Dubler, David Nicholls

Po Dublera sięgnęłam z kilku powodów. Przyciągnęło mnie nazwisko autora najlepszej książki, jaką przeczytałam w roku 2011, ciekawie zapowiadająca się fabuła oraz hasła z okładki głoszące, że to „najśmieszniejsza książka roku” i obiecujące, że „będę śmiać się w głos”. Cóż, jeśli to ma być najśmieszniejsza książka, aż boję się pytać, jak wyglądają te „mniej śmieszne”…
Josh Harper ma piękną żonę, pieniądze, sławę i główną rolę na londyńskim West Endzie. Stephen McQueen obskurną kawalerkę, niefortunne nazwisko, role denatów, wiewiórek i dublera uwielbianego przez tłumy Harpera. Rozwiedziony i samotny większość wolnego czasu spędza, oglądając stare filmy i marząc o lepszym życiu. Jednak nic nie trwa wiecznie. Zawsze można stracić to, co się ma i zdobyć, zdawałoby się nieosiągalne, cele. Los lubi płatać figle, zwłaszcza, gdy mąż zdradza piękną żonę, a jego niepozorny dubler stara się ją pocieszyć. A gdy jeszcze w grę wchodzi prawdziwa miłość i wścibscy paparazzi… wszystko się może zdarzyć!
Źródło: swiatksiazki.pl

Wydaje mi się, że gdyby nie obiecywanie gruszek na wierzbie i gdyby nie oczekiwania stawiane autorowi, z pewnością odebrałabym Dublera dużo lepiej. Jeśli miała to być komedia, nie wyszła ona autorowi najlepiej. Owszem, w książce natrafiłam na kilka zabawnych momentów, bohaterowie sprawnie operowali sarkazmem, a i całość okazała się jedną, wielką ironią, ale tak naprawdę to stanowczo zbyt mało, aby reklamować książkę jako „śmieszną” i aby obiecywać mi, że będę się prawdziwie zaśmiewać. Bo zaśmiewać się tu nie da. Główny bohater – Stephen – jest marnym aktorzyną o ukrytym potencjale, kaleką życiowym i totalnym niedojdą. Nad jego losem prędzej miałam ochotę zapłakać, niż bawić się kolejnymi problemami i tragediami, spadającymi na jego głowę. Z kolei nadęty gwiazdor – Josh – jest pusty niczym wydmuszka, denerwujący i odpychający. Rozumiem, że miała to być karykatura współczesnych gwiazdeczek, ale i tutaj Nicholls niespecjalnie się postarał i postać Josha wcale nie wydaje się autentyczna. Dubler wnosi pewną świeżość do świata literatury – podobnej fabuły jeszcze nie poznałam, choć jest ona wyjątkowo wyciągnięta z życia, naturalna i prawdziwa. Bywały co prawda w akcji momenty tendencyjne i banalne, ograne w kulturze po wielokroć, ale generalnie historia nakreślona przez Davida Nichollsa jest czymś nowym, nieznanym. Czymś, czemu warto się przyjrzeć. Najbardziej w Dublerze urzeka język. Skąpe opisy i liczne dialogi są żywe i autentyczne, napędzają akcję i sprawiają, że książkę pochłania się błyskawicznie. Podoba mi się szerokie i dogłębne przedstawienie bohaterów, umiejętnie wplecione w wartką akcję oraz – jak sądzę – wierne odzwierciedlenie światka show-biznesu. Światka pełnego kłamstw i iluzji, fałszu i zła. Światka wyjątkowo barwnego i brutalnego. Miło było na jakiś czas przenieść się na deski wielkiego teatru, ale pewnie już tam nie wrócę. A Was – mimo wszystko – do niego zapraszam. Może się w nim rozkochacie? Moja ocena: 6/10
]]>

0 komentarzy

  1. Twoja recenzja jest pierwszą tej książki, którą przeczytałam, więc wymagań jakichś ogromnych chyba nie mam, chociaż fakt, po autorze "Jednego dnia" czytelnicy wymagają nie tyle całej prozy, ale chociażby samej fabuły najwyższych lotów. Bardzo jestem ciekawa, co Nichollsowi wyszło.

  2. Dla mnie ocena 6/10 to dosyć wysoka nota, więc z chęcią sięgnę. Czytałam wiele o "Jednym Dniu", niestety nie mogłam się z nim jeszcze zapoznać, ale mam zamiar to nadrobić, tak samo "Dublera".

  3. Dam tej książce szansę, ponieważ nie znam twórczości autora. Podejdę do niej bez oczekiwań i wymagań i zobaczymy co z tego wyjdzie. Pozdrawiam 🙂

  4. Jak wiesz "Jeden dzień mnie porwał" ale nie ufam książkom które mają mnie zabić śmiechem, a jeszcze Twoja opinia… tyle że z drugiej strony lubię sarkazm i ironię… i weź coś postanów…

  5. Ta książka stała na bibliotecznej półce (aż się zdziwiłam, że tak szybko ją zakupili), a ja się wahałam, czy wziąć. Nie wzięłam. Z tego powodu, że chyba chcę jej posłuchać w wykonaniu Jacka Kawalca – już miałam próbkę w darmowych fragmentach udostępnianych na Virtualo. W każdym razie posłucham Twojej rady i nie będę się nastawiać. 🙂

  6. "Jeden dzień" tego autor przypadł mi do gustu, ale do "Dublera" po Twojej recenzji jakoś nie jestem przekonana, nie wydaje się być zbyt ciekawą historią.

  7. Fabuła brzmi dziwacznie, Twoja recenzja też nie bardzo zachęca, więc na pewno czytać nie będę. Ale mam na półce "Jeden dzień" i niedługo zamierzam przeczytać 🙂

  8. Gdyby wierzyć tekstom z okładki, to nie mielibyśmy w ogóle kiepskiej literatury, tylko same arcydzieła… Ile razy ja już się nacięłam! Ale w jednym masz rację: książka jako taka wcale nie musi być zła, ale jeśli zaczynamy ją z nastawieniem "czytam najśmieszniejszą książkę roku", to oczekiwania są po prostu za wysokie. Nichollsa nie czytałam, może kiedyś się skuszę.

  9. Najpierw muszę poznać 'Jeden dzień' tego autora, książka zbierała same pozytywne recenzje, a potem się okaże czy sięgnę po kolejną, czyli 'Dublera'.

  10. widzę komentarze o książce tego autora "Jeden dzień". Przeczytałam i uważam, że książka jest cudowna. Z czystej ciekawości przeczytam "Dublera" by się przekonać czy nadal pisze tym luzackim stylem. Pozdrawiam 🙂

  11. ja "Dublera" odebrałam trochę lepiej, być może ze względu na to, że przed lekturą nie czytałam żadnych ''obiecanek'' i opinii. Jednak Nicholls musi się bardziej postarać aby przebić świetny "Jeden dzień". Tak czy inaczej "Dubler" to miła lektura na zimowy wieczór 😀

  12. Po rewelacyjnym "Jednym dniu" nie chciałabym się rozczarować. Raczej nie sięgnę, również ze względu na nietrafiony opis książki. Ale pomimo wszystko, Nichollsa należałoby poznać lepiej. Jeżeli nie "Dubler", to na pewno natrafię na coś innego ;).

    Pozdrawiam 🙂

    1. Tę pewność może zaburzyć fakt, że 'Dubler' napisany był kilka lat wcześniej, niż 'Jeden dzień'. David Nicholls rozwinął się w dobrym kierunku, bo 'Jeden dzień' naprawdę zachwyca.

  13. Przyznam, że nie spotkałam się z komedią w postaci książki. Oczywiście, w literaturze, jaką czytam zdarzają się śmieszne momenty, czasem język w całej książce bawi, ale żeby coś odgórnie zostało nazwane komedią i napisane właśnie pod tym kątem (pomijając "Boską…" i "Nie-boską…" :)) to zdecydowanie nie. Do Dublera mnie nie ciągnie, jakoś nie moje tereny, a i wolałabym nie zaczynać czytać książki, która rzekomo miałaby być najśmieszniejsza po czym przy każdym zabawnym momencie zastanawiać się, czy to już tu mam umierać ze śmiechu czy jeszcze zaczekać.
    Pozdrawiam serdecznie :))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *