Martwy jak zimny trup, Charlaine Harris

Dużo czasu minęło, odkąd ostatni raz romansowałam z panią Harris, toteż lektura piątego tomu przygód Sookie Stackhouse zajęła mi raptem kilka godzin – tak bardzo byłam jej ciekawa. Mój wampirzy głód został już zaspokojony i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie zawiodłam się na tej części ani trochę. Fakt jest jednak taki, że nie byłam do niej pozytywnie nastawiona i długo nie miałam ochoty zagłębiać się w tę część, gdyż obawiałam się, że skupi się ona na poczynaniach Jasona, a ze świecznika zniknie Eric. Ale nie – mój ulubiony bohater nie znikł, a dodatkowo w otoczeniu Sookie pojawiło się jeszcze kilku interesujących mężczyzn. Bo przecież wokół niej zawsze musi się TYLE dziać, prawda?

Uwaga w Martwym jak zimny trup skierowana jest na poszukiwania tajemniczego snajpera, który pragnie pozbyć się wszystkich istot zmiennokształtnych w okolicy. Pierwsze podejrzenia padają na nowego pumołaka – Jasona Stackhose’a, a Sookie gotowa jest zrobić wszystko, aby tylko oczyścić brata z podejrzeń. W tym względzie sytuacja klaruje się, kiedy to ona zostaje ofiarą. Z drugiej strony jest to dodatkowa komplikacja – skoro ofiarami mieli być zmiennokształtni, dlaczego celem ataku stała się kelnerka-telepatka? Co stało się z bohaterką? Jaką tajemnicę skrywa i kim są nowi mężczyźni w jej życiu? Czy uda jej się uciec z celownika zamachowca? Przekonacie się, kiedy sięgniecie po piąty tom serii.

O książkach Charlaine Harris wiele już powiedziałam i właściwie musiałabym kolejny raz powtarzać to samo, więc zachęcam Was do zapoznania się z moimi poprzednimi refleksjami (wystarczy kliknąć na wybraną okładkę):

Martwy aż do zmrokuU martwych w DallasKlub MartwychMartwy dla świata
a teraz poruszę inną istotną kwestię, której nie da się przemilczeć.

Otóż dziwię się, że takie wydawnictwo, jak MAG nie może sobie pozwolić na zatrudnienie dobrych korektorów. W każdej ze znanych mi pięciu części serii o Sookie pojawia się mnóstwo błędów interpunkcyjnych, literówek i pomyłek w odmianie. Przy każdym kontakcie z polskimi tłumaczeniami książek pani Harris muszę tracić nerwy i zgrzytać zębami, a domyślam się, że nie są one jakieś wyjątkowe i z innymi książkami wydawnictwa MAG będzie podobnie. Po tę serię będę jeszcze sięgać z sympatii i ciekawości, ale żadnych innych tytułów nie mam nawet ochoty dotykać. Wielki minus z mojej strony za całą tę fuszerkę – przy którymś z poprzednich tomów miałam jeszcze nadzieję, że coś się w tym zakresie zmieni, ale srogo się rozczarowałam. Nawet jeśli błędów jest mniej, to i tak wciąż ich liczba przekracza jakiekolwiek dopuszczalne normy. No, bo ileż można?

Dobrze chociaż, że Martwy jak zimny trup – podobnie jak Martwy dla świata – trzyma stały poziom, czego nie można powiedzieć o pierwszych trzech tomach serii (jak już niegdyś wspominałam – zaczynają się one wyjątkowo słabo i dopiero z czasem rozwijają). Gołym okiem widać, że amerykańskiej pisarce tworzenie tej wyjątkowej serii idzie coraz lepiej i z wielką niecierpliwością sięgnę po jej kolejne tomy, mając jednocześnie nadzieję, że ich polskie tłumaczenia pojawią się jak najszybciej. Bo inaczej zostaną mi już tylko dwa tomy do zapoznania a to naprawdę mało, jeśli przeczytanie jednego zajmuje mi tak niewiele czasu…

Moja ocena: 8/10

0 komentarzy

  1. hmm… ja korzystałam z tłumaczeń na chomiku 🙂 i całkiem niezłe muszę przyznać 🙂 A ten tom podobał mi się chyba najmniej z wszystkich… Fajnie masz, tyle jeszcze części przed Tobą 😀

  2. Ja skończyłam tę serię na trzeciej części – nie wiem czy dam radę przeczytać kolejne, ale nigdy nic nie wiadomo:) Jakoś styl pisarki mi nie podchodzi

  3. Ja przeczytałam pierwszy tom i to na razie tyle. Ale potem zaczęłam oglądać serial, powoli kończę już 3 sezon (czyli 3 książkę) i uważam, że serial od samego początku jest dużo lepszy od książek, więc nie mam ochoty poznawać kolejnych tomow 😉 Za to z niecierpliwością czekam na sezon czwarty, który zacznie się pod koniec czerwca. Oglądanie umilają mi szczególnie pewni aktorzy 😉

  4. Hmmm … a ja myślałam, że te literówki są tylko w moich e-bookach, a tu się okazuje, że w papierowej wersji też ? Nie ładnie, bardzo nie ładnie, tym bardziej, że to popularna seria i wydawnictwo powinno się starać o dobry PR.

  5. Czytałam pierwszy tom serii i trochę się zawiodłam – książka wydawała mi się dziwnie chaotyczna, a główna bohaterka nieco irytująca. Dobrze wiedzieć, że później seria się rozkręca – chyba jednak dam jej w takim razie drugą szansę. Literówek też nie cierpię, mam korektorskie skrzywienie, które każe mi od razu stawiać na marginesach stosowne znaczki – przynajmniej w wyobraźni, bo pisać po książkach nie lubię… 😉

  6. Sama nie wiem. Z jednej strony jestem ciekawa tej serii, z drugiej jakoś nie potrafię się do niej przekonać. Tym bardziej skoro tak jak mówisz pierwsze tomy nie są zachwycające.. No ale może kiedyś w końcu się przełamię ze względu na kolejne 🙂

  7. Ja podobnie jak Isabelle korzystam z tłumaczeń na chomiku i jestem zadowolona:)
    Za zapoznałam się dopiero z dwoma częściami, więc jeszcze tyle przede mną 🙂

  8. Ja kiedyś pokusiłam się o zakup Martwego aż do zmroku ,było to jakies rok/dwa lata temu i do tej pory lektura nie została ukończona ,nie wiem czemu wtedy ją przerwałam i mam nadzieję niedługo dokończyć ,a raczej zacząć od początku pierwszy tom serii i jeśli mi się on teraz spodoba chwycić też w ręce kolejne tomy opowieści o Sookie :-

  9. Wydaje mi się, ze są to bardzo ciekawe książki. Mam nadzieję, ze uda mi się w przyszłości którąś z nich, bądź wszystkie przeczytać ; )

  10. Ja przyznam, że po sadze "Zmierzch" nie sięgnęłam jeszcze po nic co opowiadało historię nieludzkich stworów. Myślę jednak, że to się niebawem zmieni i może właśnie mój wybór padnie na panią Harris, skoro tak zachęcasz. Inna sprawa jest taka, że okładki są ciekawe, takie chłodne, mroczne, ale przez to właśnie zachęcające.
    Pozdrawiam!

  11. Obejrzałam niecały pierwszy sezon serialu i na początku byłam zachwycona, że taki wpsaniały pomysł z tą sztuczną krwią, że przedstawienie wampirów jako odrębnej rasy, która domaga się uznanych praw, jest nowatorskie i ciekawe, ale potem im dalej w las, tym było gorzej i w zasadzie nie obejrzałam do koca. A na książki to już tym bardziej ochoty nie miałam:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *