Między nami nowojorczykami, Cathleen Schine

Między nami nowojorczykami; The New YorkersMiędzy nami nowojorczykami (The New Yorkers), Cathleen Schine
Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2011

Krytyka nazywa ją współczesną Jane Austen (rzeczona się chyba w grobie wierci na te słowa), filmowi twórcy lubią przenosić jej dzieła na ekran, a ona sama oceniana jest jako autorka wyjątkowa – kochająca i pisać, i czytać. Między nami nowojorczykami jest pierwszą powieścią Schine, z jaką miałam styczność, ale z pewnością nie było to spotkanie ostatnie. Bardzo chętnie zapoznam się z powieścią Trzy kobiety z Westport, gdyż reklamuje się ją jako współczesną wersję Rozważnej i romantycznej. Może wtedy zrozumiem to porównanie do wielkiej Jane. Poza tym – naprawdę się z panią Cathleen Schine polubiłyśmy i chętnie przyjrzałabym się jej twórczości bliżej…

Między nami nowojorczykami można uznać za powieść specyficzną. Autorka miesza w niej bowiem losy ludzi i ich podopiecznych, wśród których prym wiodą: poczciwa pitbullka, psychicznie chory mieszaniec, uroczy szczeniak z szafy i gromada terierów. Oprócz nich – cała plejada przedziwnych właścicieli. Ale ich życiorysy to temat na zupełnie osobną dyskusję…

Jody dobiega czterdziestki – uczy muzyki, gra na skrzypcach, wielbi swą pitbullkę – Beatrycze i walczy z wizerunkiem skostniałej starej panny. Uparcie rozgląda się za miłością, ale kiedy ta wreszcie puka do jej drzwi – no cóż… Odpuszcza. Jedna nadzieja, że wybranek serca nie zrezygnuje z próby podboju. Czy tak będzie? Pytanie to pozostawię bez odpowiedzi, kwitując je jedynie tajemniczym uśmiechem, który możecie sobie jedynie wywizualizować 😉

Everet to niestabilny, skrzywiony psychicznie pięćdziesięciolatek. Targany obsesją na punkcie córki decyduje się na zacieśnianie więzów z psami sąsiadów, które przypominają mu… córkę z czasów, gdy była dzieckiem. Czyż nie jest on dziwny? A kobiety tak za nim szaleją!

Dwudziestoparoletnia Polly leczy rany po zakończonym niedawno związku, a całą miłość przelewa na starszego brata i uroczego szczeniaka, znalezionego w szafie nowego mieszkania. Mieszkania, pachnącego śmiercią, tak swoją drogą… Ciekawa historia, prawda?

George – brat Polly – jest wielkim lekkoduchem, prowadzącym rozwiązły tryb życia i podrywającym dziewczyny na… na psa, oczywiście! Choć apodyktyczna siostra stale usiłuje wpakować go w poważny związek, ten uparcie unika zobowiązań. Jednak niespodziewanie w jego życiu pojawia się pewna tajemnicza blondynka… I wtedy i na niego przychodzi pora! O ile oczywiście się postara…

Oprócz nich w powieści pojawiają się jeszcze: społecznica Doris, restaurator-homoseksualista z piątką dzieci, rozchwiany emocjonalnie, podstarzały pracownik opieki społecznej, piękna studentka i starsza kobieta, ucinająca sobie pogawędki na środku ulicy. Krótko mówiąc – cała gama przeróżnych postaci. Postaci, z których każda jest wyjątkowa.

Osobiście nieraz miałam ochotę wstrząsnąć zgorzkniałym panem Everetem, przytulić rezolutną Polly i wesprzeć w działaniach zagubioną Jody. Ci wszyscy ludzie zasługują na wielką uwagę, wierzcie mi! Autorka przedstawiła ich zresztą w taki sposób, że podczas lektury nie ma czasu na nudę, a samych bohaterów aż chciałoby się poznać osobiście…

Oczywiście nie tylko ich! Równie fascynujące zdają się być ich pupile, z czego największą mą sympatię zdobyła pitbullka, sikająca na zawołanie w pobliżu auta pewnej wyjątkowo niemiłej kobiety. Nie da się nie uśmiechnąć, kiedy czyta się tę historię, gwarantuję!

Lubię humor pani Schine. Lubię też jej sposób kreowania świata oraz budowania dialogów. Między nami nowojorczykami czyta się przez to lekko i miło. To jedna z najprzyjemniejszych książek, jakie ostatnimi czasy czytałam. Wyjątkowo lubię opowieści o ludziach z sąsiedztwa, których życie tak bardzo przypomina życie przeciętnego człowieka. Żadnych limuzyn, drogich drinków i innych cudów – po prostu swojskość, ciepło i bliskość. Nie sposób oprzeć się tej mieszance, zapewniam… 🙂

Moja ocena: 7,5/10

Za książkę dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

0 komentarzy

  1. Czaję się na tę książkę od czasu zapowiedzi (mam nadzieję, ze uda mi się ją komuś podarować, a potem pożyczyć do przeczytania), tak samo mam ochotę na "Trzy kobiety…".

    Ale, na bogów!, czy to ja jestem nienormalna, czy krytycy? Napisałaś: "ona sama oceniana jest [przez krytyków – dopisek mój] jako autorka wyjątkowa – kochająca i pisać, i czytać" — znaczy co? Przeciętny współczesny pisarz nie lubi czytać, czy może pisuje zupełnie bez przyjemności? No ludzie…

  2. Dobrze wykreowani bohaterowie to ważny składnik udanej książki i jeszcze obecność psów sikających na zawołanie… Koniecznie! 🙂

    Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *