Zapomniane, Cat Patrick

Wybiła północ, niedziela: odkładam książkę na biurko, przymykam oczy, w głośnikach króluje Kings of Leon. Próbuję zebrać myśli, ale te galopują, jak szalone i nie dają się poukładać. Zaczynam opisywać swoje wrażenia z lektury. Po trzech linijkach znużona wciskam Backspace. Kolejna próba – pięć linijek i bardziej nerwowy nacisk na Backspace’a. Postanawiam wczuć się w konwencję książki, wracam myślami do rzeczywistości London Lane, bohaterki Zapomnianych. Jak ona skonstruowałaby notatkę z tego wieczoru? Napisałaby na pewno, że przeżyła świetną przygodę, że przeniosła się do niezwykłego świata, by poznać niezwykłych ludzi. Opisałaby ekscytację, łzy, dreszcze i nerwy, jakie towarzyszyły jej podczas lektury. Niedługo potem przymknęłaby oczy i zasnęła. Rano ze wspomnień o przeczytanej książce nie pozostałoby nic – tylko krótka notatka na nocnej szafce. Tak właśnie żyje London – nie pamięta ani krzty swej przeszłości. Za to przyszłość zna doskonale i wie kto komu złamie serce, kto umrze, a kto złamie nos. Wie co spotka jej przyjaciół, rodzinę i wszystkich tych, których mija na szkolnym korytarzu. Przekleństwo. London nie pamięta kłótni z przyjaciółką, odejścia ojca, filmu obejrzanego dzień wcześniej. Nie pamięta też Luke’a – chłopaka, którego kocha ponad wszystko. I co gorsza – nie widzi go również w migawkach ze swej przyszłości… Motyw amnezji jest już w literaturze ograny. Podobnie ma się rzecz z trudną miłością dwojga nastolatków. Wytworów literatury paranormalnej również mamy wiele. A jednak pomysł Cat Patrick zaskakuje. Autorka ujęła znany temat zupełnie na nowo. Stworzyła bohaterkę inną od wszystkich, „nienormalność” jakiej jeszcze nie znałam. Akcję osadziła w przeciętnym miasteczku, w szarej szkole i zwyczajnym domu. Pomijając więc przypadłość dziewczyny – paranormalności mamy tu niewiele, za co jestem autorce wdzięczna, bo gdyby jeszcze upchnęła tu jakieś demony, elfy i inne stworzenia, przestałabym wierzyć w jej historię. A historia ta jest naprawdę ciekawa i warta uwagi. Drażni w niej jednak język, jakim posługuje się autorka – jałowy, typowy dla głupawych nastolatków. Dialogi pełne są nienaturalnych kolokwializmów, często przypominają zwyczajny bełkot. Nieco dojrzalej wypadają wywody narratorki, ale zdarza się to jedynie miejscami. Czepiam się, bowiem taka bezsensowna paplanina odbiera przyjemność z lektury i ujmuje tej powieści wiele uroku. O ileż byłaby ona pełniejsza, o ileż doskonalsza, gdyby autorka nie siliła się na mowę współczesnych nastolatków. Przecież młodzież nie jest głupia, zrozumiałaby przekaz i bez tych wszystkich „dzienksów” (mam prawo jednak przypuszczać, że to tłumacz tak niefortunnie przekładał angielskie „thanks” i sporo innych wyrazów, które w naszej wersji brzmią wyjątkowo głupawo). Zarzuty wobec tłumaczenia może można i mieć, ale to jednak Cat Patrick miała wpływ na największą wadę swojego dzieła – na bezustanne peany zachwytu na cześć chłopaka London. Luke jest idealny, piękny, doskonały, seksowny, niesamowity, powalający, zapierający dech, szarmancki, cudowny, niepowtarzalny. Ma ciało przypominające marmur, idealny uśmiech, słodkie dołeczki w policzkach i hipnotyzujące spojrzenie. I skoro bohaterka każdego dnia poznaje go na nowo (gdyż jego obraz nie utrwalił się w jej głowie, a zdjęcia nie są zbyt dokładne), swój zachwyt nad tym „żywym, prawdziwym chłopakiem” demonstruje w książce każdego dnia. Każdego. Zawsze kiedy widzi Luke’a. Początkowo było to nawet słodkie i zabawne, ale im dalej w las, tym gorzej. Ileż można czytać o jakimś chodzącym ideale? Sparzyłam się już na wielostronicowych westchnieniach do marmurowego Edwarda i kiedy tylko London wpadała na swego wybranka, zgrzytałam zębami i przewracałam oczami. Do wyrzygania – za przeproszeniem. Powinnam znienawidzić Luke’a po wiadrach lukru, jakie wylewała na niego główna bohaterka powieści, ale prawda jest taka, że to najjaśniejszy punkt historii. Oprócz tego, że odgrywa szalenie ważną rolę w życiu bohaterki (i wcale nie chodzi mi wyłącznie o sprawy sercowe), to jednocześnie jego portret potrafi zaciekawić i przyciągnąć. Losy Luke’a są niezwykle interesujące i wcale bym się nie obraziła, gdyby jego osobie autorka poświęciła osobną książkę. Jestem pewna, że wyszłaby z tego naprawdę frapująca historia. Cat Patrick wiernie odzwierciedliła rzeczywistość typowego, amerykańskiego liceum. Pomijając toporne dialogi – świat ten jest wyjątkowo autentyczny i jestem sobie w stanie z detalami wyobrazić scenerię, w jakiej rozgrywa się akcja. Urzekł mnie sam zamysł autorki, urzekł sposób, w jaki przedstawia prawa rządzące światem London. Ważna jest tu spójność opowieści, ważna dbałość o detale, która sprawia, że autentyczności Zapomnianych nie można podważyć. Miejscami opowieść bywa nudna i tendencyjna (zwłaszcza na pierwszych dwustu stronach), ale całościowy obraz tej historii skłania mnie do tego, by z czystym sumieniem polecić Wam jej przeczytanie. Idealnych książek nie ma co szukać, warto sięgać po te solidne i dobre. Moja ocena: 8/10
]]>

0 komentarzy

  1. Uwielbiam Twój styl pisania recenzji 🙂
    A co do lektury, to już od jakiegoś czasu mam na nią chętkę. Kupować to już nie mam za co, ale może znajdę ją w bibliotece albo gdzieś po promocji

  2. Ależ mnie zachęcają te wszystkie recenzje dotyczące tejże właśnie książki 😉 Muszę w końcu gdzieś ją znaleźć i przeczytać!
    Pozdrawiam!

  3. Lekturę mam już za sobą, ale historia również bardzo przypadła mi do gustu. Jestem ciekawa, czy autorka coś jeszcze stworzy. 😉

    1. Z informacji na jej stronie internetowej wynika, że w maju tego roku ukaże się powieść "Revived". Co ciekawe – polska okładka "Pomiędzy światami" J. Warman została zaczerpnięta właśnie z projektu "Revived". Na pytania o kontynuację "Zapomnianych" Cat Patrick odpowiada, że to wykluczone – historia miała wyglądać tak i nic się nie zmieni.

  4. Wspaniała i zachęcająca recenzja. O tej książce również czytałam wiele pochlebnych opinii. Chociaż obecnie nie mam za bardzo czasu, ale już niedługo…

  5. Przeczytałabym sobie chętnie taką książkę. Jakiś czas temu zwróciła moją uwagę :). Poszukam jej, może kupię.

    Tak na marginesie to okładka jest rewelacyjna!

  6. Zwróciłam juz uwagę na tą książkę , troszkę mnie jednak zmartwiłaś tym stylem dialogów i zbyt młodzieżowym podejściem . Musze się teraz bardziej zastanowić, może znajdę gdzieś jakiś fragment do przeczytania 🙂

  7. Po takiej recenzji trudno odmówić! Amnezja plus miłość plus paranormal… Intrygujące! Zapowiada się naprawdę świetnie, chociaż już widzę te moje wznoszenie oczu ku sufitowi podczas czytania hymnów do Luke'a :).

    Pozdrawiam 😉

  8. Brzmi zachęcająco, ciekawie przedstawiłaś fabułę książki we wstępie. Nie miałam jeszcze do czynienia w literaturze( i życiu także) z wątkiem przewidywania przyszłości przy jednoczesnym zapominaniu przeszłości. Przyznam jednak, że bardzo mnie irytuje nadużywanie takiego sztucznego, młodzieżowego języka. I jeszcze ten Luke, mógłby mieć jakieś wady, taki sarkastyczno-uroczy na przykład. Taki jak Jace 😀 A co do Kings'ów – uwielbiam ich ! 🙂

    1. Luke miał jedną wadę – raz dopuścił się kłamstwa 😉 Ale poza tym sam "cud, miód i orzeszki" 🙂 Muzyka Kings of Leon była inspiracją dla autorki, co podkreśliła w podziękowaniach – uwielbiam, kiedy pisarze zwracają uwagę na muzykę wokół nich, bo dla mnie zajmuje ona czołowe miejsce w życiu!

  9. Może to i ciekawa książka, ale obawiam się, że te toporne dialogi i język ni w kij ni w oko, tak mnie umęczy, że polegnę podczas czytania.

  10. A mnie książka tak wciągnęłam, że przymknęłam oko na wszelkie wady i w sumie nie zwracałam na nie aż tak uwagi 😉
    Właśnie sobie uświadomiłam, że London przecież nie czytała książek, bo i nie mogłaby… Koszmarna wizja, a gdyby coś takiego spotkało mnie!? D:
    heh ;D

  11. Czytam sporo pozytywnych opinii o tej książce, jednak miałam nadzieję, że i ty się o niej wypowiesz. Jakoś nie byłam do tej pory przekonana, gdyż chyba obecnie cierpię na lekki przesyt literaturą o zabarwieniu romansowym 😉 Skoro jednak piszesz że jest to dobra powieść i autorka ją dopracowała to postaram się nie być aż taka krytyczna:)

  12. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać, a już czuję, że ta książka mi się spodoba. Twoja recenzja jest kolejną zachęcającą do sięgnięcia po tą lekturę. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tego typu amnezją w żadnej znanej mi powieści czy filmie. To coś całkiem nowego, więc ciekawi 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *