających opowieści i zachwycających fotografii.

Niebiosa są puste to niezwykle poruszająca historia miejsca, w którym toczyło się sielskie życie grupy dobrze się znających i oddanych sobie ludzi, którym przyszło cierpieć na żydowskie pochodzenie. Od podstaw stworzyli miasto, które miało szansę stać się największym ośrodkiem handlu w promieniu kilkuset kilometrów. Historia chciała inaczej – z Zofiówki pozostała zbiorowa mogiła, stos zdjęć i ogrom wspomnień, które – dzięki wysiłkom pokoleń – udało się zachować i utrwalić.

Publikacja Bendavida-Vala to znakomita lekcja historii, portret obyczajów chasydzkiej społeczności i piękna opowieść o wierności ideałom, sile przyjaźni, kulcie rodziny, walce do ostatniej kropli krwi, pamięci o korzeniach. Kolejna z etykietą: „lektura obowiązkowa”.

Moja ocena: 10/10

0 komentarzy

  1. Oj, już gdzieś zetknęłam się z opinia, że jest to książka niezwykła, przejmująca, smutna na wskroś. Tak pięknie napisałaś o swoich odczuciach, że już większej zachęty mi nie potrzeba.
    Pozdrawiam serdecznie!

  2. Na początek chylę czoła, niesamowita recenzja! I jak najbardziej uważam, że takie książki powinny powstawać i ludzie powinni je czytać! Z kulturą Żydowską miałam kiedyś styczność na studiach, bowiem pisałam prace o jednym malarzy żydowskim, tak więc i trochę o samych Żydach poczytałam. Nie wątpię, że ta książka wzrusza i poniekąd też dobija nieco odbiorcę. jale jest potrzebna! Jestem na tak, z największą przyjemnością (o ile można mówić w ten sposób) sięgnę po tę historię!

  3. Brawa dla autora książki. Choć traktuje o tematach ważnych, o których napisano już wiele, dopiero ta pozycja mnie zachęciła. Muszę obowiązkowo mieć ją na swojej półce.
    Moja lista top10 chyba rozrośnie się do top1000 😉

  4. Historia Żydów jest mi bliska. W swojej pracy magisterskiej poświęciłam im dość dużo miejsca (pisałam o historii jednej z miejscowości). Odwiedziłam kilka cmentarzy żydowskich w Polsce. Od kilku lat uczestniczę w obchodach Dnia Judaizmu. W styczniu tego roku w ramach właśnie Dnia Judaizmu gościłam na wystawie "Pamięć i Dziedzictwo Żydów Czudeckich", na temat której napisałam potem artykuł. I pomimo tego, że "siedzę w tym" już od jakiegoś czasu nadal nie mogę się nadziwić, że to, co teraz dla nas takie odległe, kiedyś było codziennością. Żydzi stanowili spory odsetek ludności wielu miejscowości w Polsce (i nie tylko, ja jednak skupiam się na naszym kraju). W Czudcu, którego historią się zajmuję, przed wojną stanowili oni ok. 1/3 liczby mieszkańców! Żyli obok nas, odgrywali znaczącą rolę w życiu społecznym i gospodarczym. A teraz ich nie ma. Ciśnie się na usta (czy raczej na klawiaturę)znany cytat: "ludzie ludziom zgotowali ten los". Pozostały po nich pamiątki, zdjęcia. Pozostały wspomnienia ludzi…
    Jeśli tylko będę mieć możliwość, na pewno książkę przeczytam.

  5. O jak mnie ta książka ruszyła… może czytałaś. Niesamowicie mi działała na wyobraźnię. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego przeżyć.

  6. Lubię literaturę faktu, lubię temat szeroko pojętego judaizmu, więc książka prędzej czy później na pewno trafi na moją półkę. Dziękuję za tę recenzję!

  7. Moja rodzina mieszkał około 30 kilometrów od Zofiówki, lecz jej tragedia była dla nich wtedy nieznana. Bliższe były getta w Stepaniu, Kostopolu czy Sarnach. Polacy byli zmuszani przez Ukraińców na służbie niemieckiej i Niemców do kopania dołów nad którymi potem odbywały się egzekucje, potem ich zasypywania. Byli niemal zawsze naocznymi świadkami tego co czekało ich już od jesieni 1942 r. Jeśli chcecie przeczytać nieco zbeletryzowaną relację jednego z tych co uratowali się z pogromu Zofiówki (nazwa miejscowości od wezwania kościoła wzniesionego na koszt Radziwiłów)odsyłam do książki Feliksa Trusiewicza pt. Hawryłko. Pan Feliks będąc w 1943 r. w Przebrażu wysłuchał opowieści osoby która przeżyła tą tragedię i po latach ją opisał. http://www.trusiewicz.pl/omnie.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *