S@motność w sieci, Janusz L. Wiśniewski

S@motność w sieci, Janusz L. Wiśniewski
Wyd. Czarne, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2002

Pierwszy raz czytałam tę powieść parę lat temu, kiedy to postanowiłam umieścić ją w swej maturalnej prezentacji. Pamiętam dokładnie wrażenie, jakie na mnie zrobiła… Najpierw wywołała wściekłość! Miałam ochotę pojechać do autora i zrobić mu krzywdę za to, jak okrutnie zakończył tę powieść. Długo zajęło mi docenienie oryginalności i niebanalności historii zakończonej tak, a nie inaczej. Musiały opaść emocje i nadejść czas na refleksję. Potem S@motność w sieci stała się jedną z moich ulubionych polskich powieści, a Janusz L. Wiśniewski jednym z najbardziej inspirujących rodzimych pisarzy. Nieprzypadkowo używam określenia 'inspirujący’ – jego proza bowiem ma na mnie zadziwiający wpływ. Nabieram przekonania, że pisanie ma moc, że sama powinnam tworzyć, a wena zalewa mnie wtedy od czubka głowy, aż po pięty. Tak było tych kilka lat temu i tak samo jest również teraz. S@motność w sieci wciąż oczarowuje mnie w ten sam sposób i z tą samą siłą…

Gdybym miała w sposób krótki i treściwy ująć zawartość tej książki, na pewno wspomniałabym o kwestiach najważniejszych:
– że czyta się lekko i z zapartym tchem;
– że w opisach zachwyca dbałość o detale;
– że główny bohater jest 'ideałem mężczyzny’;
– że miłość i bliskość przedstawione są w sposób nienachalny, 'ze smakiem’;
– że wyznania bohaterów są niesamowicie wzruszające i pełne emocji;
– że fabuła jest nieschematyczna, niebanalna i oczarowująca;
– że niezwykle trudno jest tej historii nie pokochać…

Ja pokochałam.

Uwielbiam powieści, które od pierwszej do ostatniej strony otulają mnie niezwykłą atmosferą. Które zaskakują i oczarowują. Które wywołują TAK WIELKIE emocje.

Nie przypominam sobie żadnej polskiej książki, która potrafiłaby mnie za każdym razem porywać z tak wielką siłą. Która wywoływałaby takie emocje przy każdej lekturze… S@motność w sieci to historia wyjątkowa. Kto jeszcze jej nie zna – niech koniecznie nadrobi!

Moja ocena: 9/10

0 komentarzy

  1. Bardzo dobra książka, którą miło wspominam. Czytałam ją już dość dawno, więc z przyjemnością odświeżyłabym lekturę. Pozdrawiam!!

  2. Ja mówię stanowcze "nie" tej książce, zwłaszcza jeśli przypomnę sobie jak cierpiałam oglądając film nakręcony na jej podstawie.

    Może kiedyś odkryję w niej coś przyjemnego 🙂

  3. Poznanianko,
    bo film jest naprawdę średni. Dobrze zrobiony pod względem technicznym, to fakt. Ale poza tym – zbyt dużo przekłamań w stosunku do książki i ogólnie nic powalającego.

  4. Wiśniewski jest jednym z mych ulubionych pisarzy, bardzo cenię sobie jego twórczość. S@motność w sieci mnie urzekła, czytałam ją jakiś czas temu, chętnie sięgnę po nią raz jeszcze…

  5. Ja zaczęłam tą książkę czytać raz, ale nie mogę, no nie mogę przez nią przebrnąć… A film jeszcze gorszy. Nuda i flaki z olejem. Za sprawą tych dwóch właśnie zraziłam się do Wiśniewskiego.

  6. Dla mnie z kolei "Samotność…" jest najgorszą książką jaką w życiu czytałam. Męczyłam się z nią do ostatniej strony tylko po to, by znaleźć choć jedno zachwycające zdanie. Ale tak niestety się nie stało.
    Ale książka ta jest znakomitym przykładem na to, że ile osób, tyle opinii 🙂

  7. Mnie film podobał się bardzo, a książka wcale. Zupełnie na odwrót. Uwielbiam takie filmy "między słowami" – obrazy mówiące same za siebie, wyszłam z kina oczarowana. Książka mnie natomiast znudziła. 😉

  8. O tak, bo trzeba przyznać, że są w tej książce niezwykle nużące fragmenty – np. te mówiące o genetyce, o komputerach itd. Dlatego nie oceniłam jej najwyżej 😉

  9. My to jednak naprawdę to samo pokolenie jesteśmy. Też się zaczytywałam swego czasu.
    A przez Ciebie!! Tak nie boję się użyc tego slowa. Twoja wina jest oczywista. Jak skoncze Llosę, zamiast zabrać się za Tolkiena przypomnę sobie tą 🙂

  10. Kocham, uwielbiam, ubóstwiam wszystkie książki Wiśniewskiego i Jego samego też 🙂 Dla mnie ta książka jest …. jest lekiem na całe zło, mogę przy niej płakać i śmiać się i otworzyć ją na byle jakiej stronie i cieszyć się tym co ona zawiera. Nie ma drugiej takiej książki w moim przypadku.

  11. Ja bardzo podobnie odebrałam "Samotność…". Do dizś pamiętam to uczucie, które towarzyszyło mi podczas czytania. Choć jestem lekko uprzedzona do historii miłosnych, to ta mnie bardzo oczarowała.
    A najlepsze jest to, że do przeczytania zachęcił mnie kolega, który prawie na siłę wcisnął mi swój egzeplarz ze słowami: "musisz to przeczytać, po prostu musisz" :).

  12. Miałam ją wypożyczoną z biblioteki, ale w końcu zwątpiłam w nią, nie wiem czemu:)
    Wystraszyłam się rozczaarowania, a tu znów pozytywna recenzja i chęć aby znów sięgnąć 🙂

  13. Książki nie czytałam, film mnie do tego skutecznie zniechęcił, nudny jak flaki z olejem. Kilka lat temu czytałam jednak zbiór opowiadań Wiśniewskiego i bardzo dobrze wspominam. A wiesz, że autor jest świetnie wykształconym człowiekiem? Fizyka, informatyka, ekonomia, chemia… Prywatnie mam słabość do absolwentów UMK w Toruniu 😀 dlatego zawsze miło myślę o panu Wiśniewskim.

  14. Znam wiele osób, które "Samotność w sieci" oraz inne tytuły Wiśniewskiego krytykują, ja natomiast należę do osób, które te powieści uwielbiają i cenią. Sama mam ich kilka w swoich zbiorach. "Samotność w sieci" czytałam już kilka razy i wciąż do niej wracam – na szczęście mam ją na własność. To jedna z moich ulubionych pozycji. O filmie lepiej nie wspominać, bo to porażka, ale Cielecka i Chyra pasują mi na bohaterów "Samotności.." 🙂

  15. Brr, Wiśniewski, brrr, choć pamiętam, że "Samotność…" mi się podobała, ale czytałąm ją będąc młodą licealistką, bez wyrobionego jeszcze gustu literackiego. Aż ciekawa jestem jak teraz ta książka by nam nie wpłynęła

  16. Ja też uwielbiam "Samotność w sieci" 🙂 Mnie w tej książce najbardziej zadziwiało, że autor (mimo, że jest mężczyzną) zawarł w tej książce moje słowa i myśli 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *