Hanka. Historia pewnego pałacu, Monika Szczesiak

Jest magia, jest miłość, przyjaźń, przygoda. Są wielkie tajemnice i wielkie emocje. Do tego zachwycająca okładka i intrygujący opis fabuły. Czy można chcieć więcej?

Jak twierdzi tytułowa bohaterka „Historii pewnego pałacu”, każde miasteczko powinno mieć swoją tajemnicę, żeby w jakiś sposób przyciągać turystów. Dzięki temu zawsze tętni życiem, a ludziom żyje się dostatnio, co dla Hanki ma szczególne znaczenie, ponieważ jej rodzina od lat prowadzi restaurację Stary Dąb. Tym razem chodzi o pałac i zaginiony skarb samozwańczego księcia, o rodzinną klątwę i zagadkę, która prowadzi aż na Czarny Ląd i sięga czasów, gdy biały człowiek dopiero odkrywał te tereny. W taką to historię wplątani zostają Hanka oraz jej wierny przyjaciel Staszek.

Źródło: wfw.com.pl

Historia pewnego pałacu to – w przeważającej części – powieść przygodowa z ciekawie zawiązaną intrygą, podszyta dużą dawką humoru – w większości na naprawdę dobrym poziomie. To tutaj stykają się ze sobą barwne epitety i kwieciste metafory z potocyzmami i błędami wszelakimi, czy zabawne dialogi z prostackimi wynurzeniami irytującej głównej bohaterki. Językowo nie jest to powieść stojąca na wysokim poziomie, ale warto poświęcić jej uwagę z kilku powodów:

– interesująco przedstawiony świat, w którym żyją bohaterowie;
– zręczne budowane napięcie;
– ciekawie nakreślone portrety wszystkich postaci;
– wplecenie w opowieść fascynujących legend i przypowieści;
– doskonałe sportretowanie społeczności małego miasteczka.

Przy Historii pewnego pałacu z pewnością nie będziecie się nudzić – ja z rosnącą ekscytacją przyglądałam się poczynaniom bohaterów, raz po raz układając w głowie scenariusze dalszych wydarzeń. Przyznać należy, że opowieść osadzono w naprawdę interesujących realiach, wikłając poszczególne postaci w ciekawie zdarzenia – poszukiwania skarbów, odkrywanie legend i tajemnic – czyż nie jest to sprawdzony sposób na ekscytującą lekturę?

I byłoby idealnie, gdyby nie – wspomniane wcześniej – liczne błędy i brak konsekwencji w operowaniu językiem. Gdyby nie słabe zakończenie i brak logicznego wyjaśnienia wielu wątków. Gdyby nie przymus odnalezienia rozwiązania głównych zagadek w ewentualnej kolejnej części książki…

Pomijając tych kilka nieścisłości i usterek, warto po Historię pewnego zamku sięgnąć. To opowieść naprawdę frapująca i zabawna. W sam raz na leniwe, letnie popołudnie czy deszczowy, jesienny wieczór. Ogrzeje Was i porwie, zapewniam!

Moja ocena: 7/10

0 komentarzy

  1. Cóż, język pewnie można wyćwiczyć. Jeśli autorka ma fajne pomysły, to nic tylko kibicować dalszej twórczości.
    Ja po tę powieść raczej nie sięgnę, bo językowe usterki to moja zawodowa bolączka i nie zdzierżę 😉

  2. Kiedyś, w zasadzie nie tak dawno, bo może z jakieś dwa-trzy lata temu, marzyłam, aby napisać podobną historię, tyle że o własnym mieście. Ale że żadnych ciekawostek nie znalazłam (zero smoków, uwięzionych księżniczek czy pałaców, niestety), bo to maleńka mieścina, więc pogodziłam się z faktem, że muszę to zakończyć.
    Dlatego kibicuję ogromnie osobom, którym się powiodło napisać i wydać opowieść o swych rodzinnych stronach (albo chociaż opartą na jakichś legendach o swoim mieście/wsi). Błędy językowe może mnie nie zraziły, ale brak logiki i marne podejście do wątków – już tak – więc chyba podziękuję, mimo, że ta książka… przyciąga.
    Pozdrawiam serdecznie, Herma.

    1. Herma,
      zawsze można wokół takiego miasta nadbudować własną historię i legendę, albo też stworzyć fikcyjne miasteczko i puścić wodze fantazji – możliwości jest całkiem sporo.

      Do książki, mimo wszystko, zachęcam, naprawdę potrafi porwać 🙂

  3. Jestem tu gościem i zupełnie przypadkiem trafiłam na tą recenzję. Nic mnie tak nie zaciekawiło ostatnio jak ta książka. Dzięki tej recenzji zamówiłam już książkę. Wielkie dzięk! Książka zapowiada się obiecująco. Harry Potter też ma pare niedociągnięć:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *