Kontrakt Paganiniego, Lars Kepler

Dokładnie miesiąc temu uświadomiłam sobie, że prawdopodobnie i ja ulegnę szałowi na skandynawskie powieści z dreszczykiem. To wtedy dałam się oczarować Hipnotyzerowi, autorstwa duetu Ahndoril – Coelho Ahndoril, tworzącego pod pseudonimem „Lars Kepler”. Błyskawicznie zdobyłam kolejną część cyklu Joona Linna, by przekonać się, czy i tę powieść pochłonę w kilka godzin. Pochłonęłam! Gabaryty tej książki nie powinny zatem nikogo przestraszyć.

Pewnej letniej nocy stary rybak dostrzega dryfujący po zatoce Jungfrufjärden uszkodzony jacht. Na pokładzie znajduje ciało dziewczyny. Jej płuca pełne morskiej wody, ale ubranie, skóra i włosy pozostały suche. Policja szybko ustala, że zmarła była młodszą siostrą Penolope Fernandez, szwedzkiej aktywistki na rzecz pokoju, która wraz ze swoim chłopakiem, właścicielem jachtu, zapadła się pod ziemię. Komisarz kryminalny Joona Linna chce jak najszybciej odnaleźć dwójkę zaginionych. Ma powody podejrzewać, że są w ogromnym niebezpieczeństwie. Może się okazać, że niektórych kontraktów nie zrywa nawet śmierć… Elektryzujący, trzymający w napięciu kryminał o kulisach wielkiej polityki i handlu bronią.

Źródło: merlin.pl

Gdybym miała zestawić ze sobą ten tom i poprzedni, Kontrakt Paganiniego w niektórych kategoriach pozostałby w tyle za Hipnotyzerem. Same zbrodnie są tutaj ciekawsze i dużo bardziej wyszukane, a portrety psychologiczne postaci jeszcze lepiej skonstruowane, ale fabularnie momentami książka leży. Autorzy postawili na tanie efekciarstwo rodem z filmów sensacyjnych, w których królują sceny pościgów i walki wręcz, strzelaniny i efekty specjalne. Nudne to i irytujące, jeśli przynajmniej 1/3 książki stanowią sceny z karabinami, granatami, ucieczkami i nożami w tle. Oczywiście wszystkie te pościgi i starcia szalenie napędzają akcję, czyniąc ją jeszcze bardziej emocjonującą, ale trudno złapać chwilę oddechu podczas lektury, jeżeli ze wszystkich stron leje się krew i huczą wystrzały.

Co jest dobre w tej części cyklu to to, że wreszcie da się zauważyć, iż to faktycznie Joona Linna jest głównym bohaterem serii. W Hipnotyzerze to inni wysuwali się na pierwszy plan – teraz stery przejął ten, którego osoba ma scalać ze sobą wszystkie tomy cyklu. Poznajemy go w Kontrakcie… dużo lepiej, zaczynamy lubić i podziwiać, choć pewne zagadki wokół niego mogą wprawiać serca czytelników w drżenie. A przynajmniej dają nutkę niepewności i tajemniczości…

Kontrakcie Paganiniego zetkniemy się z wartką akcją, bezwzględnymi zbrodniarzami, wielką polityką, walką o prawa człowieka i z niesamowicie ciekawymi bohaterami. Autorzy opowiadają kilka wstrząsających i fascynujących opowieści, które składają się na naprawdę wartą uwagi całość. Całość, którą – kolejny raz – pochłania się na jednym wdechu, bez chwili na oderwanie. Dotknięcie ważnych problemów społecznych jest dodatkowym atutem powieści. Czyni ją autentyczną i jeszcze bardziej porażającą.

Jeżeli lubicie historie, które jeżą włoski na karku i przyspieszają bicie serca – koniecznie sięgnijcie po powieści Larsa Keplera. Stoją na najwyższym poziomie!

Moja ocena: 7,5/10

0 komentarzy

  1. Ja sięgnę na pewno! 🙂 Szczególnie ze względu na te pościgi, mam słabość do akcji rozgrywającej się na ulicach, kiedy bohaterami stają się też samochody i wiele zależy od nich oraz umiejętności kierowcy… ale tutaj mogłabym pisać i pisać.

    Przekonałaś mnie 🙂

  2. Nie przypominam sobie, czy miałam już wcześniej do czynienia ze skandynawskim kryminałem. Może i tak było, lecz osobiście na chwilę obecną nie pamiętam. ,,Kontrakt Paganiniego'' według twojej recenzji zapowiada się naprawdę ciekawie i jak dla mnie nie przeszkadza nadmiar pościgów połączonych z nieustającymi scenami zbrodni, aczkolwiek muszę sama się o tym przekonać, bo nieraz bywa tak, że zbytnie efekciarstwo przynosi odwrotny efekt do zamierzonego.

    1. Ja akurat nie lubię filmów sensacyjnych, więc te wszystkie sceny pościgowo-strzelankowe strasznie mnie męczyły. Prawda jest jednak taka, że mocno napędzają akcję, a i po przeniesieniu na ekran będą 'fajnie' wyglądać. A przecież o to też w życiu chodzi 😉

  3. Ja mam inaczej. Dla mnie realizm narzędzia i sposobu jego użycia jest bardzo istotny; zwłaszcza w kryminale i sensacji. Nie ma zbrodni bez narzędzia i sposobu. Nie da się też udowodnić winy bez wyjaśnienia czym i w jaki sposób.
    Zgadzam się, iż powieść jest bardzo dobra, choć dla mnie największą jej zaletą jest tło społecznie.
    Pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *