Kto zabił Inmaculadę de Silva?, Marina Mayoral

Kto zabił Inmaculadę de Silva? (¿Quién mató a Inmaculada de Silva?), Marina Mayoral
Wyd. Muza, Warszawa 2011

Z Mariną Mayoral znamy się już dosyć długo, a mimo to, twórczość tej autorki wciąż mnie zaskakuje. Tym razem Hiszpanka postanowiła stworzyć dłuższą opowieść na bazie historii, którą fragmentarycznie nakreśliła już w powieści Jedyna wolność [Muza 2005]. Dopuszczona tam do głosu narratorka – Etelvina – przedstawiła zbiór rodzinnych legend, pragnąc ocalić od zapomnienia swe dziedzictwo. Tym razem Etel rozbudowuje jedną z tamtejszych historii, posiłkując się znalezionym po latach pamiętnikiem z czasów, kiedy była jeszcze nastolatką. Wtedy to właśnie:
– zakochała się „tak naprawdę”,
– zapragnęła zostać pisarką,
– postanowiła odkryć rodzinną tajemnicę – historię śmierci ciotki Inmaculady (zwanej Adą) de Silva i jej przyjaciela (a być może – kochanka) – Antóna del Cañote.

Historia przedstawiona na kartach najnowszej powieści Mariny Mayoral przebiega więc dwutorowo – z treści pamiętnika poznajemy losy zagubionej Etel, natomiast ze wspomnień licznych rozmów – losy Ady. Powolne odkrywanie owianej wielką tajemnicą historii ciotki, pozwala szesnastolatce zrozumieć relacje, jakie łączą ją ze szkolnym kolegą – Juanchem. Młodzi bohaterowie to kochają się, to nienawidzą – raz siebie unikając, innym razem niewinnie całując pod drzewem. Tajemnicza historia rodzinna jednak zbliża ich do siebie tak mocno, że chyba już nic nie będzie w stanie tych dwojga rozdzielić.

Ale, ale… Podobne pozory mylić mogły Adę i Antóna, których zagadkowe losy intrygowały już przed rozpoczęciem lektury i po jej zakończeniu intrygują wciąż. Dlaczego? Dlatego, że Mayoral rozwiązanie zagadki pozostawia czytelnikowi. To on ma zadecydować, w czyją wersję wydarzeń chce uwierzyć – a zadanie to nie jest wcale łatwe – bowiem nawet relacje naocznych świadków różnią się od siebie diametralnie. Ja swoją ulubioną wersję wydarzeń już mam, ale zdradzać nie będę – czeka Was naprawdę wspaniała przygoda, jeśli tylko zdecydujecie się na zapoznanie z niedawno wydaną powieścią hiszpańskiej pisarki.

Jedyne co można zdradzić to to, że historię Ady i Antóna z powodzeniem opowiedzieć mógłby sam Szekspir – mamy tu podobieństwa i do Romea i Julii i do Otella. Może nawet i do Snu nocy letniej, choć w stopniu raczej niewielkim. Cała historia tyczy się trzech osób – pięknej kobiety z dobrego domu, przystojnego komendanta i legendarnego partyzanta, stojącego po drugiej stronie barykady. Żar kipi między nimi – jest tu i miłość, i zazdrość, i nienawiść, i oddanie. Nie ma tylko prawdy absolutnej, bo tę odkryć naprawdę niełatwo…

Miłosne perypetie są jednak tylko pretekstem do tego, aby znów opowiadać o wartościach rodzinnych, konwenansach i polityce. Nie czytałam jeszcze takiej powieści Mayoral, w której nie nawiązywałaby ona do skomplikowanej sytuacji politycznej XX-wiecznej Hiszpanii, namaszczonej dyktaturą generała Franco. Stąd właśnie me porównanie do bohaterów szekspirowskich – tak jak u mistrza dramatu, tak i u Mayoral – na pierwszy plan wysuwa się miłość tragiczna, z góry skazana na niepowodzenie. Uprzedzenia dotykały jednak nie tylko Inmaculadę i Antóna – również między Etelvine i jej Juanchem istnieją pewne społeczne bariery, które mogą okazać się nie do pokonania. Czy tak będzie w rzeczywistości? Zachęcam do lektury, a przekonacie się sami.

Ci, którzy znają twórczość Mariny Mayoral już to wiedzą, ale na pewno wciąż znajdą się i tacy, którzy tej znakomitej powieściopisarki nie mieli jeszcze okazji poznać, toteż informuję: jak to zwykle przy tej autorce bywa – przedstawiona przez nią historia jest pełna pasji, niebanalna i niezwykle frapująca. Nie jest to literatura lekkostrawna i prosta, ale lektura sprawia naprawdę ogromną przyjemność – pochłania i zapiera dech. Za to właśnie cenię i tę autorkę, i literaturę hiszpańską w ogóle – tu nawet pozornie lekkie historie (w końcu zagłębiamy się w pamiętnik 16-latki) przedstawione są w taki sposób, że na ich określenie znajduję tylko jedno sformułowanie – prawdziwa literacka uczta.

Smacznego!

Moja ocena: 9/10

Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza.

A pozostając w hiszpańskim klimacie, polecam twórczość mojej ulubionej hiszpańskojęzycznej artystki – Bebe:

0 komentarzy

  1. "Jedyną wolność" czytałam. Przyznam, iż mimo, że czytało mi się ją trudno, to na długo pozostała w mojej pamięci. A Bebe uwielbiam! Często czytam jej teksty ucząc się przy tym hiszpańskiego:)

  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale po Twojej recenzji, cieszę się, że mam "Kto zabił…" 😉 Chętnie się za nią zabiorę!

  3. Wyczekiwałam tej recenzji, bo Mariny Mayoral nie znałam wcześniej, a strasznie spodobał mi się tytuł tej powieści.
    Zamówiłam więc w Muzie, a po Twojej recenzji już nie mogę się doczekać lektury 🙂

  4. i ponownie pozycja, która czego grzecznie w kolejce na przeczytanie. Pasjonująca recenzja sprawiająca, że mam ochotę tym szybciej po tę książkę sięgnąć 🙂

  5. Ja należę do tych, którzy nie znają jeszcze tej autorki, aczkolwiek z Twoich słów wynika, że warto nadrobić zaległości. Poza tym – okładka! Ogromnie mi się podoba. 🙂 Na ucztę literacką mam jak najbardziej ochotę, tak więc – zaczynam polowanie. 😀

    Pozdrawiam!

  6. Wręcz niesamowicie mnie zaintrygowałaś! Historia wydaje się bardzo frapująca, równie bardzo zainteresowała mnie autorka. Nie będę już więcej pisać- czas poszukać losów Inmaculady de Silva na półkach :D.

    Pozdrawiam 🙂

  7. Mayoral jeszcze nie czytałam, ale wiem, że pisze taką literaturę, jaką lubię. Od czego radziłabyś zacząć znajomość z tą autorką? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *