Dotyk ciemności, Karen Chance

Uwaga, wampiry wracają! Zanim zaczniecie buczeć, gwizdać i odwracać głowy – zatrzymajcie się na chwilę. Wampiry u Karen Chance nie są wymuskanymi, błyszczącymi, uległymi amantami. To nie królewicze na białych rumakach, ani faceci marzeń. To krwiożercze, brutalne, bezwzględne i egoistyczne bestie. Takie wampiry lubimy! Główną bohaterką powieści jest jasnowidzka Cassie. I nie myślcie sobie, że to kolejna historia w stylu „głupie dziewczę zakochuje się w wampirze” – co to, to nie. Zamiast cukierkowej miłości mamy tu strach i fascynację, sporo śmiałych scen erotycznych (wbrew pozorom – nie zawsze na linii kobieta-wampir) i brutalność. Takie książki lubimy! Karen Chance już na starcie wygrywa – zaserwowała nam powieść inną od wszystkich. Taką, która nie opiera się na modnych ostatnio schematach, taką która niekoniecznie trafi do młodzieży lubującej się w lukrowanym Zmierzchu. Odejście od tego, co zdobywało w ostatnich latach ogromną popularność, było nieco ryzykowne, ale i potrzebne. Ktoś wreszcie podreperował wizerunek wampira, ktoś przestał mieć czytelników za idiotów, a kobiety za ofiary losu, które bez superbohatera u boku nie dałyby rady przejść przez ulicę. Myślę, że samo to powinno przekonać Was, że Dotykowi ciemności warto dać szansę. A jeśli to nie wystarczyło… Karen Chance wykreowała nowy, rządzący się swoimi prawami świat. Stworzyła nowych bohaterów – czerpała oczywiście ze źródeł, zaglądając do mitologii, historii świata i historii literatury, ale do tego, co znała, dodała pewien pierwiastek od siebie, w efekcie czego na kartach jej powieści pojawili się nowi, ciekawi bohaterowie – magowie, wieszczki, wampiry, duchy i elfy. Nie obawiajcie się – nie czeka Was zalew nadnaturalnych postaci – świetnie opowiedziana historia jest wyważona – postaci epizodyczne są ważne, ale epizodyczne, postaci główne zaś nie są przedstawiane nachalnie. To ważne, że autorka nie zalewa nas wielostronicowymi opisami bohaterów – ona postawiła na akcję. A dzieje się w tej powieści tak wiele, że akcja pochłania nas od pierwszego do ostatniego momentu… Dotyk ciemności pochłania się błyskawicznie – głównie za sprawą lekkiego i luźnego języka. Może to być zaletą, ale i wadą. Mnie nieco przeszkadzało zestawianie ze sobą kolokwialnych zwrotów, charakterystycznych dla gimnazjalistów z brutalnymi scenami walki, albo – co gorsza – z przesyconymi namiętnością scenami łóżkowymi. Czyta się gładko, ale coś tu zgrzyta, a to niedobrze. Bo powieść ta byłaby doskonała i w pełni poważna, gdyby nie ta młodzieżowa paplanina, wpleciona tu i ówdzie do dialogów i rozważań głównej bohaterki (która – swoją drogą – kilka razy pokazała się z nie najlepszej strony – niby twarda i waleczna, a jednak momentami naiwna i głupiutka). Nie wiem czy to sprawa autorki czy tłumacza, ale taką właśnie wadę znalazłam w tej powieści. Jedna spora wada, jedna nieco mniejsza i cały szereg zalet. Myślę, że powinno Was to zachęcić do Dotyku ciemności Karen Chance. Ja jestem pozytywnie zaskoczona tą powieścią i niecierpliwie czekam na jej kontynuację. Polecam! Moja ocena: 7/10
]]>

0 komentarzy

  1. Ja czytałam już jakiś czas temu tę książkę. Szczerze mówiąc nie powaliła mnie na kolana. Podobnie jak Ty napisałaś, coś mi tam nie pasowało. Te "zgrzyty" w moim przypadku zbyt były wyczuwalne, co pozbawiło mnie przyjemności z czytania.

    1. O widzisz, to ja starałam się je ignorować, choć miejscami naprawdę miałam ochotę uderzyć głową o ścianę. Tak jak napisałam – wadą jest to dużą, ale cała kreacja świata przedstawionego zasłużyła na wielkie wyróżnienie i wpłynęła na to, że książka naprawdę mi się spodobała.

    2. Ja już tak dokładnie nie pamiętam jak to było i co to było, ale jestem przekonana, że gryzło mnie w oczy i w mózg też 😉 coś bliżej nieokreślonego, co nie pasowało do całości.

  2. Mam na półce i zamierzam przeczytać , choć wątpię czy dorówna mojej ulubionej magicznej serii O Kate Daniels, autorstwa I.Andrews – swoją drogą – bardzo polecam – jeżeli jeszcze nie czytałaś 🙂
    Pozdrawiam

  3. Dużo słyszałam o tej książce, ale jeszcze nie miałam okazji jej przczytać. I widzę, że muszę to nadrobić!

    Świetna recenzja. Bardzo zachęcająca i pięknie napisana 🙂

  4. Hm, tematyka faktycznie wywołująca obawy, ale skoro przebrnęłam przez mało słodkie wampiry pani Rice, to i tutaj mogę wstąpić.
    Pozdrawiam 🙂

  5. Bardzo zachęcająca recenzja, po której mam jeszcze większą ochotę na tę książkę. A jeszcze bardziej przekonują mnie te prawdziwe wampiry. Już trochę przejadałam się tymi wszystkimi Edziami. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie gdzieś dorwę tę książkę. 😀
    Pozdrawiam 🙂

  6. Nie lubię zmierzchowych wampirów, ale twoja recenzja zachęca mnie do przeczytania tej książki. A co do języka, to też często zauważam, że kolokwialne, wręcz prostackie zwroty są użyte nie na miejscu, faktycznie może to być wina tłumacza, nie zawsze się da oddać dobrze klimat.

  7. Ja się chyba na razie wyczerpałam na wampiry:D jedna saga mi została do przeczytania o wampirach i chyba od nich odpoczywam nawet jeżeli będą one brutalne:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *