Łóżko, Janusz L. Wiśniewski

Łóżko, Janusz L. Wiśniewski
Wyd. Świat Książki, Warszawa 2011

Parę dni temu opowiadałam o S@motności w sieci. Parę godzin temu chwaliłam się, że dotarła do mnie pierwsza włócząca się książka, a teraz mogę już z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że warto było przyłączyć się do akcji i wybrać tę właśnie lekturę!

Ale po kolei…
Że Janusz Leon Wiśniewski jest „wybitnym znawcą kobiet” wie już chyba każdy jego czytelnik. Że wrażliwy z niego twórca, że czujny obserwator, że znakomity literat – również sprawa oczywista. Pisarz ten przyzwyczaił mnie już do swojego charakterystycznego stylu, znam mniej-więcej jego spojrzenie na świat i niemal doskonale wiem, czego po jego prozie się spodziewać. Dlatego też Łóżko nie zaskoczyło mnie właściwie niczym. Ktoś powie, że przewidywalność Wiśniewskiego może uwierać i męczyć, ale ja widzę to jednak inaczej – dla mnie ten pisarz jest 'marką’, po której wiem, czego mogę się spodziewać. Której ufam i której mam prawo stawiać konkretne wymagania. Tyle tylko, że tym razem zaufałam na wyrost i muszę zmagać się z rozczarowaniem…

Na Łóżko składa się siedem opowiadań, z których część znałam już wcześniej – żadne z nich nie jest bowiem tworem nowym. Rozproszone gdzieś w prasie i literaturze opowiadania zostały zebrane i ponownie opublikowane (świetny zabieg marketingowy, prawda?). Tytułowe łóżko okazuje się wspólnym mianownikiem dla tych kilku utworów. Łączą je sprawy prozaiczne – miłość, seks, sen. Z nimi najprościej łóżko skojarzyć i z nimi kojarzy je też autor. Czy słusznie? Cóż… Każde z opowiadań mogłoby zachwycić i czarować, gdyby nie otoczono go pozostałymi. Dlaczego? Dlatego, że autor powiela pewne konstrukcje składniowe i sformułowania. Coś, co nie przykuło by uwagi w innych okolicznościach, teraz zwyczajnie drażni. No, bo jak można w kółko znosić tę samą metaforę? Albo identycznie skonstruowane postaci? Ktoś bardziej złośliwy zarzuciłby Wiśniewskiemu ubogość słownictwa. Ja jednak tego nie uczynię, bo znam możliwości tego autora i doskonale zdaję sobie sprawę, że akurat piórem i polszczyzną to on władać potrafi. Tylko tak niefortunnie się teraz złożyło, że zlepiono ze sobą bardzo podobne opowiadania, które znajdując się na jednej osi, zwyczajnie zlewają się w całość i miejscami po prostu nużą.

Ale, ale… Wiśniewski wciąż potrafi czarować i urzekać. Nie raz i nie dwa miałam ochotę uronić łzę nad którąś z historii. Bo to wciąż są bardzo życiowe opowieści. Opowieści o ludziach, takich jak my. O problemach, dręczących współczesność. O uczuciach, towarzyszących naszej codzienności. Jest w tych utworach jakaś moc i magia, jest czar. Z kilku stron zawiewa sztampowością. Parę razy można się zirytować. Ale o wciąż literatura na poziomie. Warto taką czytać.

Moja ocena: 7/10

Książka z akcji „Włóczykijka”, przekazana przez księgarnię internetową Selkar.

0 komentarzy

  1. mogę się podpisać rękami i nogami pod tym co napisałaś. Całkowicie się zgadzam :)Mnie najbardziej urzekła i poruszyła historia "lekarza",niestety chyba najbliższa mi.

  2. ach muszę koniecznie przeczytać
    Wiśniewski nie jest mi obcy, pewnie i ja czytałam kilka z tych opowiadań, nie mniej przeczytam je po raz drugi z wielką przyjemnością 🙂

  3. Czytałam "S@motność w sieci" i szczerze mówiąc książka mnie rozczarowała… ale to było kilka lat temu, może jak sięgnę po nią ponownie, zmienię zdanie 🙂

    Ten zbiorek opowiadań w sumie chętnie bym przeczytała, ale skoro piszesz, że podobieństwa między nimi trochę drażnią, to może przeczytam je w inny sposób – jedno opowiadanie, inna książka, drugie opowiadanie, inna książka… 🙂 Może Wiśniewski tak dawkowany nie będzie mnie męczył tak jak wtedy, gdy czytałam "S@motność w sieci" 😀

  4. Oooo tak. 'Jestem tu…'' idzie strasznie topornie. Rzadko kiedy mam taki problem z książką. Oczywiście zachwycam się opisami, ale jest ich za dużo. Jak narazie nie mogę sobie poradzić z tą książką, no ale cóż… zaczęłam – skończę;)

  5. Ach… Tylko podsyciłaś moją ciekawość co do książki. Od dawna Lubię Pana Wiśniewskiego za S@motność w sieci, więc teraz samą przyjemnością będzie przeczytać tą pozycję.

  6. cieszę się, że trafiłam na Twoją opinię – uwielbiam Wiśniewskiego i też sporo od niego oczekuję, czytam też sporo jego opowiadań w prasie, więc może zamiast kupować "Łóżko" przejrzę je tylko w empiku i wyczytam to, czego jeszcze nie znam a pieniążki przeznaczę na coś czego jeszcze nie znam 🙂
    pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *