Marionetki, Paweł Jaszczuk

To nie będzie długa recenzja, bowiem powieściowe cykle mają to do siebie, że poszczególne ich części są spójne i bardzo do siebie podobne, a ja poprzedni tom przygód dziennikarza Jakuba Sterna – Plan Sary już jakiś czas temu przedstawiałam. Moje ówczesne słowa, idealnie oddają również to, co chciałabym powiedzieć o Marionetkach:
Powieść osadzona została we Lwowie lat trzydziestych minionego wieku. Narracja poprowadzona została nader sprawnie – autor nie zapomniał o specyficznym słownictwie tamtych lat i tamtych stron, skonstruował interesujące, złożone postaci i niezwykle plastyczne i sugestywne opisy. Opisy zarówno wyglądu zewnętrznego i psychiki bohaterów, jak i samego miasta, które jest nie tylko tłem całej historii. Lwów okazuje się jednym z bohaterów – naocznym świadkiem tragedii, uczestnikiem zbiorowej histerii. To w mury miasta wsiąka krew ofiar, krzyk przechodniów i strach (…)
W tej materii nic się nie zmienia – Jakub Stern jest tym samym Jakubem Sternem, Lwów tym samym Lwowem, żona głównego bohatera wciąż jest zazdrosna o jego współpracownicę, a owa współpracownica wciąż wzbudza sympatię swoim podejściem do życia. Zmieniają się tylko zbrodniarze i sprawy, jakimi zajmują się bohaterowie. Tym razem giną po kolei osoby związane ze zbliżającym się Festiwalem Lalek. Giną też same lalki, będące przedmiotem sporów i obsesji… Jaką wartość przedstawiają przerażające marionetki, łudząco podobne do zamordowanych? Kto bawi się w boga i steruje nie tylko lalkami, ale i ludźmi? Dla kogo grupa marionetek jest aż tak cenna? Wystarczy, że przeczytacie pół książki, a sami znajdziecie odpowiedzi… To, że w połowie powieści czytelnik jest w stanie rozwiązać zagadkę, nie znaczy, że w ślad za nim pójdzie Jakub albo policja. Dlatego też tylko pierwszych 180 stron uznaję za ciekawe i warte uwagi – późniejsze poszukiwania mordercy nie mają już sensu i nudzą, są mocno naciągane i wymuszone. Autor bardzo nieudolnie stara się poplątać sprawę już w chwilę po tym, jak podał rozwiązanie na tacy. Przez resztę książki czytelnik czeka jedynie na to, aż Stern wreszcie domyśli się tego, czego nawet średnio inteligentny człowiek domyślił się na długo przed nim. I jak tu emocjonować się zagadką kryminalną, skoro napięcie opadło tak szybko, a reszta powieści jest tylko zapychaczem stron i zabijaczem czasu? Ciężko ocenić mi Marionetki, bowiem sam motyw przewodni historii jest niezwykle ciekawy i porażający, bohaterowie wzbudzają wielkie zainteresowanie i świetnie czyta się dialogi żywcem wyciągnięte sprzed kilku dekad. Cała ta lwowska otoczka, ten klimat – one są świetne i przyciągają. Ale to ma być emocjonujący kryminał, a emocje opadły tu stanowczo zbyt szybko – nie ma niespodziewanych zwrotów akcji, brakuje suspensu, zawiłej intrygi – czegokolwiek, co wywołałoby przyspieszone bicie serca, drżenie rąk i ciarki na plecach. Przez drugą część powieści Pawła Jaszczuka odliczałam strony do końca, nudziłam się i denerwowałam. Ale jeżeli dla Was to nie intryga jest najważniejsza i chcecie po prostu przeczytać dobrze napisaną powieść, osadzoną w rewelacyjnej scenerii – polecam. Moja ocena: 5,5/10
]]>

0 komentarzy

  1. O Ty miałaś przewagę tą nade mną, że to nie była Twoja pierwsza ksiażka w tym cyklu, dla mnie wszystko było nowością…

  2. Czy oba tomy są ze sobą na tyle powiązane, że trzeba je czytać w kolejności? Pytam, bo mam oba i zabierałam się właśnie do "Marionetek", jako nowszych, ale nie chcę mieszać chronologii.

    1. Agnieszko,
      niestety, lepiej by było przeczytać 'Plan Sary'. W 'Marionetkach' kilka razy zostają wspomniane wydarzenia z poprzedniego tomu. I to dosyć ważne wydarzenia – po lekturze 'Marionetek' będziesz wiedziała, jak przebiegała akcja w 'Planie Sary', czyli odbierzesz sobie całą zabawę.

  3. Mimo, że była to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Pawła Jaszczuka to pod wzgledem kryminalnym rozczarowała mnie. Zabrakło mi dokładniejszego wyjaśnienia zagadki, wyjasnienia motywów, emocji… Ale faktycznie, jesli chodzi o klimat Lwowa, to autor oddaje go doskonale. :)Jednak w porównaniu z "Krwią na Placu lakek" ta książka wypada słabiutko. 🙂

  4. Czytałam Plan Sary i właśnie to stary, przedwojenny Lwów mnie zachwycił i oczarował. Myślę oczywiście nad "marionetkami" i bardzo spodobał mi styl Pawła Jaszczuka. No zobaczymy, może mnie nie rozczaruje 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

  5. Po niemal miesiącu od przeczytania wreszcie udało mi się coś o książce napisać i mogę zacząć porównywać wrażenia. Widzę, że są podobne. Siostra czytała "Plan Sary" i bardzo wysoko książkę oceniała, więc się zastanawiałam czy to ja wybrzydzam, czy "Marionetki" są słabsze. Widać słabsze, skoro moje odczucia generalnie się pokrywają 🙂

  6. Ja też się trochę zawiodłem. Początek świetny, ale im dalej, tym więcej wad. Można polecić, ale tylko miłośnikom kryminałów nie szukających rzeczy wybitnych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *